Sadlok: Potrafiliśmy w jeden weekend zagrać supermecz, a w następnej kolejce wszystko schrzanić

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
Maciej Sadlok, obrońca Wisły Kraków
Maciej Sadlok, obrońca Wisły Kraków Ryszard Kotowski
- Nie przypuszczałem, iż tak się to wszystko potoczy, że tak szybko się odbuduję. Myślę jednak, że była jedna, najważniejsza przyczyna, dlaczego tak się stało - nie miałem żadnych problemów ze zdrowiem - mówi Maciej Sadlok, obrońca Wisły Kraków.

Czy pobyt w więzieniu przeszkodzi Szpilce w podboju Ameryki? „Przyszedł czas, żeby sprawę wyczyścić”

Zaskoczyły Pana rozmiary zwycięstwa reprezentacji Polski z Gruzją?
Chyba nikt się nie spodziewał, że ta wygrana będzie aż tak okazała, ale dobrze, że tak się stało, bo to może jeszcze bardziej scementować nasz zespół.

Mecz z Gruzją zamykał jesienny rozdział eliminacji do mistrzostw Europy. Ma Pan wrażenie po tych kilku meczach, że rodzi się nam prawdziwy zespół?
Widać to bardzo dobrze, choćby po tym, jak zawodnicy cieszą się po strzelonych bramkach. Jeśli ktoś wie, jak wygląda życie w zespole, to z takich obrazków wiele może wyczytać.

Myśli Pan, że to zasługa przede wszystkim trenera Adama Nawałki? Selekcjoner zbierał jeszcze niedawno sporo słów krytyki za liczne powołania, ale teraz widać, że kiedy zaczęła się gra na poważnie, w eliminacjach, to stara się stawiać na tych samych ludzi.
Trener miał w tym duży udział. Widać, że już teraz udało mu się zbudować trzon drużyny. Jeśli ktoś jeszcze niedawno krytykował selekcjonera, to mówiąc wprost - Adam Nawałka zamknął takim osobom usta.

Oglądając mecz z Gruzją przyglądał się Pan Arturowi Jędrzejczykowi, który występuje tak jak Pan, na lewej obronie?
Nie przyglądałem się grze Artura w jakiś szczególny sposób. Oglądałem po prostu mecz, a gdy Artur był przy piłce, to patrzyłem również na jego grę i wtedy rzeczywiście zastanawiałem się, jak ja zachowałbym się na jego miejscu.

Odczuwał Pan trochę żal, że nie ma Pana w Tbilisi, czy raczej taką wewnętrzną mobilizację, że miło byłoby dołączyć szybko do tej drużyny?
Bardziej można mówić o mobilizacji i takiej trochę sportowej złości. Myślę, że to jednak normalne, iż chodzi mi taka myśl po głowie, że fajnie byłoby dostać szansę od selekcjonera.

Może dla Pana i innych ligowców inspiracją będzie przypadek Sebastiana Mili, który jeszcze niedawno miał problemy, żeby grać w podstawowym składzie Śląska Wrocław, a dzisiaj z powodzeniem występuje w kadrze?
Coś w tym jest. Oglądałem ostatnio fajny reportaż o Sebastianie. Jego przypadek rzeczywiście jest dobrym przykładem na to, że piłka nożna bywa przewrotna. Jeszcze niedawno Sebastian był mocno krytykowany, przez niektórych wręcz wyśmiewany. A jednak pokazał, że w futbolu wszystko jest możliwe.

Spodziewał się Pan, że po jesiennych meczach w eliminacjach do Euro 2016 sytuacja będzie aż tak dobra, że będziemy w tabeli grupy wyprzedzać Niemców?
Chyba nawet najwięksi optymiści tego nie przewidzieli. To jednak supersprawa, że tak to wygląda.

Zostawmy kadrę i przenieśmy się znacznie niżej, bo ostatnio wystąpił Pan w meczu III ligi, w którym Wisła II grała z Hutnikiem. Chciał Pan sam zagrać, czy takie było polecenie trenerów?
Trener przekazał mi na odprawie, że mam wystąpić w drugiej drużynie. To jednak była normalna sytuacja, bo złapałem czwartą kartkę akurat w takim okresie, że gdybym nie zagrał w rezerwie, to moja przerwa w grze w meczach byłaby już zbyt długa.

Mecz ze Śląskiem, w którym Pan nie zagrał, pokazał, że o miejsce na lewej stronie obrony martwić się Pan nie musi...
Nie będę krył, że lubię czuć, iż ktoś na mnie mocno stawia.

To spotkanie kończyło pierwszą rundę. Pan również ma poczucie niedosytu po tych piętnastu meczach w wykonaniu Wisły?
Mam, bo jak popatrzeć na naszą grę w całej rundzie, to nie była ona stabilna. Potrafiliśmy w jeden weekend zagrać supermecz, a w następnej kolejce wszystko schrzanić. Trzeba mocno popracować nad ustabilizowaniem naszej formy.

Skąd się bierze wasz problem z drużynami teoretycznie słabszymi, tymi z dołu tabeli?
Może wynika to z tego, że te drużyny stawiają zdecydowanie na obronę. My wolimy zespoły, które stawiają na otwarty futbol i wymianę ciosów.

Jeśli chodzi o wyniki drużyny, jest niedosyt. Jeśli jednak chodzi o Pana indywidualne dokonania, chyba może Pan być zadowolony. Wiele osób uważa, że ze wszystkich piłkarzy, których Wisła pozyskała latem, Pan wypadł najlepiej.
Powiem szczerze, że sam nie przypuszczałem, iż tak się to wszystko potoczy, że tak szybko się odbuduję. Myślę jednak, że była jedna, najważniejsza przyczyna, dlaczego tak się stało - nie miałem żadnych problemów ze zdrowiem. Mogłem przejść normalnie cały cykl przygotowań do sezonu.

Robicie sobie w szatni jakiś plan na cztery mecze, które wam jeszcze zostały w tym roku?
Plan jest prosty, zdobyć jak najwięcej punktów.

I można będzie już nie mówić o niedosycie...
Dokładnie. To jest szansa, żebyśmy poprawili statystyki - i podsumowując nie tylko rundę, ale całą jesień w naszym wykonaniu, mogli mówić, że było w porządku. Naszym celem jest, żeby Wisła chwalona była nie tylko za efektowną grę i ładne bramki, ale również za to, że jest wysoko w tabeli.

Na koniec chciałbym zapytać Pana o zamieszanie w klubie, o problemy organizacyjne i finansowe. Spodziewał się Pan, że w Wiśle będzie pod tym względem lepiej?
W Wiśle nie ma sytuacji, która skłaniałaby do paniki. Czasami jest trudniejszy moment, ale myślę, że klub sobie poradzi z problemami. Widać też zresztą było, że na naszej grze te problemy się nie odbijały.

Paweł Brożek powiedział ostatnio, że nie ma co narzekać, bo macie wszystko, co piłkarz potrzebuje do solidnego przygotowania do meczu, a i pensje z opóźnieniem, bo z opóźnieniem, ale jednak wpływają na wasze konta. Podpisałby się Pan pod taką opinią kolegi?
Obiema rękami. Jeśli każda drużyna w Polsce miałaby takie warunki, jak my do treningów, to nie musielibyśmy się wstydzić przed resztą Europy. Odnośnie tych mitycznych problemów finansowych Wisły też nie jest tak źle, jak niektórzy sądzą. My jako piłkarze nie mamy na co narzekać.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24