Widzew rozbił Górnika 4:0!

Michał Wieczorek
Do bołu skuteczny łódzki Widzew rozbił na własnym boisku Górnika Zabrze 4:0! Mecz był wyrównany, ale w pojedynku napastników: Tomasza Zahorskiego z Marcinem Robakiem dużo lepszy okazał się ten drugi.

Na stadionie Widzewa spotkały się w zespoły, które w poprzednim sezonie występowały w pierwszej lidze. Tamte rozgrywki Widzew zakończył z przewagą szesnastu punktów nad Górnikiem Zabrze, którego w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu pokonał na własnym stadionie 3:0.

Przed kolejnym bezpośrednim pojedynkiem lepszą pozycję wyjściową mieli jednak zabrzanie, którzy w czternastu kolejkach Ekstraklasy zgromadzili 22 pkt. - o siedem więcej od przedostatniego w tabeli Widzewa. Nie miało to jednak wpływu na końcowy wynik spotkania, który był dla łodzian jeszcze korzystniejszy niż na zakończenie pierwszej ligi.

Pierwsza połowa należała do Widzewa, który udokumentował przewagę golem z rzutu karnego. Bramkę strzelił Darvydas Sernas, który też rozpoczął akcję, po której WIdzew wywalczył "jedenastkę". Po jego podaniu w polu karnym wywracany przez Adama Stachowiaka był Piotr Kuklis.

Ten sam piłkarz w drugiej połowie został szybko zmieniony przez Czesława Michniewicza. Wszystko przez to, że zarówno on, jak i cała linia pomocy łodzian grała dużo słabiej. Górnicy przejęli inicjatywę i stworzyli kilka groźnych sytuacji. Zabrzanom należał się też rzut karny po faulu Ben Radhii na Tomaszu Zahorskim. Goście nie wykorzystali swoich sytuacji i to się na nich zemściło.

W 71. minucie Widzew wyprowadził zabójczą kontrę. Właściwie była to indywidualna akcja Marcina Robaka, który wykorzystał niezdecydowaną interwencję Adama Dancha, minął Stachowiaka i skierował piłkę do siatki. Obrońca Górnika próbował jeszcze wybijać piłkę, ale ta wpadła do siatki. Na czyje konto powinniśmy zapisać tego gola? - To nie był samobój, piłka leciała w światło bramki, a obrońca ją tylko dotknął - argumentował napastnik Widzewa. Idąc z duchem gry - zapisujemy bramkę na konto Robaka.

Końcówka spotkania to popis skuteczności Widzewa. Najpierw Robak po raz kolejny urwał się obrońcom i w perfykcyjny sposób wykończył sytuację sam na sam. Chwilę później na boisku zameldował się Velibor Duric. Pierwszy kontakt z piłką Bośniaka okazał się niemal genialny. Futbolówka po strzale z woleja z 30. metrów wpadła w samo okienko bramki Stachowiaka. Bramkarz Górnika bógł być załamany, bo wcale nie rozegrał złego meczu. Po prostu tego dnia Widzew wykorzystał wszystkie sytuacje, które stworzył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24