- Po dwóch wygranych meczach nastroje w drużynie pewnie zmieniły się diametralnie. Wisła wreszcie zaczęła grać tak, jak oczekują od niej kibice?
- Jeśli spojrzeć na nasze dwa ostatnie mecze, to wreszcie wyglądało to tak, jak powinno. Zagraliśmy w sposób, do którego kibice Wisły byli przyzwyczajeni przez wiele lat. Cieszymy się tym bardziej że nie było łatwo wskoczyć na taki poziom. Długo to trwało, ale w końcu się udało.
- Patrząc na waszą grę można dojść do wniosku, że największy problem leżał w waszych głowach. To zasługa trenera Wdowczyka, że trafił do was tak szybko ?
- Trener na pewno nam pomógł. W piłce psychika jest bardzo ważna, a u nas był to rzeczywiście duży problem. W dodatku taki, który nawarstwiał się z każdym meczem bez zwycięstwa. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że to, co najgorsze, jest już za nami.
- W kilku wcześniejszych meczach prowadziliście, ale nie potrafiliście tego utrzymać. Dopiero w spotkaniach z Termalicą i Jagiellonią zobaczyliśmy Wisłę, która strzela gola i idzie po następne bramki.
- Chcieliśmy, żeby tak to wyglądało już wcześniej. Widać jednak, że potrzebowaliśmy takiego większego przełamania. Oczywiście, w spotkaniu z Jagiellonią pomogła nam czerwona kartka zawodnika rywali, ale ja osobiście czułem, że nawet gdybyśmy grali po jedenastu, to i tak wygralibyśmy.
- Jak zaczęło wam iść, to na całego. Widać to po Panu, bo strzelił Pan pięknego gola prawą, słabszą nogą. Zaliczył już Pan kiedyś takie trafienie właśnie tą nogą?
- W ekstraklasie jeszcze nie. W drugiej drużynie Wisły udało mi się zdobyć prawą nogą gola, i też strzałem zza pola karnego.
- Czuje Pan dużą różnicę w operowaniu lewą i prawą nogą?
- Nie mam z tym problemu. Jak to wychodzi, niech oceniają jednak inni.
- Teraz przerwa na mecze reprezentacji. Mimo że szło wam ostatnio bardzo dobrze, chyba czekaliście na nią, bo będzie okazja mocniej popracować.
- Przez cały tydzień trenujemy dwa razy dziennie i już po pierwszych zajęciach widać, że poświęcimy trochę czasu na przygotowanie fizyczne. Po takim zwycięstwie jest większy entuzjazm, a ciężkiej pracy nikt się nie boi.
- Ten entuzjazm jest na tyle duży, że rozmawiacie o awansie do pierwszej ósemki ekstraklasy?
- Patrząc na całą ostatnią kolejkę, wyniki dobrze się dla nas ułożyły. Każdy patrzy w tabelę i analizuje, jakie mamy szanse. Nie jest jednak aż tak, żeby to był wiodący temat w szatni.
- Do końca sezonu zasadniczego pozostały już tylko dwa mecze. Pierwszy z takich „finałów” zagracie w Chorzowie z Ruchem. Wygląda to tak, że tylko zwycięstwo przedłuży wasze szanse na pierwszą ósemkę.
- Ruchowi brakuje jeszcze trochę, żeby zapewnić sobie miejsce w ósemce. To zapowiada niezwykle zacięty mecz.
- Dla was będzie prawdziwym testem, że już na dobre wyszliście z kryzysu?
- Ruch to drużyna, która gra bardzo stabilny futbol. Nie notuje znaczących skoków formy. Stadion przy ul. Cichej nie jest łatwym terenem dla nikogo. Jeśli zatem zagramy tam dobre spotkanie i wygramy, będzie można powiedzieć, że już na dobre idziemy we właściwym kierunku.
- Patrząc na wasze ostatnie mecze, można sobie zadać pytanie, jak taki zespół mógł w ogóle zaplątać się w walkę o utrzymanie?
- Uciekło nam bardzo dużo punktów, i to często w głupi sposób. Nie ma co się już jednak cofać do przeszłości, wypominać sobie błędów. Trzeba myśleć o meczach, które przed nami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?