Puchar Konfederacji. Nigeria zrobiła swoje, outsider z Tahiti zdobył honorowego gola

psz, Bartłomiej Szura
Nigeria nie miała problemów z pokonanie skazywanego na pożarcie Tahiti. Będące w konflikcie z krajową federacją Super Orły zaaplikowały słabiutkiemu rywali sześć bramek, ale nie zdołały zachować czystego konta.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Tahiti - Nigeria!

Pierwsza połowa rozpoczęła się zgoła sensacyjnie. To bowiem skazywana na pożarcie drużyna Tahiti oddała pierwszy strzał na bramkę w tym spotkaniu. Jednak potem Nigeria powoli, acz nie całkiem skutecznie, zaczęła przejmować kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Już bowiem w 5. minucie Uwa Elderson Echiejile uderzył na bramkę, a piłka po drodze odbiła się od jednego z piłkarzy Tahiti i wpadła tuż obok zdezorientowanego Xaviera Samina. Pięć minut później mieliśmy już 2:0 za sprawą Oduamadiego, który wykorzystał błąd obrony, przejął piłkę, minął kilku rywali, po czym pokonał bezbronnego bramkarza. Wtedy stało się jasne, że sensacji w tym spotkaniu nie będzie.

Po golu na 2:0, Nigeria zwolniła tempo rozgrywania swoich akcji, a Tahiti grało niezwykle ambitnie. Mimo, że zespół ten będzie na turnieju dostarczycielem punktów, to należy ambitnych zawodników pochwalić za grę do przodu. Mimo braków w wyszkoleniu technicznym, starali się zagrozić bramce rywali i kilkakrotnie w pierwszej połowie udało im się przedostać w pole karne Vincenta Enyeamy.

Jednak to Nigeria strzeliła trzecią bramkę. W prostej sytuacji nie złapał piłki bramkarz Samin i Oduamadiemu nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do pustej bramki. Wynik w pierwszej połowie mógł być wyższy, ale Super Orły momentami grały zbyt egoistycznie.

W drugiej połowie obraz gry oczywiście nie uległ zmianie. Najaktywniejszy w zespole Tahiti - Marama Vahirua, kilkakrotnie stawał przed szansą na zdobycie bramki, ale zawsze brakowało precyzji, czy też siły. Aż wreszcie historyczny moment nastąpił w 53. minucie, gdy po dośrodkowaniu Vahiruy, jeden z czterech braci Tehau - Jonathan, głową trafił do bramki Nigerii. Przyjemnie było popatrzeć na radość strzelca i jego kolegów.

Nigeryjczycy zostali ewidentnie podrażnieni stratą tej bramki. Przez następnych kilka minut zamknęli rywala w swoim polu karnym. Jednak faworyci tego spotkania byli niezwykle nieskuteczni. Na nieszczęście dla Tahiti, w 69. minucie ten sam zawodnik, który chwilę wcześniej pokonał bramkarza rywali, trafił do własnej bramki.

Jednak to nie był koniec, ponieważ na 14 minut przed końcem meczu swoją trzecią bramkę w tym spotkaniu zdobył Oduamadi. W ostatnich minutach piłkarze Tahiti całkowicie opadli z sił, czego efektem była kolejna bramka autorstwa Echiejile. W 80. minucie wynik brzmiał już 6:1 i takim rezultatem zakończyło się spotkanie.

Mimo wszystko, należy pochwalić ambitnych zawodników z Tahiti za podjęcie walki. Pomimo, że nikt im nie dawał szans nawet na bramkę, pokazali, że potrafią walczyć. Zdobyli jednego, historycznego gala, z którego cieszyli się jak z mistrzostwa świata. Natomiast Nigeria zrobiła to, co miała zrobić. Jednak prawdziwą wartość tej drużyny poznamy po meczach z silniejszymi rywalami.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24