Mówiło się o Deja Vu w kontekście ostatniego meczu Arki z Wartą. Rok temu również na inaugurację sezonu grały ze sobą te dwa zespoły i również rozgrywały swój pierwszy mecz w lidze w Gdyni. Tymczasem prawdziwe Deja Vu przeżyli kibice dzisiaj. Podobnie jak mecz z Wartą, tak również mecz z Bogdanką Arka wygrała 2:0, a żeby tego było mało, pierwszy gol dla Arki w obu meczach to trafienia samobójcze rywali, co więcej w obu meczach jako drugi na listę strzelców wpisał się Marcus Vinicius. To chyba przeznaczenie.
Jeśli chodzi o przebieg spotkania, to pierwszą połowę lepiej przemilczeć, oba zespoły grały słabo, a czystych sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Wszystko zmieniło się po przerwie, głównie za sprawą Marcina Radzewicza, który zastąpił Piotra Tomasika, oraz Marcusa Viniciusa, który zmienił Macieja Górskiego.
Arka objęła prowadzenie w 63. minucie, po znakomitym dośrodkowaniu Mateusza Szwocha do piłki wyskoczyli Radosław Pruchnik oraz Marcin Kalkowski, a piłka znalazła się w siatce. Nie wiadomo jednak do końca kto miał największy wkład w tego gola, gdyż na początku bramkę zapisano Radosławowi Pruchnikowi, zaś do protokołu meczowego zostało to trafienie zaliczone jako bramka samobójcza Kalkowskiego. Młody Szwoch po meczu stwierdził skromnie, że: - Gra 11, wygrywa cały zespół, bo cały zespół gra, asysta była moja, ale mogła być kogoś innego.
Jednak prawdziwa euforia kibiców wybuchła w 68. minucie. Gdy ostatnio Marcus Da Silva wchodził na boisko potrzebował niecałej minuty by trafić do siatki. Tym razem zajęło mu to "aż" 7 minut, ale warto było czekać na tę bramkę. Po wspaniałej dwójkowej akcji Szwoch-Da Silva, młody napastnik zagrał do swojego brazylijskiego kolegi z drużyny na 8 metr. Szczęśliwie piłka odskoczyła Marcusowi, przez co nie mógł oddać strzału z pierwszej piłki i zamiast uderzać na siłę, ze stoickim spokojem zagrał piłkę piętką do bramki. To była akcja rodem z Copacabany w Rio de Janeiro, być może bramka sezonu w 1. lidze.
Zwyciężając dzisiaj, Arka jeszcze bardziej pogrążyła Bogdankę, która ma fatalną serię 3 porażek z rzędu. Taktyka Petra Nemeca, by zmęczyć rywala i zaskoczyć wprowadzeniem dwóch szybkich i technicznych skrzydłowych, zdała egzamin po raz drugi w tym sezonie. Arka pomimo tego, że ma jeszcze zaległy mecz z Cracovią, "wskoczyła" na 3. miejsce w tabeli. Na drugim biegunie jest drużyna z Łęcznej, która osiadła na dnie tabeli. Ciekawe, czy na dłużej?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?