Wokół meczu Lechia - Piast: Gol, smoczek i kołyska. Zabrakło „jedynie” wygranej

Jacek Czaplewski
Kibice Lechii podczas sobotniego meczu
Kibice Lechii podczas sobotniego meczu Piotr Jarmułowicz / www.jarmulowicz.com
Pół żartem, pół serio Lechia Gdańsk powinna zastanowić się nad grą pozostałych spotkań na wyjazdach, bądź na stadionie przy Traugutta. PGE Arena biało-zielonym wyraźnie nie leży, bowiem odnieśli drugą w tym sezonie, a siódmą w przekroju całej historii - porażkę w nowym domu.

Nabuzowany tatuś zszedł do szatni w minorowym nastroju

Do momentu utraty gola gra Lechii wyglądała całkiem obiecująco. Nawet Grzegorz Rasiak próbował wracać się po piłkę i wykorzystywać dośrodkowania w pole karne, które posyłano z boków pomocy. To jednak nie on, a Abdou Razack Traore wpakował piłkę do siatki po wspaniałym podaniu od Mateusza Machaja. „Razi” mógł więc wyjąć spod koszulki smoczek i podbiec do telewizyjnej kamery, by zaprezentować kołyskę dla uczczenia narodzin swojej drugiej córki.

Euforię jemu i kolegom z drużyny postanowili jednak zepsuć rywale, którzy w drugiej części dwukrotnie dźgnęli Lechię, korzystając z gapiostwa całego bloku defensywnego na czele z Vytautasem Andruskeviciusem, który przy pierwszym straconym golu symulował faul, a przy drugim nie zdołał doskoczyć do przeciwnika i zablokować dośrodkowania. Lechia drugą połowę grała wręcz na stojąco. – Głupota nie boli, ale kosztuje – komentował na gorąco trener, Bogusław Kaczmarek. Po raz kolejny to przyjezdni, a nie Lechia, cieszyli się z wygranej i po raz kolejny o utracie punktów zadecydowały proste błędy indywidualne. Bilans gdańszczan na PGE Arenie jest przerażający – trzy zwycięstwa, siedem remisów i tyle samo porażek. Widocznie żeby wygrać na własnym boisku, Lechia musi albo liczyć na samobója jak w meczu z Ruchem Chorzów, albo na „dzień konia” jak z Legią Warszawa.

Bastion Prawicy zadbał o utrwalenie historycznej pamięci

Lechia znowu w czołówce zestawienia pod względem frekwencji. W porównaniu do meczu z Polonią Warszawa nastąpił pewien regres, ale nawet pomimo tego, biało-zieloni będą mogli poszczycić się największą widownią w tej kolejce. Sobotni pojedynek z mało atrakcyjnym rywalem oglądało 14 420 widzów. Najlepiej wypełnił się sektor rodzinny i młyn, na którego to ogrodzeniu zawisł wymowny transparent dotyczący inwazji ZSRR na Polskę, która to zapoczątkowała kampanię wrześniową. Oprócz hasła „17.09.2012 Czwarty Rozbiór Polski” kibice skandowali dobrze znaną na polskich stadionach przyśpiewkę: „A na drzewach zamiast liści, będą wisieć komuniści”.

Na płocie zawisł jeszcze jeden transparent: „Pirotechnika jest bezpieczna. 08.11.2012". Doping gospodarzy stał na przyzwoitym poziomie, choć daleko mu było do tego z najlepszych meczów poprzedniego sezonu. Zazwyczaj ciągnięto najbardziej znane przyśpiewki, w tym: „W Wolnym Mieście Gdańsku(…)”. Szczególnie dobrze wychodziła pieśń: „Niech patrzy świat, jesteśmy tu. Siejemy terror, jak chciał Bóg! Niestraszny nam... jest żaden wróg, a gdańska Lechia to nasz klub!”. Po meczu piłkarze podziękowali kibicom za walkę. Z trybun widowisko oglądał m.in. prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz.

Lokomotywę szybciej rozpędzili kibice, niż piłkarze Piasta

Debiut na PGE Arenie zaliczyli kibice Piasta Gliwice. W Gdańsku zjawiła się ich około setka. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem rozwiesili na płocie dwie flagi, a trzecią rozłożyli na krzesełkach. O swojej obecności dali znać w momencie, gdy zawodnicy wyszli na rozgrzewkę. To była jedyna chwila, gdy sektor gości był słyszalny. Gliwiczanom nie udało się bowiem, choćby na moment, przebić się przez doping gospodarzy w trakcie meczu. A ci przywitali ich… gwizdami nawet pomimo przyjacielskim zapewnieniom, że do Piasta mają swego rodzaju szacunek.

Fani „Piastunek” zaskoczyli tuż przed rozpoczęciem meczu, gdy opuścili trybuny i udali się do strefy wewnątrz stadionu. Po kilkunastu sekundach wrócili jednak na swój sektor, tyle że bez koszulek. Zabawa trwała w najlepsze nawet wtedy, gdy Piast stracił bramkę. Wówczas przyjezdni zaczęli tworzyć… pociąg, który przemierzał między rzędami krzesełek. Kibicowska lokomotywa ruszyła więc szybciej, niż ta boiskowa – piłkarska. Zawodnicy strzelili gole dopiero po przerwie, ku wielkiej euforii swoich fanów, którzy do ostatniego gwizdka wspierali swój zespół. Po meczu podziękowali piłkarzom za zwycięstwo, a spiker powiadomił ich, że będą mogli opuścić trybuny dopiero o… 19:30, gdy pod stadion zostaną podstawione środki komunikacji. Długi czas wyczekiwania upłynął im chyba jednak w dobrym humorze. Piast wygrał bowiem po raz pierwszy na wyjeździe.

Oceny lechistów:
Buchalik (5) - Janicki (4), Bieniuk (4), Madera (4), Andriuskevicius (2) - Ricardinho (3), Andreu (3), Machaj (6), Brożek (3), Traore (6) - Rasiak (4).
Weszli z ławki: Surma (4), Nowak (3), Duda.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24