Chelsea zadała decydujący cios w ostatnich sekundach! Dramat Benfiki w finale LE

Wojciech Maćczak
W ostatnich sekundach meczu z Benficą, Chelsea zapewniła sobie zwycięstwo w Lidze Europy! Bramka Branoslava Ivanovicia tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra sprawiła, że "The Blues" zakończyli drugi sezon z rzędu zdobyciem europejskiego trofeum. Benfica przeważała, ale nie zdołała udokumentować tego w zdobyczach bramkowych.

Od początku spotkania do ataku ruszyli gracze Benfiki. Podopieczni Jorge Jesusa byli ogromnie zmotywowani, by zmazać plamę po weekendowej porażce z FC Porto, która na dobrą sprawę pozbawiła ich szans na mistrzostwo Portugalii. Gracze z Lizbony prowadzili w tamtym meczu 1:0, po golu Brazylijczyka Limy, później jednak samobójcze trafienie Maxi Pereiry oraz gol Kelvina w samej końcówce meczu sprawiły, że to Porto zdobyło trzy punkty i z przewagą jednego oczka na kolejkę przed końcem sezonu objęli fotel lidera. Wydaje się wręcz niemożliwe, by 24-krotny mistrz Portugalii w ostatnim spotkaniu stracił punkty i tym samym umożliwił zdobycie tytułu Benfice.

Dla Portugalczyków Liga Europy była więc ostatnią szansą na zakończenie obecnego sezonu z cennym trofeum na koncie. Podobnie zresztą sprawa miała się w wypadku Chelsea – londyńczycy w lidze zajmują trzecie miejsce i mogą być już pewni udziału w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Ubiegłoroczny triumfator tych rozgrywek chciał jednak również obecny sezon zakończyć z europejskim pucharem, chociażby tym, powszechnie uważanym co najwyżej za nagrodę pocieszenia. A i Rafael Benitez, do którego od samego początku pracy z „The Blues” przylgnęła łatka „tymczasowy”, z pewnością miał coś do udowodnienia opinii publicznej.

W pierwszych minutach Chelsea dość głęboko się cofnęła, co miało dwa zasadnicze następstwa. Po pierwsze dużo lepsze wrażenie sprawiali gracze Benfiki, którzy optycznie objęli sporą przewagę, długimi fragmentami przebywali na połowie rywala, oraz konstruowali akcje. Z drugiej strony Portugalczycy, dochodząc w okolice pola karnego Petra Cecha, nie mieli stuprocentowych okazji do strzału, a to ze względu na sporą przewagę liczebną rywala. Tak było chociażby w 12. minucie, gdy długo rozgrywana akcja zakończyła się niecelnym uderzeniem Eduardo Salvio. Chwilę później w podobny sposób kombinacyjną akcję gości zakończył Nicolas Gaitan.

Najlepiej sytuację na boisku obrazowała sytuacja z piętnastej minuty, gdy po rozegraniu rzutu wolnego piłka trafiła w pole karne Chelsea, gdzie kilka razy goście mieli okazje do oddania strzału. Tyle że ani razu nie mieli wystarczająco dużej przestrzeni, by takowa próba okazała się skuteczna, w związku z czym całość wyjaśnili w końcu defensorzy londyńskiego zespołu. Niemniej jednak przez pierwszy kwadrans Benfica miała sporą przewagę i zasługiwała na zdobycie przynajmniej jednej bramki.

Chelsea rozpoczęła spokojnie, może trochę dała zaskoczyć się rywalowi, ale z czasem również stworzyła sobie kilka wyśmienitych sytuacji. I choć Benfica sprawiała lepsze wrażenie i skonstruowała więcej akcji, to londyńczycy mieli najlepszą okazję w pierwszej połowie. W 38. minucie potężny strzał Franka Lamparda fenomenalnie obronił Artur. Z wcześniejszych okazji „The Blues” odnotujmy jeszcze jedną, zepsutą przez Oscara w 26. minucie spotkania. Brazylijczyk źle przyjął sobie piłkę po podaniu Juana Maty i zamiast sytuacji sam na sam z golkiperem Portugalczyków, mieliśmy zmarnowaną szansę.

