Czas na wspomnienia, czyli rok 2014 w polskiej piłce - część I

Konrad Kryczka
Polska - Niemcy 2:0
Polska - Niemcy 2:0 Sylwester Wojtas
Zanim otworzymy szampany, zanim na niebie pojawią się fajerwerki i zanim zaczniemy składać sobie noworoczne życzenia, zazwyczaj podsumowujemy miniony rok. Proponujemy więc przypomnieć sobie najważniejsze wydarzenia w polskiej piłce w 2014. W tej części te związane szczególnie z reprezentacją Polski.

Zagrajcie to jeszcze raz!

11 października 2014 – dzień, który na zawsze zapisze się na kartach historii polskiej piłki. Dla niektórych data kojarzona z cudem. W sumie to słowo w pewnym sensie jest adekwatne do sytuacji, jaka zaistniała tamtego wieczoru. Bo tak właściwie, ile osób tak naprawdę wierzyło w komplet punktów zgarnięty przez nasze Orły? Ba, ilu wierzyło w choćby remis? Niemcy podchodzili do tego spotkania jako mistrzowie świata, drużyna trapiona problemami zdrowotnymi, ale nadal mająca w swoich szeregach zawodników klasy światowej – takich, którzy mogą przesądzić o wyniku spotkania. Lubiany przez naszą publikę Lukas Podolski zaznaczał nawet na konferencji prasowej, że na boisku nie będzie sentymentów i dla Niemców liczy się tylko zwycięstwo. Sam zagroził niesamowicie bramce Szczęsnego, obijając poprzeczkę strzałem z woleja. Ale na takich boiskowych groźbach się skończyło – Niemcy ani razu nie trafili do naszej siatki, a naszym kadrowiczom udało się pokonać Neuera dwukrotnie. Najlepszego bramkarza świata, który tego dnia popełnił spory błąd przy golu Milika. Dla dwudziestolatka ten mecz mógł być zresztą pewnym przełomem. Podobnie sytuacja wygląda z sytuacją Sebastiana Mili, który strzelił na 2:0 i przypieczętował pierwszą w historii wygraną Polski z Niemcami. Chwalić można zresztą wszystkich kadrowiczów jako kolektyw i każdego z osobno – kapitalnie czyścił Glik, niesamowicie bronił Szczęsny, fenomenalnie radził sobie z rywalami Lewandowski itd. To był wielki dzień polskiego sportu i na koniec można wystosować do naszych piłkarzy tylko jedną prośbę – Panowie, zagrajcie to jeszcze raz!

Zwycięski Nawałka, czyli niech te eliminacje trwają

Mecz z Niemcami może być dla naszej reprezentacji przełomem, potężnym impulsem, który nada temu zespołowi odpowiedni kierunek. Tak jak spotkanie z Ukrainą w przypadku kadry Jerzego Engela. Tym razem za wyniki odpowiada jednak inny człowiek, czyli Adam Nawałka – trener, do którego wyboru podchodzono sceptycznie. Patrząc na jego dotychczasową pracę, wydawało się, że nadaje się do ciągłej pracy z drużyną, a nie działań przy krótkich zgrupowaniach. Że jest trenerem klubowym, a nie selekcjonerem. Tymczasem Nawałka, który potrafił irytować ilością powołanych do kadry gości, odnosi już swoje pierwsze sukcesy za sterami najważniejszej drużyny w kraju. Polacy przewodzą grupie D – pokonali Niemców, Gibraltarczyków i Gruzinów, a punkty stracili jedynie w dość twardym starciu ze Szkotami. To wszystko zapewniło nam również spory awans w rankingu FIFA – ilu ludzi by się tego spodziewało?

Ostatnie mecze kadry ligowców

Przypominają słowa pewnego polityka: yes, yes, yes. Serio już szkoda czasu na masową produkcję kadrowiczów – ludzi, z których wielu nikt po latach nie będzie pamiętał, ale 1A w życiorysie będą mieli wpisane. Koniec z zimowymi wycieczkami dla grajków, którzy wyróżniają się tylko w naszej lidze. W reprezentacji mają grać w końcu najlepsi, a nie ci, co kilka razy prosto kopnął piłkę – mówiąc szczerze, powiało normalnością. Te zimowe zgrupowania były bowiem bez sensu. Bo ani to poważne sparingi, ani nie ma opcji, żeby sprawdzić tych najważniejszych dla kadry zawodników, bo oni siedzą za granicą. Odetchną też drużyny Ekstraklasy – od początku do końca będą się mogły przygotowywać w pełnym składzie. Co prawda początku mijającego roku mieliśmy dwa spotkania tego typu – oba zwycięskie – z Norwegią oraz Mołdawią, ale od tej pory takich „sprawdzianów” ma nie być, a już na pewno nie trwającej zimy.

