Stracone mistrzostwo, europejskie przygody i młodzież, czyli rok 2012 w Legii Warszawa

Marek Koktysz
Młodzież z Akademii Piłkarskiej - największy skarb warszawskiej Legii
Młodzież z Akademii Piłkarskiej - największy skarb warszawskiej Legii sylwester wojtas
Dla Legii Warszawa rok 2012 to był mieszany okres. Radosne chwile przeplatały się z tymi gorszymi. W stolicy nie ucieknie się od tego, że na ocenie 2012 zaważy przede wszystkim stracone mistrzostwo Polski.

Reklamy były gotowe. Klub nie.

Pomimo wielu pięknych wspomnień z 2012 roku na Legii ciążyło brzemię zmarnowanej szansy na mistrzostwo kraju. Pierwsze od sześciu lat. W zasadzie tylko tego brakowało Wojskowym by w naszym kraju wznieść się na wyżyny. Solidne występy w europejskich pucharach, dwukrotne z rzędu zdobycie Pucharu Polski, świetne prowadzenie młodzieży, frekwencja godna pozazdroszczenia (oczywiście zanim pojawił się protest). To wszystko sprawiało, że Legia zaczęła być postrzegana wśród ekspertów i obserwatorów futbolu w Europie jako klub na wysokim poziomie.

Na trzy kolejki przed końcem poprzedniego sezonu wydawało się, że mistrzostwo tkwi już w rękach legionistów. Ponowne sięgnięcie po Puchar Polski miało tylko przypieczętować wspaniały sezon. Niebiescy byli wówczas rewelacją ligi i wygrana z nimi miała podbudować morale podopiecznych Macieja Skorży. Wszystko zaczęło się walić w nieoczekiwanym momencie. Wydawało się szalenie mocna ekipa z Łazienkowskiej podejmuje u siebie średniaka - Jagiellonię Białystok. Wysoka temperatura panowała zarówno w powietrzu, jak i na trybunach. Spotkanie oglądało ponad 22 tysiące ludzi. Pierwsza połowa na 0:0, sympatycy Warszawiaków niepocieszeni. Sędzia Piasecki zaczyna drugą odsłonę meczu. Na zegarze 61. minuta, a do siatki Dusana Kuciaka trafia Frankowski. Kibice z Łazienkowskiej łapią się za głowę, ale nie na długo. W 63. minucie wyrównuje Ljuboja i wszystko jest do odratowania. Legioniści biją jednak głową w mur. Sandomierski za żadne skarby nie chciał już puścić kolejnych bramek. Arbiter spotkania jeszcze podsyca atmosferę, bo z boiska w 89. minucie wylatuje Pejović. Legia jeszcze zrywa się do ataku, ale już nic z tego. Gwizdek i mistrzostwo Polski chowa się za mgłą. Warszawiacy wciąż jednak wierzą, jeszcze dwa mecze.

Na próżno. Wyjazd do Gdańska przyniósł tylko łzy. Lechia zagrała mecz sezonu i pokonała Legię 1:0. Mistrza nie uratowała wygrana z Koroną, na którego gotowi byli wszyscy (nawet spory czas wcześniej reklamy piwa na mieście) poza umysłami piłkarzy.

Na ratunek puchary!

Kadencję Macieja Skorży w Legii Warszawa osładzają puchary. Nie tylko te krajowe, ale i występy w zagranicznych rozgrywkach. Wojskowi jako jeden z nielicznych polskich zespołów zaprezentował się w nich godnie. Chociaż tutaj szczególnie owocny był sezon 2011/2012, a więc nie tylko mijający rok. Jagiellonia odpadła już na starcie, pokonana przez Jertis Pawłodar. W kolejnej fazie do boju przystąpił Śląsk Wrocław, który ledwo przeszedł Dundee United. Legia wkroczyła do gry w następnej turze, gdzie pokonała turecki Gaziantepspor, a wrocławianie po raz kolejny po karnych odprawili Lokomotiw Sofię. Późniejszy mistrz Polski w finalnej fazie nie poradził sobie jednak z Rapidem Bukareszt i pożegnał się z Ligą Europejską. Z kolei Wojskowi rozegrali wówczas mecz życia, który przeszedł już do historii klubu. Legia odprawiła Spartak Moskwa (5:4 w dwumeczu) i weszła razem z Wisłą (która odpadła w ostatniej fazie eliminacji do Ligi Mistrzów) do grupowej fazy Ligi Europejskiej. To był dobry prognostyk na 2012 rok w Legii Warszawa.

Nadeszło losowanie. Legia trafiła do grupy C z PSV Eindhoven, Hapoelem Tel Awiw i Rapidem Bukareszt. Awansowała z drugiego miejsca po bardzo dobrym okresie gry. Los skojarzył ją jednak ze zbyt trudnym przeciwnikiem i w lutym 2012 roku przyszło im rozegrać dwumecz ze Sportingiem Lizbona, który doszedł później do półfinału. Portugalczycy okazali się lepsi od Wojskowych, chociaż zabrakło niewiele. Spotkania z Portugalczykami dostarczyły kibicom wielu emocji, a legioniści pokazali wolę walki podobną do tej z Moskwy.

