Liga hiszpańska. Gerardo "Tata" Martino oficjalnie trenerem FC Barcelony
W obecnym okienku transferowym, polskie kluby pozbywając się swoich zawodników, zarobiły na transferach ponad 7 mln euro. Sumka całkiem niezła, mając na uwadze poziom oferowany przez polskich ligowców i fakt, że oprócz odejścia Artura Jędrzejczyka, polskie kluby nie straciły kluczowych dla ligi piłkarzy. Ile wydały do tej pory na nowych zawodników? Dokładnie… 1,3 mln euro! Z czego sama Legia Warszawa 860 tys. euro! Wśród zespołów, które nie wydały, jak do tej pory na letnie zakupy ani złotówki są: Zawisza Bydgoszcz, Pogoń Szczecin, Ruch Chorzów, Zagłębie Lubin, Lechia Gdańsk, Wisła Kraków, Górnik Zabrze. To prawie połowa ligi.
Dlaczego polskie zespoły nie wydają na zawodników z zachodu konkretnych pieniędzy? Dlaczego nie potrafią zagwarantować piłkarzowi o znanym nazwisku rocznego kontraktu na wysokim poziomie? Do tej pory najdroższym transferem zespołu Ekstraklasy było sprowadzenie Ivicy Vrdoljaka do Legii Warszawa. Ten transfer kosztował warszawski klub 1 mln euro. Dla porównania, 20. miejsce w transferach z Ekstraklasy zajmuje Damian Gorawski, który w 2005 r. został sprzedany przez Wisłę Kraków do rosyjskiego FK Moskwa za 1,8 mln euro. Czyli kwotę praktycznie dwukrotnie przewyższającą rekordowy transfer do Ekstraklasy! Porównanie transferu Vrdoljaka do transferów z udziałem Mierzejewskiego, Lewandowskiego, Fabiańskiego czy Marcelo nie ma nawet najmniejszego sensu…
Zastanawiające są ruchy transferowe Lecha. W Poznaniu od kilku lat działają na zasadzie „tanio kupić, drogo sprzedać”. Na transferach Lewandowskiego, Rudnevsa, Tonewa, Murawskiego działacze Lecha zarobili blisko 15 mln euro! Pieniądze, o których śni większość ligi. Ile z tej kwoty zostało przeznaczone na transfery do klubu? Grosze… Poznaniacy kupując Rudnevsa zapłacili za niego nieco ponad 600 tys. euro. To rekord w wykonaniu klubu z ul. Bułgarskiej. Klub, który chce w każdym sezonie rywalizować w fazach grupowych europejskich pucharów, jak do tej pory, najwięcej za nowego piłkarza zapłacił 600 tys. euro. Przecież to jakiś słaby żart.
Wciąż porównujemy się do innych średnich lig europejskich. Jak wygląda zatem tegoroczne letnie okienko transferowe w innych krajach? Szału także nie ma, ale już kwoty wydawane na piłkarzy są konkretne. W lidze belgijskiej KAA Gent kupiło Nicklasa Pedersena za 1,7 mln euro. Potencjalny rywal Śląska Wrocław w 3. rundzie el. LE - Club Brugge, wydał już tego lata na transfery blisko 3,5 mln euro, sprowadzając m.in. Toma de Suttera czy Timmy'ego Simonsa. Transfery z ligi belgijskiej? Dynamo Kijów zapłaciło Anderlechtowi Bruksela za Dieumerciego Mbokaniego 11 mln euro. Jest różnica?
Liga austriacka? Red Bull Salzburg wydał już 3,5 mln euro. Do zespołu dołączyli Yordy Reyna oraz Ante Roguljić. Strum Graz sprowadził Roberta Bericia z NK Maribor za okrągły milion euro. Szwajcarzy? Young Boys Berno kupili właśnie Steve von Bergena z Palermo za 1,2 mln euro. FC Sion – Demetrisa Christofiego z Omonii Nikozja za 1,1 mln euro. W Norwegii, tamtejsze Molde, wydało 2 mln euro na Vegarda Forrena.
Dopóki nasi działacze nie zrozumieją, że aby zaistnieć w Europie należy najpierw zainwestować, dopóty będziemy drżeć o wynik w spotkaniach z klubami z Estonii, Azerbejdżanu czy Kazachstanu. Czym jest 1 mln euro w obecnych czasach? To kropla w morzu piłkarskich miliardów, które krążą w obecnym futbolu. Dinamo Zagrzeb co roku sprzedaje piłkarzy za kwoty przekraczające 7 mln euro, a my podniecamy się, gdy zawodnik opuszcza naszą Ekstraklasę za 2 mln euro…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