Zmiana kapitańskiej warty

Przez długi czas pierwszym kapitanem reprezentacji był Jakub Błaszczykowski – czołowy polski piłkarz, z doświadczeniem w kadrze, ale też człowiek od pamiętnej „afery biletowej”. Generalnie jednak bardzo w tej roli nikomu nie przeszkadzał. W razie jego nieobecności z kapitańską opaską miał wychodzić ten piłkarz, który w danym momencie ma najwięcej występów w reprezentacji – system Adama Nawałki był prosty i zrozumiały, choć pewnie nie wszystkim się podobał. Selekcjoner w końcu jednak porzucił te ramy i podjął trudno, aczkolwiek potrzebną decyzję – następuje ostateczna zmiana kapitańskiej warty. Do tej pory tymczasowy kapitan Lewandowski staje się kapitanem pełną gębą. I w sumie trzeba przyznać, że „Lewy” na to zasłużył –kadra za jego kapitańskiej kadencji naprawdę nabrała charakteru. A jak coś idzie dobrze, to trzeba to kontynuować.

Nie Real, nie Barcelona – kierunek Monachium!

Wydarzenie, które od dłuższego czasu elektryzowało całą Polską. Gdzie wybierze się największa gwiazda rodzimej piłki? Człowiek, którego kariera stawiano jest jako wzorzec idealnego rozwoju piłkarza? Jedni mówili: może Real? Drudzy wtrącali: dlaczego nie Barcelona? Jeszcze inni wskazywali: leć na Wyspy! Lewy zadomowił się już w Niemczech i na pół roku przed wygaśnięciem umowy z Borussią, która na Polaku nie zarobiła nawet euro centa, podpisał kontrakt z Bayernem. Dla kapitana reprezentacji Polski była to pewnie trudna decyzja, choć z drugiej strony, skoro monachijczycy starali się o niego już od 2012 roku, to może ten kierunek był od początku najlepszy? Tak czy inaczej, Lewandowski zadomowił się już w Bawarii, a dla nowego klubu oczywiście strzela, choć sam miał ochotę na kilka trafień więcej. Nie dziwimy się, bo w ten sposób łatwiej byłoby mu wywalczyć drugi z rzędu tytuł króla strzelców Bundesligi, po który sięgnął w tym roku jako pierwszy Polak.

Grecki dramat młodzieżówki

To miało być takie piękne. Kadra Marcina Dorny to przecież bezpośrednie zaplecze pierwszej reprezentacji i zespół najzdolniejszych młodzieżowców w tym kraju. Walka o upragnione młodzieżowe mistrzostwa Europy zbliżała się ku ostatniej prostej – zostałyby jeszcze baraże – wszystko było w rękach zawodników, a oni wypuścili tę szansę z rąk. Podczas eliminacji było chwile lepsze, były i gorsze, ale ogólnie nadzieje były ogromne. Mecz z Grecją okazał się jednak zimnym prysznicem. W tym spotkaniu wychodziło nam niewiele – w sumie zapamiętamy jedynie bramkę Przybyłki. Reszta należała do gospodarzy – i na nic tu tłumaczenia, że ten sam Przybyłko miał świetną okazję, żeby jeszcze raz wpakować piłkę do siatki, że sędzia był chyba niewidomy, skoro podyktował rzut karny dla naszych rywali, że jeszcze coś innego – byliśmy słabsi. Nasi ani nie zagrają na MME, ani nie będą mieć szansy na wywalczenie awansu na Igrzyska Olimpijskie. I nawet szkoda przypominać, ile już na to czekamy.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, czyli młodzi za granicą

Podbić świat można próbować w każdym wieku. Wielu zawodników wyjeżdża z Polski z nikłym doświadczeniem, z kilkoma występami w Ekstraklasie, a czasami nawet bez nich. Zazwyczaj niestety ich przygoda z zagranicznym futbolem nie kończy się tak, jak wszyscy by tego chcieli. Nasza młodzież pełni w swoich klubach marginalną rolę, choć kibice i eksperci w naszym kraju mieli nadzieję, że będzie zupełnie inaczej. I tak Furman może pozwiedzać Francję, Wolski gubi nam się gdzieś we Włoszech, Wszołek przesiaduje mecze na ławce Sampdorii, Zieliński stara się zabłysnąć na wypożyczeniu w Empoli, a Dawidowicz coś tam kopie w rezerwach Benfiki – jeszcze trochę naszej młodzieży próbuje za granicą, ale zazwyczaj efekty są takie, a nie inne, co, musimy przyznać, nie naprawa zbytnim optymizmem.

Dwie połowy panów M.

