Cracovia powinna pójść za ciosem [KOMENTARZ]

Andrzej Matusik
Wojciech Stawowy często usprawiedliwia błędy swoich podopiecznych ciągłą budową zespołu i skromnym ekstraklasowym doświadczeniem ("Pasy" są beniaminkiem). Drużyna ma jednak spory potencjał i od dłuższego czasu gra podobnym składem, więc jak najszybciej należałoby skończyć wymówki i umocnić się w górnej połówce tabeli.

Z ostatnich transferów pewniakiem w pierwszej jedenastce jest tylko Dawid Nowak, więc mówienie o konieczności budowy drużyny i zgrywaniu formacji to spore nadużycie. Takie podejście może sugerować, że piłkarze mogą popełniać błędy, bo trener i tak ma już gotowe usprawiedliwienie dla kibiców i dziennikarzy. Każda piłkarska drużyna na świecie zmaga się z wprowadzaniem nowych zawodników czy zmianami wymuszonymi kontuzjami, więc Cracovia nie jest wyjątkowa na tym polu.

Tłumaczenie Stawowego, że drużyna ma problemy w defensywie, bo preferuje taką, a nie inną taktykę też jest mało poważne. Założenia taktyczne ustala się żeby wygrywać mecze, a nie usprawiedliwiać porażki. Jeśli zawodnicy popełniają systematycznie podobne błędy, należy natychmiast wprowadzić korekty w ustawieniu, a nie liczyć, że może kiedyś piłkarze dojdą do perfekcji. Jeżeli boczni obrońcy mają zbyt małe wsparcie ze strony pomocników i drużyna traci bramki w podobnych okolicznościach, to reagować należy natychmiast, a nie szukać usprawiedliwień.

Cracovia traci zbyt często piłkę w okolicach własnego pola karnego. Za mało wykorzystuje możliwość gry dłuższymi podaniami i umiejętności swoich bocznych pomocników, którzy schodzą zbyt często do środka i sami sobie utrudniają grę. Włączanie się do akcji oskrzydlających bocznych obrońców powinno być formą zaskoczenia rywali, a nie sposobem na każdy atak. Ciągłe „zamiatanie linii bocznych” przez Adama Marciniaka i pozostałych skrajnych obrońców powoduje, że grają oni na olbrzymim zmęczeniu i popełniają karygodne błędy na obu połowach boiska.

Obrońcy Cracovii mają dobre statystyki asyst i bramek, ale moim zdaniem więcej pożytku przynosi drużynie pięć rajdów skrzydłem Saidiego Ntibazonkizy czy Sebastiana Stebleckiego niż dziesięć Marciniaka czy Sławomira Szeligi. Poprawienie ustawienia zawodników przy stałych fragmentach gry wykonywanych przez drużyny przeciwne to też sprawa na dziś i nie wymaga skomplikowanych analiz. Drużyna, która chce być uważana za poważną nie może cofać się całą jedenastką w okolice swojego pola karnego. To niekorzystne zarówno w aspekcie gry defensywnej, jak i ofensywnej. Zawodnicy ustawieni są zbyt blisko siebie i sami sobie przeszkadzają w walce o piłkę. Utrudniają także interwencje swojemu bramkarzowi, a etatowy bramkarz Cracovii – Krzysztof Pilarz najwyższym człowiekiem świata nie jest.

Specyficzne, chociaż może bardziej pasuje słowo ułomne, ustawienie "Pasów" powoduje również ryzykowne zachowanie zawodników po przejęciu piłki. Drużyna próbuje wyprowadzić akcję podaniami we własnym polu karnym lub w jego okolicy. W Cracovii jest wielu szybkich zawodników i lepszym rozwiązaniem byłoby zagranie długiej piłki do Ntibazonkizy lub Nowaka, którzy mogliby znajdować się w okolicy środka boiska. W tym sezonie dochodziło do paradoksalnych sytuacji, kiedy piłkarze Cracovii wybiegali do kontrataku spod własnej bramki, a w polu karnym przeciwnika bardziej marzyli już o odpoczynku niż celnym strzale.

Generalnie taktyka "Pasów" jest ciekawa, efektowna i czasami efektywna, wymaga jednak pewnych korekt i to natychmiast. Tłumaczenia o budowie zespołu i syndromach beniaminka należy schować głęboko...do szafy i wygrywać kolejne mecze. Może ambicja trenera nie pozwala mu na przyznanie się, że pewne elementy taktyczne zwyczajnie szkodzą drużynie. Pojawiają się głosy, że Cracovia znajduje się wysoko w tabeli dzięki swojej taktyce. Moim zdaniem bardziej rzeczywistość opisuje stwierdzenie, że "Pasy" zdobywają punkty, pomimo swojej taktyki.

Utrzymywanie się przy piłce ma swój sens, ale nie we własnym polu karnym. Wymienność pozycji warta jest pochwał, ale powinna grę ułatwiać i zaskakiwać rywali. Nie może powodować, że boczni obrońcy po godzinie gry marzą o „pójściu pod prysznic”. Momentami Cracovia gra sześcioma środkowymi pomocnikami, a piłkę i tak rozgrywają obrońcy. Można wygrywać spotkania bez długich podań i bez bocznych pomocników, ale "Pasy" bardziej potrzebują punktów niż kolejnych eksperymentów. Trener piłkarski to nie malarz, który ma szokować i zaskakiwać, nowe trendy powinny przynosić punkty, a nie być sztuką dla samej sztuki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24