Nowy sezon i nowe nadzieje, które były oczywiście uzasadnione. Legia ponownie pokazała klasę i zaszła najdalej w Lidze Europejskiej z polskich ekip (razem ze Śląskiem, który jednak znalazł się tam, gdyż odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów). Poległa dopiero z Rosenborgiem Trondheim, remisując u siebie 1:1 oraz przegrywając 1:2 na wyjeździe. Dla porównania mistrz Polski dał sobie dwukrotnie wbić pięć bramek, w efekcie przegrywając w dwumeczu 4:10 z Hannoverem. Dobrą postawę Legii w europejskich rozgrywkach widać zresztą w statystykachu. Obok Lecha Poznań Wojskowi pozostają najwyżej rozstawionym polskim klubem.

Zakaz goni zakaz. Nadchodzą protesty!

Końcówka sezonu 2011/2012 wskazywała na to, że na linii kibice-zarząd znowu może dojść do zaostrzenia, nieprzerwanie trwającego, konfliktu. Na jego moment kulminacyjny trzeba było poczekać. Sympatycy Wojskowych sfrustrowani zakazem opraw na Łazienkowskiej nie potrafili dogadać się z klubem. Z kolei włodarzy z Łazienkowskiej męczyły kolejne kary finansowe, które lawinowo spływały na klub ze strony zarówno polskiej, jak i europejskiej federacji.

Zgoda runęła jak domek z kart podczas derbów Warszawy. Na "Żylecie" doszło do zamieszek, kibice pobili się z ochroną, która użyła gazu. W efekcie zdemolowano promenadę, budki z jedzeniem i krzesełka na sektorze. Wojewoda zamknął stadion, a kibice zaczęli protest.

W klubie już liczą straty, bo brak kibiców, to brak pieniędzy, na który Legia pozwolić sobie nie może. Piękny stadion świecący pustkami, na dodatek cisza jak w teatrze - łza się w oku kręci, a takiemu zespołowi to nie przystoi. Dzielnie znoszą to piłkarze, którzy jednak zaczęli zabierać w tej sprawie głos, wyrażając nadzieję, że na wiosnę fani Wojskowych wrócą. Na zakończenie roku zmienił się prezes, którym został Bogusław Leśniodorski. Wydaje się on być człowiekiem, który będzie dążyć do jak najszybszego porozumienia z kibicami. Na razie jednak konkretów nie ma, a zatem droga do pojednania wciąż daleka.

Transfery, transfery i jeszcze raz młodzież

W 2012 roku do Legii trafili: Albert Bruce, Nacho Novo, Ismael Blanco, Marek Saganowski, Marko Suler i Jorge Salinas.

Furorę zrobił "Sagan", który wrócił do Legii po paru latach przerwy. Wielu wątpiło w jego kondycję, wszak ma już 34 lata. Reprezentant Polski zadziwił jednak wszystkich, prezentując fantastyczną formę strzelecką. Rozpędzonego Saganowskiego zatrzymały jednak problemy kardiologiczne. Jednak już w styczniu oczekuje się jego powrotu do treningów. "Sagan" dostał na nie pozwolenie, jest już zdrowy.

Kariery w Legii nie zrobili Nacho Novo i Ismael Blanco. Zarówno jeden, jak i drugi sprowadzani byli do Warszawy z nadzieją, że zaprezentują się tak samo jak Danijel Ljuboja. Novo miał piękną przeszłość w Glasgow Rangers a Blanco był byłym królem strzelców ligi greckiej. Jednak obydwaj prezentowali się poniżej oczekiwań, a do poziomu "Ljubo" nawet się nie zbliżyli. Ich przygoda z Legią skończyła się równie szybko, co się zaczęła.

W styczniu 2012 roku do drużyny dołączył młodziutki Albert Bruce, jednak i on nie przebił się do pierwszego składu. Jan Urban woli stawiać na młodych Polaków niż Ghańczyka. Krążą plotki, że w zimowym okienku transferowym odejdzie. Ponoć interesuje się nim Sunderland, który chce go widzieć u siebie na testach.

Najnowsze nabytki Legii to Marko Suler i Jorge Salinas. Pierwszy prezentuje się poniżej oczekiwań, gra sporadycznie, regularnie odpoczywając na ławce rezerwowych. Do Salinasa też nie może się przekonać szkoleniowiec, jednak Paragwajczyk ma większe szanse na zaistnienie w zespole niż Suler.

Legii nie potrzebne są jednak wielkie transfery, bo gwiazdy rosną im na własnym podwórku. Akademia Piłkarska Wojskowych zaczyna dawać owoce. Najdojrzalsze i soczyste mogliśmy podziwiać w rundzie jesiennej - Furman, Łukasik i Kosecki robią furorę. A w obwodzie jest jeszcze zmagający się z kontuzją Wolski, ale też Efir czy Żurek. Młodzieży w Legii dobrze się powodzi.

Dobre zakończenie i prognostyk na 2013 rok

Legia kończy ten zmienny 2012 rok. Świat się nie skończył w maju, kiedy Wojskowi przegrali mistrzostwo Polski. Widać to po zespole, który oglądamy w ekstraklasie i Pucharze Polski. Legia wydaje się jeszcze mocniejsza niż przed rokiem, pewne punkty zespołu, takie jak Ljuboja, Radović, Kuciak, Żewłakow czy Jędrzejczyk uzupełnili młodzi i zdolni, którzy mają chrapkę na tytuł i karierę. Wojskowi kończą ten rok jako mistrzowie jesieni. To jednak wciąż nie jest ich cel, a o spełnionym roku będą mogli mówić w grudniu 2013 tylko wówczas, gdy w ligowych aktach będzie widniał dziewiąty tytuł mistrza Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24