Cel na Ukrainę: Ocalić marzenia [KOMENTARZ]

Dawid Kwika
Czy polski upór i determinacja wystarczy, by osiągnąć sukces?
Czy polski upór i determinacja wystarczy, by osiągnąć sukces? Filip Trubalski
Od kilku dni w polskich mediach możemy przeczytać szumne zapowiedzi spotkania z Ukrainą. Często przypomina się mecz z naszymi wschodnimi sąsiadami sprzed 13 lat, kiedy Biało-Czerwoni byli w równie beznadziejnej sytuacji, a wrócili do kraju jako zwycięzcy. Jedno jest pewne - trudniej już nie będzie, w końcu najczęściej wypowiadane słowo związane z tym spotkaniem to cud. Nie taktyka, nie defensywa, a cud.

Nie jest to na pewno przypadek, bo argumentów w starciu z Ukrainą mamy niewiele. Ostatni sparing kadry z Danią napawa optymizmem, ale po pierwsze był to mecz towarzyski, a po drugie Polacy na wyjeździe nie wygrywają. Tym bardziej w meczach o punkty. W tych eliminacjach zwyciężyli tylko raz, z ... San Marino. Za to Ukraina odwrotnie. W delegacjach Żółto-Błękitni spisują się znakomicie, przegrali jedynie z Czarnogórą.

Mimo to pompowanie balona trwa. Polscy piłkarze jak zawsze dużo mówią, wiele zapowiadają, opowiadają o swojej wyjątkowej determinacji i koncentracji. Nie inaczej było przed pierwszym spotkaniem tych drużyn, w marcu tego roku. Jak się skończyło, pamiętamy doskonale. Niech nasi zawodnicy przemówią do nas w końcu na boisku.

Analizując decyzje Fornalika od początku eliminacji można dojść do wniosku, że jedna ważna kwestia łączy go z byłym selekcjonerem, Franciszkiem Smudą. Obaj przez pewien czas mieli możliwość zbudowania własnej drużyny, wprowadzenia swojej koncepcji. Szkoda, że obaj w decydujących momentach się z niej wycofują. "Franz" przez 2 lata ustawiał polski zespół ofensywnie, by na Euro grać z kontry.

Podobnie jest z Waldemarem I Kosztownym. Tylko czy ten pan, ma jakąś koncepcję? Czy jego drużyna ma jakikolwiek styl? Przez całe eliminacje w samej defensywie zagrało 10 obrońców, w tym w większości środkowych, a polski selekcjoner opowiada w Przeglądzie Sportowym, że obrona potrzebuje stabilizacji. Dodaje również, że dwójka obrońców musi się rozumieć i wzajemnie uzupełniać. Teza jasna jak słońce, tylko jak defensorzy mają się zgrywać skoro ciągle grają w innym ustawieniu? Nonsens.

Koncepcję Fornalika podważają sami kadrowicze. Reprezentanci Polski mówią o rotowaniu składem, o tym, że nie wiedzą w jakim ustawieniu zagrają, że trener szuka najlepszych rozwiązań. Nic dziwnego, początkowo faworyzowany Obraniak, z meczu na mecz wystawiany był coraz rzadziej, po czym został odstawiony na dalszy tor. Pytań jest wiele. Czy przed ósmym meczem ostatniej szansy, szkoleniowiec nie powinien mieć jasnego planu na mecz? Wiedzieć na jakich zawodników postawi? Mieć swoich ludzi od zadań specjalnych?

Oczywiście, że powinien, ale powołania rozpaczy pokazują, że nie ma. Powołania rozpaczy - bo powołanie Lewandowskiego, Peszki i Wasilewskiego jest ogromną niespodzianką. Znakiem, że Fornalik przed tym meczem przechodzi przez tory tramwajowe na czerwonym świetle i nie ma pojęcia jak osiągnąć ten cel. Szukamy doświadczenia, silnych charakterów, ale czy wcześniej ich nie potrzebowaliśmy?

Jerzy Engel na początku swojej pracy również był często krytykowany za swoje wybory. Często nie stawiał na piłkarzy powoływanych do kadry przez media, miał własny plan. Postawił na swoich ludzi, dał im szansę. Stworzył zespół, który miał swoje problemy, ale był razem, miał jaja, tworzył kolektyw i w najważniejszym momencie wypalił. Nie miał wielkich piłkarzy, być może nie miał najlepszych ówczesnych zawodników w Polsce, bo na to narzekali kibice, ale zrobił zespół. Zespół na dobre i na złe, po zwycięstwach i porażkach, w zdrowie i chorobie. Jak małżeństwo. Małżeństwo idealne.

Takiego związku między piłkarzami brakuje w obecnej kadrze. W reprezentacji każdy gra dla siebie, jest oddzielnym aktorem widowiska. Naszych kadrowiczów łączy na boisku jedynie koszulka z orzełkiem na piersi i jest to niewątpliwie głównym powodem niezadowalających wyników Biało-Czerwonych. Zawodnicy reprezentacji nie muszą się kochać, nie muszą wyjeżdżać razem na wakacje, ale ważne żeby zrobili wszystko, by osiągnąć wspólny cel. By spełnić marzenie.

Ktoś powie, zwykłe narzekanie. Nie, to nie narzekanie, to szara rzeczywistość. Rzeczywistość opisana taką jaka jest, a nie utopijna. Tak często chcemy na siłę mówić dobrze o polskiej piłce czy kadrze. Niepotrzebnie, nie mamy podstaw, by sądzić, by znów się oszukiwać, że będzie dobrze. Spójrzmy prawdzie w oczy, czy jacyś inni ludzie, poza reprezentantami Polski dostali od Was w życiu tyle szans? Czy ktoś Was tyle razy oszukał? Nie sadzę.

Bardzo bym chciał pisać, jak silną jesteśmy kadrą, ale niestety tak nie jest. Jedyne co nam pozostało na dwa mecze przed końcem eliminacji to modlitwa. Modlitwa do Judy Tadeusza, modlitwa o cud. Znów do jutrzejszego wieczora będziemy mówili, że dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe, a mecz trwa 90 minut. - Mam nadzieję, że pokażemy polski charakter, że im trudniej, tym łatwiej - mówił Peszko. Marzyć piękna rzecz, jeszcze piękniejsza je spełnić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24