Ciebie, kibicu, mają w d... . Miernota zdecyduje o przyszłości ligi? [KOMENTARZ]

Sebastian Kuśpik
Komicznie zaczyna wyglądać walka o reformę ekstraklasy na przyszły sezon. Walka, bo to nie jest już wspólny plan naprawy polskiej piłki i próba podniesienia poziomu naszego futbolu. To walka o pieniądze, spokój i… miernotę.

Wydawało się kilka tygodni temu, że pomysł reformy z grupami i podzieleniem punków na pół jest już właściwie przyklepany. Czy był to pomysł dobry? Trudno jednoznacznie ocenić – gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie. Był to jednak z całą pewnością krok naprzód. Krok, który miał uatrakcyjnić rozgrywki i spowodować, że do ostatniej 37. serii spotkań nie zabraknie meczów o stawkę, które miały zapewnić emocje przed telewizorami i podnieść żenującą w przypadku większości klubów frekwencję na stadionach.

Pomysł został jednak obalony, bo obudziła się... miernota. Dlaczego? O tym za chwilę. Najpierw nowa wersja, którą podał portal Weszło, a która najprawdopodobniej zostanie z końcem miesiąca oficjalnie przyklepana – podział na dwie grupy, ale rezygnacja z dzielenia punktów.

- Akcjonariusze spółki Ekstraklasa S.A., którymi są Kluby Ekstraklasy oraz PZPN, podczas dzisiejszego spotkania (24 kwietnia – dop. red.), po wyjaśnieniu wątpliwości i zaprezentowaniu szczegółów projektu ESA 37 przez Zarząd spółki, osiągnęły znaczące porozumienie – poinformowała spółka Ekstraklasa S.A.

Oficjalną informację mamy otrzymać w najbliższy wtorek, po przedstawieniu formalnych stanowisk wszystkich klubów (dwóch zabrakło na rozmowach). Co to oznacza w praktyce? Dokładnie taką samą sytuację jak obecna. IDENTYCZNA MIERNOTA! Zróbcie tylko z obecnej tabeli dwie i już macie ową „wielką” reformę.

Krótka symulacja: do końca sezonu zostało 7. meczów – w „grupie mistrzowskiej” (jak to w tym przypadku infantylnie brzmi…) zupełnie o nic nie grają Lechia, Polonia i Jagiellonia (Piast i Górnik pewnie też, ale zachowujemy pozory). W „grupie spadkowej” na 100% leci GKS Bełchatów, a o utrzymanie walczy Pogoń z Podbeskidziem. O frytki grają więc Korona, Zagłębie, Widzew, Wisła i Ruch. PÓŁ LIGI wychodzi na boisko tylko i wyłącznie dlatego, że musi. Emocje znów kończą się w grudniu i co tydzień pięć na osiem spotkań (przy korzystnym układzie) odbywać się będzie z czystego obowiązku, który narzucił terminarz – dla picu.

Ktoś Spółkę Ekstraklasa S.A. założył, żeby naszą ligową piłką się zajmowała. Kto? PZPN, adwokat Michał Tomczak i KLUBY! GKS-Bełchatów, Górnik Zabrze, Korona Kielce, Lech Poznań, Legia Warszawa, Pogoń Szczecin, Polonia Warszawa, Wisła Kraków, Zagłębie Lubin i kilku przedstawicieli niższych dziś lig lub drużyn w poważnej piłce już nieobecnych (Groclin i Amica).

To właśnie kluby wybierały, w mniejszym lub większym stopniu, skład Rady Nadzorczej - czołowa czwórka ligi ma cztery miejsca, a dwa stołki obsadzają pozostałe ekipy. Tworząc spółkę Ekstraklasa S.A. kluby doskonale znały zasady, na których miała ona być zarządzana. Właśnie ci ludzie, cały sztab sterujący Spółką, odpowiada za działanie rozgrywek i powinien być również odpowiedzialny za przeprowadzenie reformy ligi. Niestety nie jest, bo kilka klubów postawiło veto i zaczęło sobie same decydować o swoim losie, choć, podkreślam jeszcze raz, stworzyły Spółkę i wybrały ludzi decyzyjnych, która ma tym całym bałaganem zarządzać.

Głos decydujący w sprawie mają zatem kluby, które od lat nie grają o nic, które nie mają najmniejszego zamiaru się rozwijać i ani myślą choćby spróbować włączyć się do walki o cokolwiek wykraczającego poza spokojny ligowy byt. Marazm i miernota – zgodzą się na wszystko, byle tylko utrzymać status quo.

A kibic? Jego pieniądze? Jego oczekiwania? Mają to wszystko w głębokim poważaniu, bo dla nich priorytety są zupełnie inne. Dziś, nie rozdrabniając się, dla 10. z 16. klubów ekstraklasy najważniejsze jest, żeby jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie. Puchary? Dajcie spokój. UTRZYMANIE NAJWAŻNIEJSZE. A że kibicu drogi, płacący abonament za oglądanie ligi w telewizji (większość klubów na przelew od Canal + czekają jak na zbawienie) lub kupujący bilet na stadion, już w połowie sezonu będziesz pozbawiony jakichkolwiek sportowych emocji (chyba, że kibicujesz któremuś z sześciu klubów walczących o „coś więcej”)? Trudno, przykro nam. Choć w sumie nie, wcale nam nie jest przykro – CO NAS TO OBCHODZI!? Utrzymanie jest przecież najważniejsze. Ten ligowy byt i spokój o jutro. A że będziemy taplać się dalej w tym samym błocie bez perspektyw na jakąkolwiek poprawę? Mniejsza o to.

Strasznie ciekawe jest to, że o reformie naszej ligi rozmawiają dziś wszyscy ci, którzy powinni siedzieć cicho i zająć się swoją robotą. Tak jak, za przeproszeniem, dupa jest od srania, trenerzy od trenowania, a piłkarze od grania, tak Ekstraklasa S.A. jest od zarządzania ligą. Od przeprowadzenia reformy również. Wszyscy powinni się do decyzji Spółki zwyczajnie dostosować i grać wedle nowych reguł. Od początku takich samych dla wszystkich.

Tylko po co? Przecież rywalizacja jest niewygodna, a niepewność przerażająca, prawda? Za to jak kusząca jest ta perspektywa grudniowego utrzymanie w lidze na przyszły sezon…

Zgoda buduje..., a miernota rządzi.

Twitter Sebastian Kuśpik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24