Dogrywka, przestrzelony karny i awans Ruchu

Zbyszek Anioł
Aż 120 minut potrzebowali piłkarze Ruchu Chorzów by pokonać ŁKS Łódź 1:0. Spotkanie odbyło się w Chorzowie, ale to ŁKS występował w roli "gospodarza".

Michał Probierz do pucharowego starcia z Ruchem podszedł drugorzędnie, bo do Chorzowa w ogóle nie zabrał siedmiu nominalnych graczy z pierwszego składu: Marka Saganowskiego, Marcina Mięciela, Pawła Golańskiego, Piotra Klepczarka, Marcina Kaczmarka, Antoniego Łukasiewicza, Mladena Kascelana i Sebastiana Szałachowskiego. Szanse dostał za to młody Przemsyław Kita, a do bramki wrócił Bogusław Wyparło. Ani oni, ani też pozostali gracze łódzkiej drużyny w pierwszej połowie nie pokazali niczego godnego uwagi. Ustawiony defensywnie ŁKS ograniczał się tylko do obrony dostępu do własnej bramki. I za wykonanie tego celu trzeba ich pochwalić, bo chorzowianie mieli spore problemy ze stworzeniem sobie strzeleckich okazji. W ataku z kolei ŁKS tak na dobrą sprawę nie istniał, bo do przerwy nie oddał ani jednego strzału na bramkę „Niebieskich”.

W ekipie Ruchu aktywny na prawym skrzydle był Jakub Smektała, który kilka razy odważnie ruszył do przodu, jego dośrodkowania nie zrobiły jednak krzywdy łódzkiej ekipie. Oprócz niego na szpicy szarpał Arkadiusz Piech, ale on też niczego wielkiego nie zdziałał. Podobnie jak Marcin Malinowski, który próbował stworzyć zagrożenie po stałych fragmentach gry. Zachowawcza gra obu klubów sprawiła, że w pierwszej części meczu mało było futbolu, a więcej piłkarskich szachów. Najważniejsze zadanie – nie stracić gola.

Po przerwie podopieczni Waldemara Fornalika grali już bardziej ofensywnie i próbowali różnymi sposobami sforsować linię obrony ŁKS. Najlepszej okazji nie wykorzystał Piech, który wygrał pojedynek biegowy z Radosławem Pruchnikiem i oddał groźny strzał, który nogami odbił jednak Wyparło. Poza tym kilka chorzowianie mieli kilka rzutów rożnych, ale po ani jednym z nich nie strzelili groźnie na bramkę. Ruch próbował zarówno środkiem jak i skrzydłami, ale za każdym razem dobrze w obronie spisywali się przyjezdni. I tak po 90 minutach przy Cichej goli zabrakło.

Potrzebna była więc dogrywka, co na pewno nie ucieszyło żadnej z drużyn, bo weekend trzeba zagrać w Ekstraklasie. Niespodziewanie swoich sił w ofensywie spróbowali łodzianie, ale Marcin Smoliński nie sięgnął piłki i nie zdołał oddać nawet strzału. W kolejnej sytuacji podopieczni Michała Probierza mieli jeszcze lepszą okazję, bo po faulu w polu karnym Rafała Grodzickiego piłkę na jedenastym metrze ustawił Tomasz Nowak. I przegrał pojedynek z Michalem Peskoviciem!

Gdy wydawało się, że pierwszy kwadrans dodatkowego czasu gry niczego nie zmieni na lewym skrzydle indywidualną akcję przeprowadził Marek Zieńczuk i wyłożył piłkę Pawłowi Abbottowi, a ten pokonał Wyparłę. Stadion eksplodował z radości, a chorzowianie do końca dogrywki utrzymali korzystny wynik. I zasłużenie awansowali.

Łódzki KS - Ruch Chorzów 0:1 (0:0, 0:0) - czytaj zapis naszej relacji na żywo!

Gol: Abbott 105'

Żółte kartki: Nowak, Kłus, Bykowski - Grodzicki

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)

ŁKS: Bogusław Wyparło - Cezary Stefańczyk, Michał Łabędzki, Radosław Pruchnik, Bartosz Romańczuk - Agwan Papikjan (24' Marcin Pękała, 113' Patryk Kubicki), Dariusz Kłus, Tomasz Nowak, Marcin Smoliński, Maciej Bykowski - Przemysław Kita (68' Szymon Salski)

Ruch: Michal Peskovic - Łukasz Burliga, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, 'Marek Szyndrowski - Jakub Smektała (74' Maciej Jankowski), Paweł Lisowski (65' Rafał Grzelak), Marcin Malinowski (94' Gabor Straka), Paweł Abbott, Marek Zieńczuk - Arkadiusz Piech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24