Działacze Lechii doskonale wiedzieli, jak wypada się zachować. Gdyby nie szybka i zdecydowana reakcja, to Stachurski wziąłby sprawy w swoje ręce, to znaczy zamknął sektor gości lub cały stadion i jeszcze publicznie skrytykował gospodarzy za to, że dopuścili do tego, by widzewiacy wnieśli i odpalili petardy hukowe. Tak natomiast klub wykazał dobrą wolę w walce o bezpieczeństwo, pokazując że nie potrzebuje wsparcia z zewnątrz, by stawić czoło wyzwaniom. Wojewodzie to zaimponowało. Postanowił nie nakładać dodatkowych sankcji, nawet pomimo nalegań ze strony policji, która wyjątkowo krytycznie wypowiedziała się na temat zeszłotygodniowych wydarzeń.
W całej historii nie jest najważniejsze wyjście przed szereg władz Lechii, tylko pełna afirmacja Stachurskiego dla działań klubu. Dziwnym trafem wojewoda nie dołożył niczego od siebie. Co więcej, zapomniał o racach, które odpalono w gdańskim młynie! Ten, któremu uwadze nie przeszło dotąd żadne świecidełko, nagle pominął błysk i dym z nie jednej, a z dwóch rac. Ultrasi zapalili je dla uczczenia pamięci dwóch kolegów, którzy przed rokiem zginęli w wypadku. I kto wie, czy właśnie akurat ten powód nie był dla Stachurskiego najistotniejszy. Przedtem karał za pirotechnikę, którą odpalano przy okazji prezentacji opraw politycznych, albo kiedy fetowano strzelone gole.
Jeśli faktycznie Stachurski daje przyzwolenie dla pirotechniki upamiętniającej śmierć kibiców, to wniosek jest dość przygnębiający: są race dobre i są race złe – dla jednych można przymknąć oko, za drugie trzeba zamykać trybuny lub stadion. By wywinąć się od kary, wystarczy znaleźć ruszający serce pretekst.
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?