O ile po wygranym przez Wólczankę meczu z Tomasovią ktoś miał nadzieję na odrodzenie się drużyny i dobry wynik w tym sezonie, o tyle po porażce z Połańcem chyba nadzieja opuściła nawet optymistów.
Wólczanka do przerwy przegrywała 0:1, choć po stracie bramki próbowała wyrównać i miała ku temu okazję. Gospodarze jednak ambitnie rozbijali większość ataków ekipy z Podkarpacia.
W przerwie trener Ryszard Kuźma wprowadził, aż trzech świeżych graczy. Jedna ze zmian podyktowana była kontuzją Dolińskiego. Wólczanka odrodziła się i nawet wyrównała po bramce wprowadzonego z rezerwy Krzysztofa Pietlucha, a potem ruszyła na nieco zaskoczonego rywala. Już chwile po golu Pietlucha były szanse na kolejne trafienia, ale zamiast prowadzenia czerwoną kartkę zarobił wspomniany Alan Korzeniowski. Wólczanka nie ograniczała się jednak tylko do obrony. W 66. minucie goście mieli sytuację sam na sam z bramkarzem Czarnych, ale piłkę zmierzającą do bramki wybił jeden z obrońców. Ochotę do gry gościom odebrała im stracona bramka.
Czarni Połaniec – Wólczanka Wólka Pełkińska 3:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Kramarz 17, 1:1 Pietluch 54, 2:1 Kramarz 78, 3:1 Gębalski 90+2.
Czarni: T. Siryk – Załucki ZK, Bażant, Ferens (66 Banik), Kramarz (88 Mucha), Gębalski, Bawor, Smoleń ZK, Wątróbski (88 Woś), Krępa, Kron (78 Hul). Trener Grzegorz Wcisło.
Wólczanka: Wierzchowski – Przybycień, Petryk, Pawłowski, Korzeniowski CZK[59, dwie żółte kartki] – Podstolak, Soboń (46 Pietluch), Dolinskyi (46 Czernicki) – Kalemba (60 Lorek), Diumasumbu(46 Twardowski), Durda. Trener Ryszard Kuźma.
Sędziował: Kawiński (Krasiczyn).