Club Brugge wysoko ograło Kopenhagę, hat-trick Rafaelova

Damian Wiśniewski
W jednym z pierwszych spotkań czwartej kolejki Ligi Europy FC Kopenhaga podejmowała na własnym boisku Club Brugge i dość niespodziewanie przegrała aż 0:4. Gole dla gości zdobywali Lior Refaelov (trzy) oraz Ruud Vormer.

Już od początku pierwszej połowy widać było, która drużyna jest zwyczajnie piłkarko lepszy. Club Brugge może nie utrzymywał się dłużej przy piłce, ale dużo lepiej wiedział, jak trzeba nią operować, był bardziej konkretny. Szkoda tylko, że reprezentant Polski, Waldemar Sobota, zaczął to spotkanie na ławce rezerwowych.

Pierwsza tak naprawdę groźna akcja w tym spotkaniu od razu skończyła się golem. Goście bardzo ładnie zaatakowali lewą stroną boiska, Felipe Gedoz dograł piłkę do Liora Rafaelova, a ten strzałem z ostrego konta umieścił ją w bramce. Błąd chyba przy tej akcji popełnił Stephan Andersen, który mógł lepiej interweniować.

W 20. minucie spotkania piłkarze z Belgii mogli podwoić swoje prowadzenie. Na strzał z woleja w polu karnym rywala zdecydował się Vazquez, ale trafił on w słupek. Świetnie grały skrzydła podopiecznych Michela Preud'homme i siedem minut potem znów stworzyli sobie oni kapitaną okazję, jednak tym razem bramkarz dobrze interweniował po strzale Felipe Gedoza.

W 30. minucie gry było już 0:2. Po fantastycznej akcji prawą stroną i podaniu de Suttera piękną bramkę zdobył Rafaelov. To nie był jednak koniec strzeleckich izraelskiego napastnika, bo pięć minut potem skompletował on hat-trick. Pokonał bramkarza tym razem strzałem zewnętrzną częścią stopy, sprzed szesnastki, a asystował znów de Sutter.

Gospodarze nie potrafili tak naprawdę ani razu zagrozić bramce Matthew Ryana, nawet mimo zmian przeprowadzanych w pierwszej połowie i tuż po przerwie. Piłkarze Kopenhagi byli zupełnie bezbarwni i widać było, że tego dnia nie są oni w stanie rywalowi zagrozić.

W drugiej połowie działo się już bardzo niewiele. Goście mieli swój wynik i spokojnie kontrowali grę, a gospodarze cały czas nie potrafili im zagrozić. Padła oczywiście kolejna bramka, a po podaniu Castillo piłkę do siatki wpakował Vormer.

Waldemar Sobota pojawił się na boisku pod koniec drugiej połowy, ale wpływu na wynik nie miał żadnego. Brugge wygrało wysoko i zasłużenie, a dzięki temu, że Torino poległo w wyjazdowym meczu z HJK Helsinki (1:2), objęło też prowadzenie w grupie B.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24