Sebastian Mila i Arkadiusz Milik – dwie postacie, których postrzeganie zmieniło się przez ostatnie kilka miesięcy aż tak diametralnie. W przypadku Mili w marcu słyszeliśmy o nadwadze i zastanawialiśmy się, co się dzieje z gościem, który w naszej lidze wymiatał. W przypadku Milika robiliśmy małe podsumowanie jakoś w czerwcu, kiedy rozważaliśmy, jaki sens miało wypożyczenie go do Augsburga – klubu słabszego od Bayeru, ale jednak takiego, którego polski napastnik nie podbił. Później wszystko zaczęło się zmieniać. Mila znów szalał na polskich boiskach, dostał skrzydeł wraz z dostaniem powołania od Adama Nawałki i w końcu potrafił dać reprezentacji jakość. A Milik? Przeszedł do Ajaxu, w którym grało w przeszłości wielu wielkich napastników, zaczął strzelać, w reprezentacji złapał drugi oddech, został nominowany do nagrody Golden Boy – niesamowity progres.

Polanski poza reprezentacją

Eh, co się dzieje z tymi ludźmi. W tamtym roku na reprezentację (za kadencji Fornalika) obraził się Obraniak, teraz pożegnał się z nią Polanski. W sumie również w pewnym stopniu z powodu osoby selekcjonera, czyli w tym wypadku Nawałki. Pomocnik nie mógł/nie zamierzał/nie chciał (skreślić niepotrzebne) przyjeżdżać na zgrupowanie przed towarzyskimi meczami z Niemcami i Litwą, bo nie spodobałoby się to działaczom Hoffenheim (pierwszy termin był rzeczywiście zajęty, ale w drugim zawodnik miał urlop). A to się selekcjonerowi nie spodobało, padło kilka mocnych słów z obu stron. Później Nawałka próbował jeszcze namawiać Polanskiego na powrót, ale bezskutecznie. Wydaje się więc, że za kadencji obecnego selekcjonera Eugena w reprezentacji możemy już nie zobaczyć.

Żartowniś z Sevilli

Grzegorza Krychowiak tak jakoś nie potrafimy nie lubić. Nie chodzi nam tylko o jego drogę sportową. Wyjazd w młodym wieku, budowanie swojej pozycji we Francji i w końcu transfer do Sevilli. „Krycha” ciężko pracą zaszedł wysoko, w Andaluzji ma mocną pozycję w drużynie, a kibice go uwielbiają. Nam podoba się jednak również to, że pomocnik ma poczucie humoru. Nie każdy na konferencji prasowej (w teorii czymś jako tako poważnym) wtrącałby w wypowiedzi nazwiska Dida i Bierhoff, a na swoim koncie na Twitterze zamieszczał informację-żart (w hiszpańskie Prima Aprilis) o całkiem możliwym transferze na Wyspy. Żeby było zabawniej – kilka dziennikarzy i kibiców rzeczywiście się na ten kawał złapało. Pozostaje czekać na kolejne żarciki Krychowiaka, który na boisku akurat nie żartuje i swoją robotę wykonuje solidnie od początku do końca.

Dyskusja nad Cionkiem

Adam Nawałka zauważył w Cionku coś, czego wielu nie widziało. Dla niego obrońca z klubu Serie B jest kandydatem na kadrowicza. Gościem, który może się naszej obronie przydać. To powołanie wzbudziło kontrowersje nie tyle ze względów sportowych, co kwestii narodowościowych. Zdaniem niektórych Cionek to bardziej Brazylijczyk niż Polak. A według nas? Obrońca ma polskie obywatelstwo (ze względu na przodków), mówi po polsku i skoro czuje się Polakiem, to tu przeciwwskazań nie widzimy. Bardziej patrzylibyśmy na klasę sportową – bo czy umiejętności predysponują Cionka do gry w reprezentacji? Kwestia dyskusyjna, choć zdaniem Adama Nawałki jak najbardziej, skoro Thiago był powoływany i nawet zagrał z orzełkiem na piersi.

Reprezentacyjni stoperzy docenieni

Obrońca to niewdzięczna rola – odbierz, wybij, podaj do najbliższego – o jego działaniach i tak mało kto pamięta, bo przecież kibice przychodzą na stadion po to, żeby zobaczyć prawdziwe show, czyli ofensywnych zawodników w akcji. Niektórzy jednak dostrzegają ciężką pracę defensorów i potrafią ją odpowiednio nagrodzić. W reprezentacji duet stoperów tworzą Łukasz Szukała oraz Kamil Glik. Pierwszy gra w Steaua Bukareszt, gdzie jest podstawowym zawodnikiem, a ostatnio został wybrany najlepszym obcokrajowcem w rumuńskiej ekstraklasie. Drugi jest fundamentem naszej reprezentacji i kapitanem Torino. Glika od jakiegoś czasu ceni się niesamowicie we Włoszech, a u nas bardzo długo potrafiono na niego narzekać – że za wolny, za słaby technicznie i jeszcze można tak wymyślać – uważając, że w kadrze powinien grać ktoś inny. Dopiero mecze eliminacji Euro (zwłaszcza z Niemcami) sprawiły, że zaczęto dostrzegać, jaką wartość posiada ten zawodnik i że bez niego drużyna narodowa nie funkcjonowałaby tak, jak powinna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24