Wiśniewski: Chciałbym zacząć budować nową twierdzę Nowy Sącz

Łukasz Madej
Bartosz Wiśniewski
Bartosz Wiśniewski Jan Hubrich / Polskapresse
- Chciałbym, żebyśmy zaczęli budować nową twierdzę, bo na razie to nie ma co o niej nawet gadać. Musimy się podnieść, i to jak najszybciej, ponieważ z taką grą nie wyjdziemy z dolnych rejonów tabeli - mówi Bartosz Wiśniewski, piłkarz Sandecji.

Niedawno, kiedy jeszcze Pana w Sandecji nie było, stadion w Nowym Sączu nazywano twierdzą.
Zgadza się, słyszałem wcześniej o tym.

Już jej nie ma. Teraz tutaj najczęściej przegrywacie.
Przykro mi bardzo, że to się zmieniło. Mam nadzieję, że w następnym meczu się podniesiemy. Chciałbym, żebyśmy zaczęli budować nową twierdzę, bo na razie to nie ma co o niej nawet gadać. Musimy się podnieść, i to jak najszybciej, ponieważ z taką grą nie wyjdziemy z dolnych rejonów tabeli.

Przed meczem z Wartą mówiono, że Sandecja zaliczyła falstrat. Co można powiedzieć po tym spotkaniu?
No tak, to jest falstart - i to ogromny. Nie tak wszystko miało wyglądać.

Co się z wami dzieje?
Ciężko jest mi cokolwiek w tej chwili powiedzieć. Na pewno nie możemy w taki prosty sposób tracić bramek. W ataku nie wykorzystujemy tego, co sobie stworzymy. Problemy mamy w formacji ofensywnej i defensywnej. Taka jest wszystkiego przyczyna.
Fani od was się odwrócili. Głośno pokazali, co myślą o takiej Sandecji.
Wcale im się nie dziwię. Kibice są zniecierpliwieni. Przed sezonem zostali nakarmieni szumnymi zapowiedziami walki o najwyższe cele, a wiadomo, co się dzieje. Przegraliśmy już cztery spotkania, dlatego rozumiem, że głośno wyrażają swoje niezadowolenie. To ich sprzeciw. Na miejscu kibiców zrobiłbym to samo. Mogę tylko powiedzieć, że nie jest tak, żebyśmy przechodzili obok meczów. Kurczę, coś nam nie wychodzi.

Najmocniej w sobotę dostało się trenerowi.
Wiadomo, że tak jest zawsze. To osoba, w którą najłatwiej uderzyć. A tak naprawdę to winni jesteśmy my, piłkarze. To my wykonujemy na boisku założenia. To od nas wszystko zależy. Nawet jeśli jest najlepszy trener, a nie ma odpowiednich wykonawców, to na murawie nic nie wychodzi. To my jesteśmy od grania. Drużynę dopadł marazm. Bardzo chcemy, ale nic nam nie wychodzi. Mam nadzieję, że z tego marazmu jakoś wyjdziemy.

Zmiana szkoleniowca miałaby w tej chwili sens?
To pytanie nie powinno być skierowane do mnie. Ja jestem od tego, żeby grać, a nie od decyzji personalnych w klubie.

Przed sezonem przekonywaliście, że najważniejszy będzie start...
Trzeba zrewidować nasze plany.

To rewidujmy.
Mówiło się o pierwszych dwóch miejscach. Chcemy wygrać każdy kolejny mecz, ponieważ bardzo potrzebujemy punktów. A czas na rozmowę o tym, o co walczymy, będzie w zimie. W tej chwili musimy się podnieść.

W czym kibice mogą upatrywać optymizmu?
Ciężkie pytanie pan zadał. Powiem tak - to jest piłka nożna. Wszystko może się zdarzyć. Mam nadzieję, że po kiepskiej serii przełamiemy się i w następnym spotkaniu zdobędziemy komplet punktów. Nic innego powiedzieć nie potrafię. Mogę w tym momencie jedynie za gwarantować to, że będziemy walczyć.

Rozmawiał Łukasz Madej / Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24