Sikorski: Kibice niech krzyczą, nie mam do nikogo żalu

Bartosz Karcz, Piotr Tymczak/Gazeta Krakowska
Daniel Sikorski jeszcze nie zdobył gola w oficjalnym meczu Wisły
Daniel Sikorski jeszcze nie zdobył gola w oficjalnym meczu Wisły Andrzej Banaś/Polskapresse
- Po tym co przeżyłem w Polonii Warszawa, nauczyłem się sobie radzić w różnych trudnych sytuacjach. Odcinam się od tego. Oczywiście to nie spływa po człowieku w taki sposób, jakby obok pociąg przejechał - mówi Daniel Sikorski, napastnik Wisły Kraków.

Jakie są Pańskie odczucia po tym, co stało się podczas meczu ze Śląskiem, gdy kibice szydzili z Pana?
Trener spytał mnie, czy jestem gotowy wejść na boisko. Jestem profesjonalistą i moim zadaniem jest wykonywanie zawodu bez względu na okoliczności. Dlatego powiedziałem, że jestem gotowy do gry. Trzeba być odpornym na to, co dzieje się na trybunach.

Trudno jednak pewnie było przejść Panu obojętnie obok tego, co działo się na tych trybunach?
Pewnie, że nie da się przejść obojętnie obok tego. Tak jak jednak powiedziałem, jeśli chce się być profesjonalnym piłkarzem, to trzeba umieć sobie radzić w takich sytuacjach. Dla mnie najważniejszą rzeczą, jaka wydarzyła się w niedzielę, to było pokonanie Śląska.

Nie podeszliście po meczu ze Śląskiem do kibiców. Nosi Pan w sercu zadrę do nich za to, jak Pana potraktowali?
Zeszliśmy wszyscy do szatni i tyle. Jeśli natomiast po następnym meczu drużyna będzie dziękowała za doping, to ja nie będę miał z tym problemu i też podejdę.

Na filmach w internecie widać, że gdy kibice skandowali te swoje hasła, stać Pana było na to, żeby się uśmiechnąć i im pomachać.
Po tym co przeżyłem w Polonii Warszawa, nauczyłem się sobie radzić w różnych trudnych sytuacjach. Odcinam się od tego. Oczywiście to nie spływa po człowieku w taki sposób, jakby obok pociąg przejechał. Są jednak metody, żeby sobie z tym poradzić. Kibice niech krzyczą, nie mam do nikogo żalu, nie jestem na nikogo zły. Koncentruję się w 120 procentach na grze. Tylko to się liczy.

Zastanawiał się Pan dlaczego kibice potraktowali akurat Pana w taki sposób?
Nie wiem. Nie mam nic więcej do powiedzenia na ten temat.

To porozmawiajmy o Pańskiej grze, z której pewnie sam nie jest Pan zadowolony?
Pewnie, że nie jestem. Również z tego, że nie zagrałem zbyt wiele. Jak policzyć to wszystko, to w sumie na dwanaście spotkań może uzbiera się pięć z moim udziałem. Teraz jednak czuję się coraz pewniej, nabrałem trochę luzu. W ostatnim meczu, w którym wyszedłem w podstawowym składzie, z Koroną Kielce, nie traciłem piłek. Teraz chcę pójść o krok dalej. Czekam na pierwszą bramkę dla Wisły.

Jeśli kibice nadal będą tak Pana traktować, to nie będzie to przeszkadzało?
Dla mnie świat może się rozpadać wokół, a ja mam koncentrować się na tym zielonym placu i dwóch bramkach. Nieważne czy gramy w Krakowie, czy na wyjeździe. Mam starać się z całych sił i to zamierzam robić.

Mówi Pan, że brakuje Panu tylko bramki. Strzelił Pan trzy gole w sparingu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza, ale ta skuteczność nie przekłada się na mecze w ekstraklasie. To kwestia innej presji?
Po tamtym sparingu zagrałem przeciwko Jagiellonii. Moim zdaniem, zaprezentowałem się dobrze, choć oczywiście mogłem strzelić bramkę, ale nie wykorzystałem dobrej okazji. W kolejnym meczu już nie dostałem szansy. Nie wiem, może potrzebowałem właśnie tego kolejnego meczu, żeby poczuć się jeszcze pewniej. Stało się inaczej i muszę czekać na kolejną okazję, żeby wreszcie trafić do siatki.

