Chavez: Nastawiam się na wielką bitwę o pierwszy skład Wisły

Justyna Krupa/Gazeta Krakowska
- Dzięki Bogu, ostatnie zastrzyki i zabiegi medyczne, które jeszcze przed świętami zaaplikował mi klubowy lekarz, bardzo mi pomogły. Odpoczynek świąteczny też wpłynął na mój organizm korzystnie - mówi Osman Chavez, obrońca Wisły Kraków.

PŚ w skokach: Kamil Stoch drugi, wygrana Wellingera w Wiśle [WYNIKI]

Wasza droga do pracy ostatnio się wydłużyła. Zamiast w Krakowie, trenujecie w Myślenicach.
To pozytywne zmiany. Taki klub jak Wisła powinien demonstrować swoją wielkość nie tylko grą, ale też infrastrukturą. Posiadanie takiego kompleksu boisk odpowiada potrzebom naszego klubu. Dzięki temu zespół nie musi np. czekać z treningiem, aż inna drużyna zejdzie z boiska. Mamy tu też siłownię, basen, jacuzzi więc wszystko, co potrzebne.

Ale nie powie Pan chyba, że konieczność dojeżdżania własnymi samochodami, ok. 35 kilometrów w jedną stronę, nie jest dla was uciążliwa.
Do takich rzeczy, jak konieczność dojazdu człowiek po jakimś czasie się przyzwyczaja. Nawet, jeśli początkowo zdaje ci się, że mieszkasz daleko, to gdy takie podróże staną się codziennością, ten dystans jakby zmniejsza się w twojej świadomości. Mrugniesz okiem i już jesteś w Krakowie. Nie ma się na co skarżyć.

Jak Pana zdrowie? Od dawna zmagał się Pan z problemami z kolanem, mówiło się nawet, że może być konieczny zabieg operacyjny.
Interwencja chirurgiczna jest już na szczęście niepotrzebna. Dzięki Bogu, ostatnie zastrzyki i zabiegi medyczne, które jeszcze przed świętami zaaplikował mi klubowy lekarz, bardzo mi pomogły. Odpoczynek świąteczny też wpłynął na mój organizm korzystnie. Mogę powiedzieć, że w 95 procentach to już jest ten dawny Osman. Na ostatnim treningu biegałem już w bardzo intensywnym rytmie i nie czuję żadnego bólu. Jestem wdzięczny Bogu, że wziął sprawy w swoje ręce i mogę znów cieszyć się zdrowiem. Teraz będę koncentrował się na tym, by odbudować formę piłkarską. W nowym roku czeka w końcu na mnie wiele wyzwań. To będzie dla mnie rok pełen oczekiwań, ale i pełen wielkich emocji.

To dobra informacja nie tylko dla Pana, ale również dla Pana menedżera. Nie jest tajemnicą, że próbuje Panu znaleźć nowy klub. A gdy piłkarz zmaga się z kontuzją, jest to utrudnione.
Przede wszystkim ja sam cieszę się z tego, że odzyskałem sprawność. Choć możliwość wytransferowania mnie to również istotna sprawa. Pragnę być w pełni sił ze względu na zbliżający się mundial w Brazylii. Cały czas myślę też o odzyskaniu mistrzowskiego tytułu z Wisłą i awansie do europejskich pucharów. Jest wiele powodów, dla których chcę być w stu procentach w formie.

W Hondurasie czuł Pan już atmosferę wyczekiwania na mundial?
Wszyscy czujemy, że tuż za rogiem czeka na nas wielkie wyzwanie, które ekscytuje cały naród. Wszystkie spojrzenia koncentrują się na zawodnikach tworzących reprezentację. Mnóstwo ludzi interesuje się tym, w jakiej formie jesteśmy. Jako że mój stan zdrowia się poprawił, coraz mocniej marzę o moim drugim w życiu mundialu. Chciałbym zmierzyć się w pojedynku z takimi gwiazdami, jak Franck Ribery czy Karim Benzema. Kiedy dzisiaj na treningu musiałem długo i intensywnie biegać, właśnie to sobie wizualizowałem. Gdy przychodził moment, w którym czułem się zmęczony, wyobrażałem sobie, że przede mną biegnie Benzema i muszę go doścignąć. To dodawało mi sił. Marzę o tym, by móc reprezentować na mistrzostwach mój kraj oraz Wisłę i polski futbol.

Może jednak latem będzie Pan już reprezentować inny klub? Zaczęło się coś dziać w kwestii Pana transferu? Była mowa o możliwości przenosin m.in. do amerykańskiej MLS.
Teraz, gdy jestem zdrowy, spodziewam się, że wiele rzeczy może się wydarzyć. Dopóki byłem kontuzjowany, wiele opcji było "zahamowanych". Nie jestem jednak zdesperowany. Jeśli coś się pojawi - dobrze. Jeśli nie, będę dalej pracować wraz z kolegami, by osiągnąć nasze cele z Wisłą. Na razie nie ma żadnych konkretów, wszystko jest w sferze luźnych rozmów. Prawdą jest, że sprzedanie mnie do innego zespołu mogłoby pomóc Wiśle na płaszczyźnie finansowej.

Piłkarz, który ma szanse na udział w MŚ, zwykle chce mieć w klubie możliwość regularnej gry. Tymczasem teraz w Wiśle nie ma Pan na to widoków.
Nastawiam się na wielką bitwę o pierwszy skład. Trener ma ten komfort, że ma przynajmniej trzech świetnych stoperów. Będę walczyć o to, by nie być tylko widzem na trybunach, jak ostatnio, tylko bohaterem boiskowych wydarzeń. To, czy grasz, nie musi zależeć od tego, w jakim jesteś klubie. To tak naprawdę zależy od ciebie. Nikt mi nie zagwarantuje, że w jakimś nowym zespole grałbym regularnie.

Co sądzi Pan o rywalach, na których trafił Honduras? Przyjdzie wam zmierzyć się z Francją, Ekwadorem i Szwajcarią.
Sądzę, że trafiliśmy do wyrównanej grupy. Wprawdzie Francja wydaje się najsilniejszą z tych drużyn, ale już Ekwador czy Szwajcaria są w naszym zasięgu. Mieliśmy okazję grać ze Szwajcarami również na mundialu w RPA i zremisowaliśmy 0:0. Przy czym to my byliśmy bliżej zwycięstwa. Francja też nie może być z góry pewna swego. Poza tym mamy tę przewagę nad drużynami z Europy, że jesteśmy nawykli do życia w klimacie podobnym do brazylijskiego.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24