Święta, święta i po lidze - podsumowanie 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Jakub Królak
Cracovia - Lechia Gdańsk 3:2
Cracovia - Lechia Gdańsk 3:2 Andrzej Banaś / Gazeta Krakowska
Kibice, których ligowe boje odciągnęły od bogato zastawionych stołów, nie mają czego żałować. Poza paroma wyjątkami piłkarze postanowili zadbać o to, by emocji na stadionach nie zabrakło. W najciekawszych spotkaniach Jagiellonia rzutem na taśmę zremisowała z Wisłą, Cracovia wygrała z Lechią, przerywając znakomitą passę gdańszczan, a Wielkie Derby Śląska pozostały nierozstrzygnięte. Co jeszcze działo się na ligowych boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Lech wyszarpał wygraną, passa Lechii zakończona

Chwalona za tegoroczne osiągnięcia bloku defensywnego, ale ganiona za poczynania w ataku Lechia zmierzyła swoje siły z Cracovią. Gdańszczanie musieli radzić sobie bez Sebastiana Mili i Jakuba Wawrzyniaka, którzy udział w meczu reprezentacji przypłacili urazami. Brak dwóch czołowych zawodników wpłynął na podopiecznych Jerzego Brzęczka negatywnie. Pasy zwyciężyły 3:2 i można powiedzieć, że jako pierwsze znalazły sposób na defensywę gdańszczan w tym roku, bowiem w dotychczasowych sześciu meczach stracili oni zaledwie jedną bramkę. Pozytywem dla Biało-Zielonych było z pewnością to, że po raz pierwszy od 7 grudnia udało im się strzelić więcej niż jednego gola. Marna to jednak dla nich pociecha, bowiem z Krakowa wyjechali bez choćby jednego punktu i stracili szansę na to, by wykonać kolejny krok w kierunku czołówki. W nieco lepszych nastrojach święta spędzili piłkarze Cracovii, którzy przy okazji zgarnięcia trzech oczek uratowali, przynajmniej na razie, zagrożoną od dłuższego czasu posadę Roberta Podolińskiego.

W minionym tygodniu piłkarze Lecha dwukrotnie musieli spotkać się ze swoimi koszmarami. Najpierw w Pucharze Polski poznaniacy mierzyli siły z drugoligowcem ze Stargardu, przypominającym o pucharowych klęskach ze słabeuszami z ostatnich lat, zaś w Wielką Sobotę rywalem Lecha był Bełchatów z debiutującym na ławce GKS-u Markiem Zubem, który dwa lata temu wraz z Żalgirisem Wilno wyeliminował Kolejorza z Ligi Europy. O ile w czwartek Błękitni rzeczywiście pogłębili traumę Lechitów, pokonując ich 3:1, o tyle w Ekstraklasie podopieczni Macieja Skorży zrehabilitowali się i pokonali Bełchatów 2:1. Ten rezultat, choć pozwolił na parę godzin dogonić Legię, z pewnością nie uspokoił kibiców Lecha. Piłkarze Kolejorza znów nie potrafili zamknąć meczu po wyjściu na prowadzenie i w drugiej połowie dali się zaskoczyć Brunatnym. Podobnie jak w Szczecinie, skórę Kolejorza uratował jednak Paulus Arajuuri, który, strzelając swoją drugą bramkę w sezonie, zapewnił Lechowi komplet punktów.

Aż trudno w to uwierzyć, ale Śląsk Wrocław czeka na ligowe zwycięstwo od 12 grudnia, kiedy to na własnym boisku pokonał GKS Bełchatów. Od tamtej pory wrocławianie rozegrali siedem meczów, w których zdobyli zaledwie pięć punktów. W minioną sobotę zawodnicy Tadeusza Pawłowskiego mieli szansę na to, by przerwać fatalną passę i wykonać krok w kierunku podium. Jednak przeciwko Podbeskidziu wrocławianie zaprezentowali się bardzo słabo i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Jedynym zawodnikiem, który postarał się o emocje w tym spotkaniu, był Milos Lacny. Słowacki napastnik po pojawieniu się na boisku w drugiej połowie uderzył w słupek, otrzymał dwie żółte kartki i opuścił boisko, a wszystkiego dokonał w zaledwie jedenaście minut. Poza nim nikt specjalnie się nie wyróżnił i piłkarze obu zespołów podzielili się punktami.

Piast niegroźny w Warszawie, śląskie derby bez zwycięzcy

Po szczęśliwym remisie z Wisłą i porażce z Lechem, Legia mierzyła swoje siły z Piastem i tym razem nie miała już żadnego marginesu błędu, bowiem parę godzin wcześniej Lech zrównał się z mistrzem Polski punktami. Chociaż legioniści zaprezentowali się średnio, a pierwsza bramka padła po wcześniejszym zagraniu ręką, nie ma wątpliwości, że to podopieczni Henninga Berga byli w tym spotkaniu drużyną lepszą i zwyciężyli zasłużenie. Ojcami zwycięstwa byli pomijany ostatnio Orlando Sa, który zaliczył gola i asystę, oraz Guilherme, występujący wyjątkowo na skrzydle. Legia odniosła pierwsze ligowe zwycięstwo od blisko miesiąca i utrzymała trzypunktową przewagę nad Lechem. W gorszym nastroju święta spędził za to Radoslav Latal. Czech przegrał dwa pierwsze mecze w roli trenera Piasta, łącznie zaś seria meczów bez wygranej gliwiczan trwa już 23 lutego.