Druga połowa rozpoczęła się bardzo podobnie, jak pierwsza – czyli od sporej przewagi Benfiki, chwilami zamykającej rywala w jego polu karnym. Rozpoczęło się od stałego fragmentu gry, po którym piłkę niepewnie piąstkował Petr Cech, za moment arbiter nie zauważył zagrania ręką Oscara na terenie własnej szesnastki. Znakomitą okazję gracze z Lizbony mieli w 50. minucie – Oscar Cardozo otrzymał bardzo dobre podanie wzdłuż linii bocznej, świetnie przytrzymał piłkę i odegrał do środka do Rodrigo, którego w ostatniej chwili zatrzymał Cesar Azpilicueta. Ale to nie był koniec zagrożenia bramki Cecha, bo już minutę później piłkę w siatce umieścił sam Cardozo, tyle że znajdował się na spalonym i trafienie nie zostało uznane.

Historia lubi się powtarzać, a w finale Ligi Europy powtórzyła się bardzo szybko. Oto bowiem, podobnie jak w pierwszej połowie Benfica zaczęła ze sporym animuszem, wyszumiała się, po czym to Chelsea stworzyła sobie bardzo groźną okazję. Tym razem jednak Artur, choć bardzo się starał, nie zdołał uchronić swojego zespołu przed utratą gola. Cech rozpoczął akcję długim wyrzutem piłki, która trafiła pod nogi Fernando Torresa. Hiszpan przebiegł niemal połowę boiska, zupełnie nic nie robiąc sobie z asysty Luisao. Na koniec minął golkipera rywali, który nawiasem mówiąc był bardzo blisko wygarnięcia piłki spod nóg napastnika „The Blues”, po czym strzałem z ostrego kąta skierował piłkę do pustej bramki.

Z prowadzenia podopieczni Beniteza cieszyli się zaledwie osiem minut. Szkoleniowiec Benfiki Ricardo Jesus zdążył postawić wszystko na jedną kartę, wprowadzając na boisko dwóch ofensywnych zawodników, ale zanim zdołali dobrze się rozgrzać, ogromny prezent dał graczom z Lizbony Azpilicueta. Inaczej nie można określić bezsensownego zagrania ręką we własnym polu karnym, po którym jedenastkę wykorzystał Cardozo. Zamiast iść za ciosem, Chelsea straciła bramkę, przez którą na dwadzieścia minut przed końcem mecz rozpoczął się od nowa.

Tyle że nie był on już tak ciekawy, przynajmniej na początku. Przez kolejne dziesięć minut nie wydarzyło się nic, nie licząc próby wymuszenia rzutu karnego przez Torresa oraz kontuzji Ezequiela Garay’a. Chwilę nudy przerwał w 82. minucie Cardozo, który z dwudziestu pięciu metrów huknął pod poprzeczkę bramki Chelsea, nie zdołał jednak pokonać Cecha. W odpowiedzi niezłą akcję prawą stroną boiska przeprowadził Ramires, ale efektem był tylko rzut rożny – dobrze zdążył interweniować Luisao. W 88. minucie piłkę meczową miał Frank Lampard, który huknął w spojenie słupka z poprzeczką z podobnej odległości, jak kilka minut wcześniej Cardozo.

Gdy wydawało się, że oba zespoły już szykują się do dogrywki, Chelsea zadała decydujący cios. Wszystko zaczęło się od sprytu Ramiresa, który w niemal straconej sytuacji wywalczył rzut rożny. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Maty piłka trafiła na głowę Branislava Ivanovicia, po czym wpadła do bramki Artura. Benfica zdążyła jeszcze odpowiedzieć, jednak Cecha nie zdołał pokonać Cardozo.

Chelsea wygrała 2:1 i drugi rok z rzędu kończy z europejskim trofeum na koncie. „The Blues” obronili tym samym honor angielskiej piłki po tym, jak kluby z Wielkiej Brytanii bardzo szybko poodpadały z Ligi Mistrzów. Swoją zdobycz z Chelsea ma więc Benitez, który już wkrótce najprawdopodobniej opuści Stramford Bridge. Czy zastąpi go Jose Mourinho, przekonamy się wkrótce.

Zobacz także:

Polub nas na Facebooku! Już prawie 40 tysięcy fanów dyskutuje z nami na naszym fan-page'u. Tam dzieje się jeszcze więcej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24