Derby Łodzi - zobacz nasz dział specjalny
W 62. derbach Łodzi, Widzew remisuje na Alei Unii z ŁKS-em 1:1. Czy jesteś zadowolony z wyniku?
Myślę, że remis jest jak najbardziej sprawiedliwym rezultatem. Zarówno my jak i ŁKS wykreowaliśmy sobie wiele sytuacji strzeleckich i biorąc pod uwagę przebieg trzeba uznać to za odpowiednie rozstrzygnięcie. Możemy się cieszyć, bo po trzech porażkach z rzędu, wreszcie zdobyliśmy punkty i to na ciężkim terenie, ciężkich warunkach i z niełatwym przeciwnikiem. Mamy w tabeli 33 punkty i to jest na pewno satysfakcjonujące.
Początek spotkania nie był zbyt dobry w Waszym wykonaniu. To ŁKS dominował i szukał okazji...
ŁKS wyraźnie przycisnął, był bardzo zmotywowany. Z punktu widzenia tabeli ma bardzo złą sytuację, dlatego musiał ten mecz wygrać, w kontekście walki o utrzymanie. Remis na pewno go nie zadowala. My byliśmy w lepszym położeniu, ale nie zamierzaliśmy się podłożyć. Chcieliśmy zagrać dla kibiców, postawić wysoko poprzeczkę. To się udało.
Twoim zdaniem, można było zapobiec straconej bramce?
Oczywiście. Nie powinno się w tak prosty sposób tracić piłki, gdy chce się ją wyprowadzić. Popełniliśmy przy tym błąd, poza tym źle się ustawiliśmy w defensywie. ŁKS natychmiast ruszył do przodu, rozegrał do boku, zagrał na środek i odpowiednio na tym skorzystał. Trochę zbyt łatwo daliśmy doprowadzić do remisu.
Widzew miał wiele szans, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść...
Owszem. W pierwszej połowie doskonałą okazję miał Hachem Abbes, w drugiej nie powiodło się Radkowi Matusiakowi. Mówi się trudno. Razem popełniamy błędy. Wspólne wygrywamy, remisujemy i przegrywamy. Nie ma co robić tragedii. Wynik, który mamy na pewno jest dla nas zadowalający.
W obronie z kolei nie brakowało niepewności. Wynikały z tego dające się zobaczyć błędy...
Nie było idealnie, lecz trzeba zwrócić uwagę na ciężkie warunki i teren na jakim przyszło nam grać. Płyta jest tu fatalna. Piłka cały czas skacze i idzie w kozioł. Trzeba był naprawdę mocno skoncentrowanym, aby przewidzieć w której miejsce spadnie i nie popełnić błędu. Na szczęście przeciwnicy nie skorzystali dużo na naszych pomyłkach.
Jak oceniasz swój występ? Przy podaniu do Marka Saganowskiego, którego wynikiem mógł być drugi gol dla ŁKS-u, chyba zadrżała Ci lekko noga...
Zadrżała, zadrżała... Widać u mnie momenty dekoncentracji. Nie jestem jeszcze ograny, po dość długim rozbracie z futbolem. Myślę jednak, że było zdecydowanie lepiej. Czułem się dobrze i myślę, że z każdym spotkaniem będę prezentował się coraz bardziej okazale.
Uważasz, że Widzew zagrałby lepiej i odniósł zwycięstwo, gdyby z trybun dopingowali go kibice?
Na pewno derby powinny odbywać się z udziałem wielu, wielu kibiców. O to chodzi w piłce nożnej. Chcemy grać dla fanów, dla większej i dobrej publiczności, na ładnych stadionach i dobrych płytach. Tymczasem nie ma ani kibiców, ani płyt. Jest tylko walka, mało gry w piłkę, mało przyjemności. Niestety to obraz naszej rzeczywistości.
Jak wspomniałeś przerywacie się pasmo trzech porażek. Czy to wpłynie dostatecznie mobilizująco na poprawę gry w najbliższym, arcytrudnym starcu z Legią?
Z alei Unii wracamy do domu z podniesioną głową. Nie mamy co patrzeć w dół i się załamywać. Z Legią musimy zagrać dla siebie i kibiców. W końcu trzeba wygrać.
Na koniec zapytam jeszcze o ŁKS. Jak postrzegasz aktualnie rywala zza między? Utrzyma się w Ekstraklasie?
Na pewno jest to drużyna niebezpieczna. Na aleję Unii przyszli zawodnicy z nazwiskami. Wyraźnie łapią formę i wyglądają coraz lepiej, choć brakuje im jeszcze odpowiedniej kondycji. Długo nie trenowali i stąd te problemy. Niemniej jednak każdy zespół w lidze musk się teraz bać ŁKS-u.
Rozmawiał w Łodzi - Daniel Kawczyński / Ekstraklasa.net
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?