- Walką i sercem wywalczyliśmy te trzy punkty, żeby kibice mogli świętować z nami zakończenie sezonu - cieszył się spotkaniu kapitan ŁKS Paweł Wasiulewski.
Ale wygrana nie przyszła łatwo. Znajdująca się przed tym spotkaniem w strefie spadkowej Legia w pierwszej połowie miała więcej dogodnych okazji strzeleckich. Szczególnie aktywny był Kamil Orlik, ale jego strzały omijały bramkę gospodarzy. ŁKS ożywił się nieco dopiero w końcówce pierwszej połowy, którą zakończył strzał Damiana Gałązki, pewnie obroniony przez bramkarza Legii.
- Legia trochę nas zaskoczyła, gdyż spodziewałem się, że to ona będzie prowadziła grę - tłumaczy trener ŁKS Krzysztof Ogrodziński. - A tutaj było odwrotnie. Oni cofali się bardzo głęboko i grali z kontry. A my do końca nie realizowaliśmy przedmeczowych założeń. Jak przechodziliśmy na trójkę w obronie i Kacprzyk rozrzucał te piłki, to były te sytuacje. Ale jak zaczynaliśmy kombinować w środku pola to pojawiały się straty i Legia wychodziła z szybką kontrą - dodaje szkoleniowiec.
Po jednej z takich kontr już na początku drugiej połowy Legia wyszła na prowadzenie. W 48 min. prostopadłe podanie otrzymał Orlik i spokojnie pokonał próbującego interweniować Złotogórskiego.
ŁKS mógł wyrównać w 54 min., ale po akcji Michała Kaputa, Konrada Kamienowskiego i Rafała Maćkowskiego strzał tego ostatniego obronił Cezary Miszta. 6 min, później to przyjezdni krótko mogli cieszyć się z bramki, ale sędzia uznał, że w chwili oddawania strzału Kacper Welniak był na spalonym.
Bądź na bieżąco. POLUB NAS na Facebooku:
W końcu w 62 min. ŁKS miał powody do radości. Po dośrodkowaniu z lewego skrzydła futbolówka trafiła do Gałązki, który płaskim strzałem z 8 m umieścił piłkę w siatce.
- W przerwie porozmawialiśmy sobie w szatni jak wykorzystać słabsze punkty Legii - przyznał po spotkaniu Wasiulewski. - I staraliśmy się to realizować. Szczególnie skrzydłami, gdyż Legia strasznie zawężała, cofała się głęboko i nie dawała Rafałowi Maćkowskiemu się ścigać. I dlatego staraliśmy się grać do boku, gdzie mieliśmy szybkich skrzydłowych, którzy wykańczali akcję wrzutką - relacjonuje „ełkaesiak”.
Od tego momentu na przewaga ŁKS-u nie podlegała dyskusji. Na bramkę Legii sunął atak za atakiem, a groźnie strzelał Michał Tarnowski, Paweł Waiulewski, Melao i dwukrotnie Gałązka, który w 75 min. trafił w poprzeczkę. Dopiero w 90. min. piłka po raz kolejny ugrzęzła w siatce rywali, a strzelcem zwycięskiej bramki był Maćkowski.
- Na pierwszą połowę wyszliśmy trochę ospale i nie realizowaliśmy tego, co sobie założyliśmy - podkreślał Krzysztof Ogrodziński. - I przez to był na boisku chaos. Ale druga połowa była już zdecydowanie lepsza. Szczególnie końcówka, gdzie zmiażdżyliśmy rywali fizycznie. I cieszy to zwycięstwo, które podsumowuje bardzo dobrą rundę w naszym wykonaniu. Szósty mecz bez porażki, słowa uznania dla chłopaków za cały sezon. Może ten początek był ospały, ale ja też uczyłem się tej ligi i daliśmy radę. Dziękuję chłopakom - kończy szkoleniowiec.
ŁKS 1926 Łomża - Legia II Warszawa 2:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Orlik 48, 1:1 Gałązka 62, 2:1 Maćkowski 90
ŁKS: Złotogórski - Kamienowski, Melao, Wasiulewski, Rakowski - Gałązka, Kaput, Kacprzyk (78 Mocarski), Zalewski (61 Tarnowski), Grabowski (61 Sadowski) - Maćkowski
Legia II: Miszta - Wojtysiak, Pietrzyk, Bondarenko, Matuszewski - Cichocki (61 Rosołek), Karbownik, Shapiro-Thompson, Orlik (83 Olejarka) - Aftyka (73 Mydlarz) - Wełniak (69 Góral).
Żółte kartki: Kaput (ŁKS) - Wełniak (Legia).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?