Dwa karne Matsuiego dały Lechii trzy punkty. Legia bez pomysłu i w dziewiątkę
W podyktowanie drugiego rzutu karnego zamieszany był Bartosz Bereszyński. To że sfaulował Daisuke Matsuiego nie miał wątpliwości nawet sam winowajca. Dyskusyjne pozostaje jednak miejsce, gdzie doszło do przewinienia. Arbiter uznał, że do faulu doszło w polu karnym, natomiast obóz Legii twierdzi inaczej. - Faul był, żółta kartka mi się należała. Ale czy jedenastka dla Lechii? Moim zdaniem przewiniłem przed szesnastką. To był przełomowy moment, bo bramka dla nas wisiała w powietrzu - oceniał na gorąco Bereszyński, który w końcówce dostał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. - Trafiłem w piłkę, ale i dotknąłem przeciwnika. To była decyzja sporna, dlatego nie mogę mieć pretensji. Sędzia mógł zagwizdać i na moją korzyść, i na korzyść przeciwnika - dodał prawy obrońca mistrzów Polski.
O samej grze Legii Bereszyński wypowiedział się krótko - Nie możemy się tak prezentować. Nie graliśmy dobrze nawet jak siły były wyrównane. Później straciliśmy zawodnika, bramkę, potem kontuzję złapał Ivica Vrdoljak. Szkoda, że inicjatywę przejęliśmy dopiero w drugiej połowie. Piłka była w naszym posiadaniu, mieliśmy sytuacje, ale rywal znowu dostał karnego. Warunki pogodowe były równe dla obu zespołów. Nie można mówić, że Lechia jest przygotowana do gry właśnie w takim śniegu, bo nie jest. Lechia po prostu szybciej zorientowała się w tych warunkach - zakończył Bereszyński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?