Widzew - Podbeskidzie LIVE! Czyli dziurawe defensywy i najgorsi bramkarze

Daniel Kawczyński
Widzew i Podbeskidzie legitymują się najgorszymi statystykami bramek straconych. W piątek chcą podnieść się po nie najlepszych ostatnich tygodniach. Sentymentalną podróż przeżyje Czesław Michniewicz, który w Widzewie miał okazję pracować, zaś przed trzema miesiącami, właśnie na Alei Piłsudskiego, dokonał niespodziewanego cudu.

W najwyższej klasie rozgrywkowej Widzew nigdy nie pokonał Podbeskidzia. Dzisiaj nosi się z zamiarem, nie tylko historycznego przełamania, ale przede wszystkim zakończenia passy trzech spotkań bez zwycięstwa (w tym dwie przegrane). Łatwo nie będzie. Wprawdzie "Górale" nie zachwycają ani wynikami, ani grą, lecz po premierowym zwycięstwie nad Koroną mogą odzyskać wiarę w siebie i nabrać wigoru.

Jedni mają snajpera, drudzy nie. Obaj mają kiepskich bramkarzy.

Nikt w Ekstraklasie nie stracił tylu bramek co Widzew. W sześciu kolejkach piłka lądowała w siatce Macieja Mielcarza aż 14-krotnie (średnio 2,3 puszczonego gola na mecz)! To najgorszy wynik od powrotu łodzian do najwyższej klasy rozgrywkowej.

W czym tkwi przyczyna? Na pewno w pierwszych kolejkach zawodziła linia obrony, szczególnie w środkowych strefach. Wytransferowany niedawno do Amkaru Perm, Thomas Phibel i Hachem Abbes stanowili cień samych siebie z poprzedniego sezonu, z kolei Rafał Augustyniak i Piotr Mroziński samą ambicją nie mogli nadrobić braku doświadczenia i warunków fizycznych. Ale od meczu z Jagiellonią Radosław Mroczkowski doczekał się pary stoperów z prawdziwego zdarzenia. Kevin Lafrance i Jonathan de Amo Perez, choć grają ze sobą kilka tygodni, prezentują się nadzwyczaj solidnie.

Problemem Widzewa jest w tej chwili Maciej Mielcarz. To bramkarz doświadczony, o niemałych umiejętnościach, lecz w bieżącym sezonie notuje drastyczny spadek formy. Większość straconych goli padło po jego złym ustawieniu, bądź nieprawidłowej ocenie sytuacji. - Może pora, by odpoczął - sugerują kibice z Alei Piłsudskiego. Nic z tych rzeczy! -Maciek Mielcarz jest w tej chwili jedyną opcją i na pewno wybiegnie przeciwko Podbeskidziu. Nie co z tym dyskutować - ucina wątpliwości Radosław Mroczkowski.

Nie tylko w Łodzi narzekają na bramkarza. Szkolne, wręcz karygodne niekiedy błędy przytrafiają się Ladislavovi Rybanskiemu. Przed sezonem pokładano w nim wielkie nadzieje, liczono na godne zastąpienie kontuzjowanego Richarda Zajaca. Tymczasem, nic bardziej mylnego. W Bielsku-Białej tylko odliczają dni do powrotu etatowego golkipera.

Słaba dyspozycja bramkarza i defensywy, nieobecność kontuzjowanego kapitana Bartłomieja Koniecznego - to nie jedyne kłopoty spędzające sen z powiek Michniewicza. Po odejściu Roberta Demjana, nie sposób odnaleźć napastnika, który wziąłby na siebie ciężar zdobywania bramek. Zadatki ma Maciej Wodecki, ale potrzebuje zdecydowanie lepszych podań.

W Widzewie ze snajperami także miało nie być kolorowo, póki nagle nie eksplodował Eduards Visnakovs. Łotysz jest w imponującej formie, co potwierdza nie tylko pozycją lidera w klasyfikacji strzelców Ekstraklasy (5 bramek), ale także w reprezentacji (zwycięski gol dla kadry u-23 w sparingu z Anglią C). Jego przyjezdni powinni obawiać się najbardziej.

Czesiu i Maciek- dwa bratanki?

Widzew jak i Podbeskidzie, mimo zakończenia okienka transferowego, jeszcze nie zakończyły wzmacniania zespołów. Do gospodarzy dołączył w tym tygodniu Serb Alen Melunović. Mroczkowski widzi w nim alternatywę, w razie blokady wspomnianego wyżej Eduardsa Visnakovsa. Natomiast wśród przyjezdnych, podania otwierające drogę do bramki ma zagwarantować Maciej Iwański.

Były reprezentant Polski wraca do kraju po prawie trzyletniej przygodzie z tureckimi klubami (z półroczną przerwą na grze w ŁKS-ie Łódź). Z trenerem Michniewiczem zna się świetnie z czasów pracy w Zagłębiu Lubin. W sezonie 2006/2007 nieoczekiwanie wywalczyli razem mistrzostwo Polski. Sukces nie zawsze jednak przekładał się na dobre relacje między oboma panami. Dziś nikt już o nie pamięta o dawnych konfliktach. Jeden i drugi mówią o sobie nawzajem w samych superlatywach, z dużą dozą nadziei.

-Gdyby Maciek wyglądał jak pączek, nie wziąłbym go do zespołu. To piłkarz, jakiego Podbeskidzie potrzebuje - mówi Michniewicz na łamach "Przeglądu Sportowego". - Osoba trenera Michniewicza zadecydowała przy wyborze klubu - wypowiada się Iwański dla "Gazety Wyborczej".

Michniewicz podtrzyma dobrą passę?

Z niewieloma zespołami, Michniewicz poczynał sobie tak dobrze jak z Widzewem, w którym miał okazję pracować w sezonie 2010/2011 i omal nie doprowadził go do europejskich pucharów. W karierze trenerskiej uległ łodzianom tylko raz, za czasów kadencji w Jagiellonii Białystok (2:4 w sezonie 2011/2012). Dwa razy zremisował prowadząc Lecha Poznań, za to pozostałe mecze kończył z trzema punktami do przodu.

W pamięci jednak zdecydowanie najbardziej zapadł sukces z czerwca tego roku, kiedy jego Podbeskidzie wygrało na Piłsudskiego 2:1 i pomyślnie zakończyło morderczy wyścig o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. A Michniewicz, pod stadionem byłego klubu, mógł rozlewać i częstować podopiecznych zasłużonym szampanem. Czy dzisiaj podtrzyma dobrą passę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24