Taka okazja może pojawić się już w Chorzowie, bo problemy zdrowotne ma Cwetan Genkow.
Jeśli zacząłbym w wyjściowym składzie, to bardzo bym się cieszył. Jeśli strzelę bramkę to dobrze, jeśli będzie asysta to będę cieszył się tak samo. Najważniejsze, żeby drużyna wygrała drugi mecz z rzędu. Powiedzmy sobie szczerze, że ważniejsze dla Wisły są zwycięstwa niż to, że Sikorski wreszcie się przełamie.

Czy każdy rozegrany mecz, w którym nie trafia Pan do siatki, pogłębia jeszcze frustrację?
Powiem tak. Miałem bardzo ciężki rok w Polonii. Ten rok bardzo dużo mnie nauczył. W Warszawie pod żadnym względem nie było kolorowo. Tutaj jest zupełnie inaczej. Tego nawet nie da się porównać. Dobrze czuję się w Wiśle i tylko kwestią czasu jest, kiedy dojdę do wysokiej formy. Patrzę pozytywnie w przyszłość. Jestem pewien, że w końcu zacznę strzelać bramki i w ten sposób pomogę drużynie.

Czy te Pańskie słowa należy potraktować jako apel, żeby jeszcze dać Panu czas na spłacenie kredytu zaufania?
Tu nie chodzi o żadne apele. Najistotniejsze jest to, że dobrze czuję się w drużynie, że mam zaufanie u kolegów. Czuję, że oni wierzą, że jeśli nie w najbliższym, to w następnym meczu w końcu strzelę bramkę. Mam też zaufanie trenera, który daje mi szanse. To jest dla mnie najważniejsze.

I nie ma Pan pretensji do trenera, że w takiej sytuacji jak w niedzielę, wpuścił Pana na boisko?
Wprost przeciwnie, podziękowałem trenerowi, że to zrobił.

Do tej pory najlepszy okres w Polsce miał Pan w Górniku Zabrze. Niedługo zagracie z tym zespołem. Będzie to dla Pana szczególny mecz?

Mam ogromny szacunek dla Górnika i trenera Nawałki. W Polonii nie miałem okazji zagrać przeciwko Górnikowi, siedziałem tylko na ławce. Zanim jednak przyjdzie mecz z zabrzanami, trzeba jeszcze pojechać do Chorzowa i tam wygrać.

Czy fakt, że lepiej grał Pan w Górniku, nie wynika z tego, że bardziej odpowiadał Panu styl tej drużyny, czyli gra z kontry?
W meczu z Jagiellonią rozgrywaliśmy piłkę w ataku pozycyjnym, a jednak miałem dobrą okazję. Piłkarz w ekstraklasie musi radzić sobie w różnych stylach.

A Panu bardziej odpowiada sposób gry preferowany przez Michała Probierza czy Tomasza Kulawika?
Najbardziej odpowiada mi to, żebym był na boisku i mógł pomagać drużynie.

Sposoby gry się zmieniają, ale Wisła ciągle ma jeden problem. Nie strzela bramek. Jak Pan myśli, gdzie leży tego przyczyna?
Ciężko powiedzieć. W ostatnich meczach sporo było takich przypadków, nie wiem nawet, czy nie nazwać tego pechem. Może to się jednak odwróci, skoro w meczu ze Śląskiem akurat mieliśmy szczęście. Wierzę, że w następnych meczach będzie coraz lepiej, również ze skutecznością.

Ivica Iliev po meczu ze Śląskiem przywołał przykład sprzed dwóch lat, kiedy Wisła w doliczonym czasie ograła Cracovię i od tego momentu zaczęła wygrywać mecz za meczem. Wierzy Pan, że teraz może być podobnie?
Wszyscy w to wierzymy. Mamy trzy mecze do końca rundy. Bardzo ważne mecze. Jeśli je wygramy, to mocno dźwigniemy się w tabeli. Wierzę, że będziemy w stanie na tyle odrobić straty, żeby wiosną jeszcze włączyć się do walki o europejskie puchary.

Wisła Can-Pack zaskoczyła drużynę Spartaka Moskwa (ZDJĘCIA)

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24