Sędzia Garbowski dał się oszukać

Choć przy obsadach prestiżowych meczów korzysta się z arbitrów np. węgierskich, słowackich czy białoruskich. Nie pomaga to, że w aferze korupcyjnej gośćmi prokuratury we Wrocławiu byli liczni arbitrzy. Wielu z nich zakończyło kariery w niechlubny sposób. Nawet rządy ludzi spoza tego dość hermetycznego środowiska (Andrzej Strejlau) też niewiele zmieniły.

Niemal po każdej kolejce ekstraklasy w telewizyjnych powtórkach wychodzą sędziowskie kwiatki. W tym sezonie Widzew nie może narzekać na sędziowanie, a nawet po słabszych występach łodzian chwaliliśmy arbitrów (np. Radosława Trochimiuka po meczu w Bielsku). Liczyliśmy, że młodzi sędziowie wniosą coś dobrego. Niestety. 32-letni Tomasz Garbowski z Opolskiego Kolegium Sędziów popełnił za dużo błędów w Chorzowie.

Dał się dwukrotnie nabrać na faule, których nie było. Konsekwencją był wolny przy pierwszym golu i karny, poprzedzający trzeciego gola dla Ruchu, po którym usunięty z boiska został Ukah. Nie mam zastrzeżeń do pierwszych trzech kartek dla zawodników gości, pod warunkiem, że sędzia karze za podobne przewinienia także gospodarzy. Tymczasem sędziujący czwarty raz w ekstraklasie poseł z Kluczborka tego nie robił (wtedy Lewczuk musiałby też ujrzeć drugą kartkę).

Te błędy miały wpływ na wynik. Muszę dodać, że misiowaty sędzia dobrze biega. Jak się całuje, nie wiemy. Może to powiedzieć rzeczniczka chorzowskiego klubu Donata Chruściel, która wycałowała na pożegnanie Garbowskiego.