Bezbarwność i marazm, czyli krajobraz Śląska Wrocław po Sobocie

Kacper Mironowicz
Gdy pod koniec sierpnia Waldemar Sobota opuszczał Wrocław, wszyscy zadawali sobie pytanie, jak będzie wyglądał Śląsk bez swojego kluczowego zawodnika. Dziś od tamtego czasu mijają już niemal dwa miesiące, o przebojowych występach w pucharach nikt już na Dolnym Śląsku nie pamięta. WKS - choć radzi sobie najlepiej jak może - wcale nie musi zakończyć czwartego sezonu z rzędu na podium T-Mobile Ekstraklasy.

Sobota latem stał się dla Śląska tym, kim był przez wcześniejsze lata Sebastian Mila. To właśnie przebojowy skrzydłowy z Ozimka ciągnął grę ekipy Stanislava Levego i można powiedzieć, że na przełomie lipca i sierpnia niemal w pojedynkę wyeliminował z Ligi Europy belgijski Club Brugge. Kiedy stało się jasne, że Wrocław stał się dla Soboty za ciasny i wszyscy zaczęli powoli zdawać sobie sprawę, że zatrzymywanie go na siłę na Dolnym Śląsku nie ma większego sensu, 26-latek jeszcze podgrzał atmosferę wokół spekulacji transferowych na swój temat, rozgrywając w Gdańsku fenomenalny mecz dla reprezentacji Polski przeciw Danii (3:2, bramka Soboty). Pojawiły się nawet plotki o zainteresowaniu piłkarzem ze strony Schalke 04, czwartej ekipy Bundesligi i uczestnika fazy grupowej Ligi Mistrzów. Ostatecznie w sobotę 31 sierpnia pomocnik Śląska podpisał kontrakt z, o ironio, wspominaną ekipą z Brugii, gdzie z miejsca wskoczył do podstawowego składu.

Na miejsce Soboty nie ściągnięto żadnego nowego piłkarza, co jeszcze bardziej uszczupliło i tak bardzo wąską kadrę pierwszego zespołu, która liczy w tej chwili - nie biorąc pod uwagę włączonych nieco na zachętę młodych piłkarzy z rezerw - zaledwie 21 zawodników. Kto faktycznie zajął miejsce reprezentanta Polski? Naturalnym następcą lidera drużyny Levego wydawał się Sylwester Patejuk, jedyny pozostający w obiegu nominalny skrzydłowy. 31-latek nie znajduje się jednak w dobrej formie, a i ogólnie rzecz biorąc od kiedy pojawił się w Śląsku, robi wszystko, by udowodnić, że niezły w jego wykonaniu sezon 2011/12 w barwach Podbeskidzia był tylko dziełem przypadku.

Trener Levy w akcie desperacji wystawia więc na prawej stronie defensywnego pomocnika Tomasza Hołotę, który zapewne nigdy nie pomyślałby nawet, że kiedykolwiek zagra na tej pozycji. O ile jednak były zawodnik Polonii Warszawa nie radzi sobie jeszcze najgorzej, tak próby przekwalifikowania na prawoskrzydłowego wychowanka Śląska, Tadeusza Sochy przynoszą jak na razie zdecydowanie opłakane rezultaty. Dziwi, że czeski szkoleniowiec nie wpadł jeszcze na pomysł wstawienia na newralgiczne miejsce Krzysztofa Ostrowskiego, dziś bocznego obrońcy, ale wcześniej przez wiele lat prawego pomocnika z krwi i kości. Któż nie pamięta fenomenalnych występów "Ostrego" jesienią 2008, kiedy po pięknej bramce strzelonej Wiśle Kraków po piłkarza zgłosiła się Legia? W ramach dziennikarskiej rzetelności dodajmy jeszcze, że lewą flankę okupuje najczęściej dramatycznie przeciętny Albańczyk Sebino Plaku, choć ostatnio, w spotkaniu z Górnikiem Zabrze, duet skrzydłowych utworzyli Socha z Hołotą.

Co z tego wszystkiego wynika? "Wojskowi" zajmują aktualnie 10. miejsce w lidze. To zdecydowanie poniżej możliwości klubu z Wrocławia i chyba przede wszystkim oczekiwań kibiców. T-Mobile Ekstraklasa rozegrała jednak dopiero 12 kolejek, więc znając realia polskiej ligi, w czerwcu możemy spodziewać się wciąż wszystkiego - osobiście nie byłbym specjalnie zdziwiony nawet widokiem Widzewa czy innego Podbeskidzia finiszującego na lokacie gwarantującej grę w pucharach. Ot, to właśnie nadwiślański futbol. Mimo wszystko, można chyba jednak iść o zakład, że Śląsk ostatecznie zakończy sezon zasadniczy w grupie mistrzowskiej. Tylko czy podopiecznych Levego będzie stać na coś więcej? Biorąc pod uwagę kondycję finansową klubu, nie należy spodziewać się zimowych szaleństw na rynku transferowym. A przy wydłużonym formacie rozgrywek, kiedy o swoje bić się trzeba aż przez 37 spotkań, dramatycznie wąska kadra z pewnością nie będzie atutem wrocławian.

Co stanie się, jeśli kontuzji dozna Marco Paixao? To w tej chwili chyba jedyny piłkarz, który pozwala Śląskowi poważnie myśleć o wybiciu się ponad ligową przeciętność, zawodnik przymierzany nawet do gry w reprezentacji Portugalii. Sebastian Mila poczuł się chyba zbyt wygodnie po podpisaniu lukratywnego kontraktu z klubem, a na dodatek doznał wykluczającej go na miesiąc z gry kontuzji, Plaku okazuje się chyba mimo wszystko niewypałem, a nie zachwyca już także Rafał Gikiewicz. Zespołowi brakuje błysku, polotu, finezji - jednym słowem tego, co dawał "Wojskowym" Waldemar Sobota.

Ekipa, która przez ostatnie trzy sezony zajmowała odpowiednio drugie, pierwsze i trzecie miejsce w naszej ekstraklasie, zaczyna niebezpiecznie staczać się w dół. Śląsk wciąż stać na wiele, co pokazuje pokonanie w ładnym stylu Lecha Poznań czy Zagłębia Lubin, ale takie wyniki jak choćby domowe 0:3 z Cracovią muszą budzić niepokój. Choć wrocławian nie ma już w Pucharze Polski (0:1 z Jagiellonią w minionym tygodniu), wciąż trudno wyobrazić sobie dogranie tak długiego i wyczerpującego sezonu, kiedy z piłkarzy pierwszego składu trudno nawet utworzyć dwie pełne jedenastki.

Gran Derbi. Mecz FC Barcelona - Real Madryt [TRANSMISJA TV LIVE ONLINE]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24