Balotelli bohaterem Anfield! Gol Włocha dał Liverpoolowi zwycięstwo z Tottenhamem

Grzegorz Ignatowski
Niemożliwe stało się faktem - gol Mario Balotellego zapewnił Liverpoolowi zwycięstwo z Tottenhamem w meczu 25. kolejki ligi angielskiej.

Pierwszy gol SuperMario w Premier League poruszył internet - "ma więcej goli niż Messi" (MEMY)

Kiedy gra Premier League emocje są tak samo pewne jak śmierć czy podatki. A że na przeciwko siebie stanęły takie drużyny jak Liverpool i Tottenham, to kostucha musiała zejść na dalszy plan. Zresztą gdyby nawet miała coś do roboty, a przypadkiem zerknęłaby na mecz, to po chwili i tak zajęłaby się śledzeniem poczynań piłkarzy na stadionie Anfield Road, bo tam działy się rzeczy, które zwyczajnie trzeba było zobaczyć. A wszystko zaczęło się w 15. minucie. Wówczas Lazar Marković łatwo przedarł się przez defensywę "Kogutów" i płaskim strzałem zaskoczył Hugo Llorisa. Trzeba jednak przyznać, że Francuz mógł spisać się lepiej i ta bramka w dużej mierze obciąża jego konto.

Kibice Liverpoolu mieli powody do radości, ale Harry Kane jest od tego, by w takich sytuacjach uciszać fanów drużyny przeciwnej. Młody Anglik zrobił w odpowiednim momencie dwa, trzy kroki i to wystarczyło by zgubić pilnującego go obrońcę. Jego ruch zauważył Lamela, który natychmiast wystawił mu piłkę, a w takich sytuacjach Kane nie zwykł się mylić. Piłka po jego płaskim strzale przeleciała między nogami Mignoleta i mecz zaczął się od nowa.

W pierwszej połowie działo się znacznie więcej, ale zwyczajnie nie starczy nam miejsca by opisać wszystkie sytuacje. Wspomnimy tylko, że Sturridge próbował zaskoczyć Llorisa strzałem piętą, podobnej sztuki usiłował dokonać Lamela, a Jordan Ibe przeprowadzał rajdy w stylu Arjena Robbena. Tak, kostucha po pierwszej połowie mogłaby zupełnie zapomnieć o swoim dotychczasowym zajęciu i na stałe skupić się na oglądaniu piłki nożnej.

A przecież w drugiej połowie widowisko było równie ciekawe. Wystarczyło osiem minut, by wynik uległ zmianie. Rose sfaulował w polu karnym Sturridgea, i Steven Gerrard z rzutu karnego pokonał Hugo Llorisa. Kilka minut później Dembele dobił piłkę po strzale z rzutu wolnego Christiana Eriksena i na stadionie Anfield Road znów mieliśmy remis, a to oznaczało, że poziom emocji w końcówce będzie jeszcze wyższy.

Ostatnie 30 minut to prawdziwa wojna nerwów. Boisko pokazało, że bardziej opanowani byli piłkarze Liverpoolu, którzy wypracowali sobie sporą przewagę. Podopieczni Brendana Rodgersa stworzyli kilka sytuacji podbramkowych, ale długo nic z tego nie wynikało. O wszystkim zadecydowała 83. minuta i wprowadzony nieco wcześniej Mario Balotelli. Włoch otrzymał dokładne podanie od Adama Lallany i z odległości trzech metrów wpakował piłkę do siatki. To była pierwsza bramka SuperMario w Premier League w barwach Liverpoolu.

Tottenham próbował jeszcze zaatakować, ale nie starczyło czasu ani determinacji by stworzyć jakieś większe zagrożenie pod bramką Mignoleta. Ostatecznie trzy punkty zostały w Liverpoolu, dzięki czemu "The Reds" zbliżyli się do "Kogutów" na odległość jednego punktu w tabeli Premier League. A co z kostuchą? Jeśli w najbliższych dniach umieralność na świecie się zmniejszy, to będzie to zasługa piłkarzy Liverpoolu i Tottenhamu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24