Czechy - Portugalia LIVE! Kto pierwszym półfinalistą?

Daniel Kawczyński
Mistrzostwa Europy powoli zaczynają wkraczać w decydującą fazę. Najpierw jednak pora na ćwierćfinały. Zaczynamy od Stadionu Narodowego w Warszawie, który w czwartek stanie się areną zmagań drużyn lekko niedocenianych. Z różnych powodów eksperci nie dawali im szans na znalezienie się w fazie pucharowej, ale czas pokazał jak bardzo się mylili i jak bardzo mogą się jeszcze mylić. Relacja NA ŻYWO od 20.45 w Ekstraklasa.net!

Czesi do niedawna uchodzili za jedną z czołowych sił europejskiego futbolu, ale nie oszukujmy się – o potentatów i prominentów tylko się ocierali. Mimo to potrafili nieraz sowicie namieszać szyki faworytom, a nawet znaleźć się w pierwszej czwórce. Ale czasy świetności minęły, gdy buty na korku zawiesili m.in. Karel Poborsky, Pavel Nedved czy Jan Koller i rozpoczęła się bardzo ciężka zmiana pokoleniowa. Tak przynajmniej się wydawało, chociażby opierając się na nierokującej postawie i wynikach meczów towarzyskich oraz ostrym laniu otrzymanym przez aspirujących do medali Rosjan.

Malkontenci i niedowiarki zacierali tylko ręce, czując wielką satysfakcję. Nie zdawali sobie jednak sprawy, jak życie może wszystko wywrócić do góry nogami. Po zwycięskim, ale bądź co bądź lekko wymęczonym zwycięstwie nad Grecją (2:1) jedni i drudzy mieli jeszcze dwuznaczną nadzieję – piłkarze i optymiści na awans, a pesymiści na niepowodzenie. Ci ostatni zdawali się być bliżej, gdyż na drodze stanęli nienasyceni Polacy, przed którymi odsunęła się szeroko jak nigdy nadzieja na wymarzone wyjście z grupy.

Właśnie w ostatniej kolejce w grupie A, doszło do chyba jednych z najbardziej sensacyjnych rozstrzygnięć. Michal Bilek i spółka zabawili się naszym kosztem – wygrali 1:0 i awansowali do ćwierćfinału. Jedna to rozstrzygnięcie wcale nie było nie lada niespodzianką, tak jak porażka Rosji z Grekami i w konsekwencji odpadnięcie „Sbornej” z czempionatu. Co się stało? O to skazywani już po pierwszym meczu na porażkę, Czesi wygrali grupę z czterema punktami i ujemnym bilansem bramkowym (4-5). To pierwszy taki przypadek w historii Euro.

Brak wiary w Czechów był nieco uzasadniony, ale nie dawanie wielkich szans Portugalii już nie tak bardzo. Jednak z drugiej strony grupa trafiła im się kompletnie nie do pozazdroszczenia. Przy jednym wielkim chaosie w defensywie i skutecznością niewidomego w ataku, realistom jawił się tylko jeden rozsądny scenariusz – katastrofa. Jedynego, czego nie można było odmówić to ambicja i zaangażowanie, lecz to nie wystarczyło, by sprostać fenomenalnym Niemcom. Z aspirującymi do miana czarnego konia Duńczykami także trzeba było się namęczyć. Koniec końców, ledwo, bo ledwo ,ale się udało. Kulminacja sportowej złości nastąpiła dopiero w ostatniej serii toczącej się o być, albo nie być. I udało się. Podopieczni Paulo Bento ograli 2:1 pogrążonych w kryzysie Holendrów i na przekór krytykom przeszli dalej.

Najwięcej optymizmu w serca wlało jednak wielkie przebudzenie Cristiano Ronaldo, który obudził się ze snu i przypomniał sobie o nadzwyczajnych umiejętnościach. Dwie zdobyte bramki o czymś świadczą – jeden z najlepszych piłkarzy świata odzyskuje formę i może jeszcze nieźle zawojować, podobnie jak wszyscy jego koledzy. Niesieni falą pewnego zwycięstwa są teraz zdolni niemal do wszystkiego.

Ale z Czechami nie będzie im łatwo, o czym zresztą sami dobrze wiedzą. Michal Bilek już od starcia z Polską zwodzi wszystkim występem Tomasa Rosickyego. Narzekający na uraz ścięgna Achillesa kapitan nie zagrał z Polską, ale na Portugalię ma być już gotowy. Ostatnio trenował z resztą zespołu. Gdyby jednak coś się nie powiodło, powodów do rozpaczy absolutnie nie ma. W roli zmiennika wzorowo sprawdza się bowiem Daniel Kolar. Ponadto forma zwyżkuje u Milana Barosa, a wielką nadzieją ma się okazać Vaclav Pilar nie bez kozery określany „czeskim Messim”, o czym zresztą przekonał się Łukasz Piszczek.

Najwięcej jednak zależeć będzie o czarnoskórego Gebre Selassie. Czech etiopskiego pochodzenia aspiruje do miana najlepszego bocznego obrońcy. Imponuje dynamiką, zwinnością, umiejętnościami technicznymi i zagraniami, lecz tym razem większość atutów będzie musiał przenieść do defensywy, gdzie czeka go piekielnie ciężkie zadanie zatrzymania Cristiano Ronaldo. Dla czarnoskórego zawodnika to wielka szansa. Ma okazję się wybić i powalczyć o transfer do lepszego klubu.

Zarówno Czechy jak i Portugalia mają prawo czuć się mocno zniesmaczeni. Podczas gdy inne drużyny zawsze dzień przed pojedynkiem trenowały na przyszłej arenie zmagań, o tyle im nie jest to dane. Powód – zbyt zdewastowana murawa Stadionu Narodowego po ceremonii otwarcia i niepokojąca konieczność jej oszczędzania. Żenada w najczystszej postaci. Nie tego się spodziewaliśmy.

Na zwycięstwo wielką chrapkę ma selekcjoner Paulo Bento, który przeddzień pierwszego gwizdka obchodził 43. rodziny. Jak stwierdził na konferencji prasowej, zwycięstwo i danie Portugalczykom zbiorowej radości to jego największe życzenie. Czy podopieczni pomogą mu je spełnić i awansować do ćwierćfinału?

Niczego by na pewno nie pragnął, tym bardziej, że z dzisiejszymi rywalami nie ma najlepszych wspomnień. Doskonale pamięta angielskie Euro 1996 i pamiętną bramkę Karela Poborskyego, która wyrzuciła Portugalczyków za burtę już na etapie ćwierćfinału. Czesi byli wtedy istną rewelacją turnieju. W finale polegli dopiero Niemcom, z którymi, oczywiście w przypadku awansu, mogą zagrać w półfinale i dokonać zemsty. Ale czy to możliwe w obecnych realiach? Na dzień dzisiejszy tylko dla huraoptymistów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24