Dolcan po dogrywce pokonał Radomiaka i awansował do kolejnej rundy Pucharu Polski

Szymon Janczyk
Dolcan Ząbki w dogrywce pokonał Radomiaka
Dolcan Ząbki w dogrywce pokonał Radomiaka Błażej Stolp
W środowym spotkaniu 1/32 finału Pucharu Polski Dolcan Ząbki okazał się lepszy od Radomiaka Radom. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, a ciężkie warunki pogodowe nie sprzyjały zawodnikom. Mimo to można powiedzieć, że w Radomiu zobaczyliśmy kawałek dobrej piłki i dwa równorzędne zespoły.

Mecz w Radomiu miał od początku ciekawy przebieg. W czwartej minucie spotkania piłkę do siatki radomskiego zespołu skierował Rafał Zembrowski, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym po rzucie rożnym dla Dolcanu. "Zieloni" nie spodziewali się tak pechowego początku spotkania, ale nie zamierzali składać broni. Wręcz przeciwnie, szybko przejęli kontrolę na boisku i raz po raz atakowali bramkę Rafała Leszczyńskiego. W ciągu kilku minut gospodarze mieli dwie doskonałe okazje do wyrównania. Najpierw jednak strzał zablokował obrońca, a chwilę później szczęście było po stronie Dolcanu. Szymon Stanisławski wygrał pojedynek biegowy i uderzył z ostrego kąta w długi róg bramki, ale piłka odbiła się od wewnętrznej strony słupka i nie wpadła do bramki rywala.

Po tak emocjonującym początku meczu kibice oczekiwali kontynuacji, jednak tempo nieco zmalało. Cały czas jednak zdecydowaną przewagę mieli gospodarze, którzy mimo wielu prób ataków rzadko oddawali strzały na bramkę Rafała Leszczyńskiego. Kiedy już to robili były to głównie uderzenia z dystansu, gdyż świetnie spisywała się obrona zespołu gości. Powoływany przez Adama Nawałkę do reprezentacji Polski bramkarz kilkukrotnie miał okazję udowodnić co potrafi. Do końca pierwszej części meczu utrzymywał się wynik korzystny dla gości z Ząbek. Radomiak nie potrafił stworzyć sobie tak dogodnych okazji do strzelenia gola jak te z pierwszych minut meczu i przewaga w grze na niewiele się zdała.

Druga część spotkania miała iście dramatyczny przebieg. Tym razem okazję do doskonałego rozpoczęcia drugiej połowy mieli "Zieloni", ale ich zawodnik fatalnie pogubił się podczas przyjmowania futbolówki. Kilka minut później Piotr Banasiak świetną interwencją na refleks uchronił swój zespół przed stratą bramki. Po tej akcji Dolcan praktycznie przestał istnieć na boisku. Wciąż jednak znakomicie spisywała się defensywa drużyny gości, która momentami desperacko broniła prowadzenia. Radomiak zachęcany żywiołowym dopingiem ze strony kibiców zgromadzonych pod "Gołębnikiem" nie przestawał nacierać, ale wciąż nie potrafił znaleźć sposobu na pokonanie Rafała Leszczyńskiego. Strzały z dystansu radomian były minimalnie niecelne, a okazje w polu karnym kończyły się znakomitymi wyjściami z bramki golkipera reprezentacji Polski.

Na mniej więcej piętnaście minut przed końcem spotkania drugą żółtą kartkę dostał wypożyczony z Legii Warszawa Mateusz Cichocki. Zawodnik Dolcanu od początku nie wyglądał zbyt pewnie, co skrzętnie wykorzystywał Leandro Rossi. Od tego momentu przewaga Radomiaka była jeszcze bardziej widoczna, mimo że chwilę później to Piotr Banasiak musiał ratować zespół w sytuacji sam na sam z Grzegorzem Piesio. Niedługo potem niecelny strzał głową oddał Śliwiński. Ten sam zawodnik mógł dać Radomiakowi remis, gdyby nie to, że piłkę sprzed nosa zgarnął mu Leandro Rossi. Piłkarz z Brazylii trafił do siatki rywala ale w przeciwieństwie do Śliwińskiego znajdował się na spalonym. Dwie minuty później kibiców Zielonych uszczęśliwił Daniel Barzyński, który bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego wprost w okienko nie dał szans Leszczyńskiemu. Stały fragment gry wywalczył Jakub Cieciura, który po rajdzie skrzydłem boiska był faulowany. Po wielu atakach Radomiak wreszcie doprowadził do dogrywki.

Emocji na stadionie przy ulicy Struga nie brakowało. Tuż po wznowieniu gry w sytuacji sam na sam z Leszczyńskim znalazł się Śliwiński, który przegrał pojedynek z golkiperem Dolcanu. Kontrowersje przez cały czas wzbudzała praca arbitra tego spotkania. Marcin Szczerbowicz najbardziej dyskusyjną decyzję podjął w ostatniej minucie dogrywki. Włodzimierz Puton w polu karnym starł się z zawodnikiem z Ząbek i wydaje się, że sędzia nieco nad wyraz podyktował rzut karny dla gości. Jedenastkę na bramkę zamienił Bartosz Wiśniewski. Desperackie ataki Radomiaka nie pomogły w doprowadzeniu do kolejnego wyrównującego gola. Strzały Radeckiego i Putona pewnie bronił Leszczyński a seria rzutów rożnych nie przyniosła efektu. Radomiak przegrał mecz, w którym stanął na przeciwko doświadczonego w grze w I lidze zespołu i bynajmniej nie pozostawił po sobie złego wrażenia. Stworzył problemy drużynie walczącej w zeszłym sezonie o awans do Ekstraklasy, ale tym razem radomianom zwyczajnie zabrakło piłkarskiego farta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24