Valente portret nieznany (KOMENTARZ)

jac
Dla Tiago Valente to pierwszy sezon w polskiej lidze
Dla Tiago Valente to pierwszy sezon w polskiej lidze Ryszard Kotowski
Trudno na razie wyrobić o nim zdanie. Tiago Valente zagrał we wszystkich pięciu meczach Lechii Gdańsk, ale w żadnym nie zaimponował. Bliżej przyjrzeliśmy mu się w meczu z Wisłą Kraków (1:3) i… nadal wiemy niewiele.

Pierwsza myśl po debiucie: takich stoperów jak on mamy na pęczki. Druga, nieco chłodniejsza, po pięciu występach: a może warto jeszcze zaczekać z tak kategoryczną oceną. Nie każdy aklimatyzuje się od razu, tym bardziej ci, którzy po raz pierwszy grają poza granicami swojego kraju. A tak jest w przypadku Valente, który do końca czerwca nieprzerwanie biegał po boiskach w Portugalii.

W Lechii, co jest okolicznością łagodzącą, wsadzono Valente na konia. Po dwóch tygodniach treningów puszczono do boju w meczu otwierającym sezon, choć nie za bardzo znał taktykę i kolegów z obrony. To nie mogło wyjść dobrze. I nie wyszło. Zespół stracił dwa gole. Valente maczał palce przy jednym z nich. Grał nerwowo, elektrycznie, nie czuł piłki. Ten niepokój dało się wyczuć także w następnych spotkaniach. Ale już nie w takim stopniu.

Biorąc pod uwagę jego przeciętną dyspozycję, komplet 450 minut jest pewnym zaskoczeniem. Tylko trzech innych zawodników wystąpiło dotąd w pełnym wymiarze czasowym w każdym z pięciu meczów. To bramkarz Dariusz Trela i obrońcy: Rafał Janicki oraz Nikola Leković. Nikt z tego grona nie zbiera na razie zbyt pozytywnych ocen. Obrona Lechii gra bowiem przeciętnie. Straciła osiem goli. W poprzednim sezonie na tym etapie miała o połowę o mniej.

Valente, który wymyka się jednoznacznej ocenie, postanowiliśmy bliżej się przyjrzeć w niedzielnym spotkaniu z Wisłą Kraków (1:3). Główny wniosek jest taki, że jeśli ma potencjał na solidnego stopera, to my jeszcze o tym nie wiemy. W pojedynkach główkowych radzi sobie tak sobie. Ma kłopot z uruchomieniem skrzydeł (dwa długie podania do Piotra Grzelczaka były niedokładne), ale przynajmniej nie za często traci piłkę. Siłę ma, nerwy raczej trzyma na wodzy, choć Emmanuela Sarkiego w 91. minucie sfaulował na żółtą kartkę, bo ten niemal mu uciekł.

Po Portugalczyku widać, że nie ma dostatecznej wiedzy na temat taktyki. Już w 5. minucie meczu, kiedy jego drużyna próbowała łapać jednego z wiślaków na spalonym, nie wyczuł linii, przez co przeciwnicy stworzyli groźną sytuację. W A-klasie takie błędy przejdą. W ekstraklasie – nie. A Valente podobnych błędów popełnia sporo. I to jest jego największy problem.

Statystyki Tiago Valente w meczu z Wisłą Kraków:
Strzały celne/niecelne: 0
Podania celne: 34 (19+15)
Podania niecelne: 11 (3+8)
Przechwyty: 3 (3+0)
Straty: 2 (0+2)
Wygrane główki: 4 (2+2)
Przegrane główki: 3 (0+3)
Faulował:4 (1+3)
Był faulowany: 1 (1+0)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24