Poniedziałkowy mecz był dla Koroną jedną z ostatnich szans na to, by włączyć się do walki o pierwszą ósemkę. Rywalem kielczan był Górnik Łęczna, który przed tą kolejką zajmował 9. miejsce i miał okazję znacząco przybliżyć się do gry w grupie mistrzowskiej. Jednak imponująca skuteczność kielczan, którzy dwa jedyne celne strzały w meczu zamienili na dwie bramki sprawiła, że to właśnie oni sięgnęli po trzy punkty i przybliżyli się do zapewnienia sobie utrzymania. Warto podkreślić, że dla podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza był to już siódmy mecz z rzędu bez porażki. Z kolei łęcznianie przedłużyli do trzech serię meczów bez wygranej, ale oni również do samego końca powinni być w grze o pierwszą ósemkę.

Niezwykle ciekawie zapowiadały się poniedziałkowe Wielkie Derby Śląska, bowiem oba zespoły grały z nożem na gardle. Górnik balansuje na granicy obu dwóch połówek tabeli i w ostatnich tygodniach jest bliżej znalezienia się w grupie spadkowej niż dogonienia czołówki, z kolei Ruch od prawie pół roku tkwi na 15. miejscu i każdy punkt jest dla niego na wagę złota. Chociaż mecz przyniósł sporo emocji i kibice z pewnością nie mogli być rozczarowani poziomem widowiska, oba zespoły mogą czuć niedosyt, bowiem remis 2:2 nie zadowala żadnej ze stron. Górnik co prawda wyprzedził w tabeli Lechię i pozostaje w górnej ósemce, ale w ostatnich dziesięciu spotkaniach wygrał tylko jeden raz i nadal nie może być pewien gry w grupie mistrzowskiej. Natomiast Ruch, mimo że w Zabrzu dwukrotnie wychodził na prowadzenie i robił lepsze wrażenie od rywali, wrócił do domu z zaledwie jednym punktem, który sprawia, że zawodnicy Waldemara Fornalika wciąż mają stratę do bezpiecznego miejsca.

Deja vu Wisły, Zawisza bliski ocalenia

Najciekawiej zapowiadający się mecz tej kolejki, czyli spotkanie Jagiellonii z Wisłą, awizowany był jako pojedynek dwóch czołowych snajperów ligi, czyli Piątkowskiego i Brożka. Bohaterami zostali jednak zawodnicy z drugiego planu: zastępujący Piątkowskiego Tuszyński, autor obu goli dla Jagi, i Donald Guerrier, który wypracował gola i sam wpisał się na listę strzelców. Kibice, którzy pamiętają ostatni mecz Wisły z Legią, w wielkanocny poniedziałek mogli przeżyć deja vu, bowiem scenariusz tego spotkania był niemal identyczny. Biała Gwiazda znów prezentowała się lepiej od rywala, znów straciła pierwszą bramkę po błędzie arbitra i ponownie zaprzepaściła niemal pewne zwycięstwo w ostatnich sekundach meczu. Trener Moskal może być zadowolony z początków swojej pracy, bowiem w trzech bardzo trudnych spotkaniach wywalczył pięć punktów, jednak nie sposób nie zwrócić uwagi na fakt, że gdyby koncentracja Wiślaków w końcówkach spotkań była lepsza, dziś, zamiast na piątym miejscu, znajdowaliby się na podium.

Choć jeszcze parę miesięcy temu było by to nie do pomyślenia, faworytem wtorkowego pojedynku pomiędzy Zawiszą a Pogonią byli gospodarze. Bydgoszczanie od 12 grudnia pozostawali niepokonani, a cztery ostatnie spotkania rozstrzygali na swoją korzyść. Z kolei Pogoń, choć w ostatniej kolejce gładko pokonała Bełchatów, znajduje się w dołku i w tym roku wywalczyła zaledwie pięć punktów. Podopieczni Jana Kociana nie znaleźli sposobu na świetnie dysponowanego Zawiszę i z Bydgoszczy wrócili bez punktów. Co prawda Marcin Robak zdobył kolejną bramkę i wciąż liczy się w walce o koronę króla strzelców, ale wcześniej dwukrotnie ukłuli gospodarze. Najpierw pięknym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Alvarinho, a następnie wprowadzony po przerwie Jakub Świerczok kapitalnie uderzył z powietrza i w swoim pierwszym kontakcie z piłką zaliczył piękną bramkę. Zawisza wygrywa 2:1 i ma już jedynie cztery punkty straty do bezpiecznej lokaty, Pogoń spada na 11. miejsce i zbliża się do strefy spadkowej.

Wyniki 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Cracovia 3:2 Lechia Gdańsk
  • Śląsk Wrocław 0:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • GKS Bełchatów 1:2 Lech Poznań
  • Legia Warszawa 2:0 Piast Gliwice
  • Korona Kielce 2:0 Górnik Łęczna
  • Górnik Zabrze 2:2 Ruch Chorzów
  • Jagiellonia Białystok 2:2 Wisła Kraków
  • Zawisza Bydgoszcz 2:1 Pogoń Szczecin

Statystyki 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Liczba goli – 23
  • Średnia goli na mecz – 2,88
  • Zwycięstwa gospodarzy – 4
  • Remisy – 3
  • Zwycięstwa gości – 1
  • Żółte/czerwone kartki – 45/3
  • Liczba widzów – ok. 52 tys.
  • Średnia frekwencja – ok. 6,5 tys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24