Drugi garnitur Legii nie tak elegancki, jak pierwszy. Lechia wywozi trzy punkty z Warszawy

jac
Ciągłe rotacje w składzie Legii Warszawa odbijają się na jej wynikach w lidze. Mistrzowie Polski przegrali drugi mecz z rzędu, tym razem u siebie z Lechią Gdańsk 0:1. Zespół Michała Probierza rozsiadł się tym samym w fotelu lidera T-Mobile Ekstraklasy, razem z Górnikiem Zabrze. Jedyną bramkę w dzisiejszym meczu zdobył Paweł Buzała.

Aż do dziesięciu roszad doszło w szeregach Legii w porównaniu do środowego spotkania ze Steauą Bukareszt. W ogóle, w osiemnastce zabrakło miejsc dla Dominika Furmana, Jakuba Koseckiego i Marka Saganowskiego. Na ławce zaczął natomiast Ivica Vrdoljak. W składzie ostał się jedynie bramkarz Dusan Kuciak. - W Legii są dwa składy, a nie pierwszy i drugi – zarzekał się przed dzisiejszym meczem trener mistrzów Polski Jan Urban. Po ostatnim gwizdku chyba jednak zweryfikuje to, co powiedział, bo zmiennicy nie dość, że nie dali trzech punktów, to jeszcze zagrali przeciętnie.

Legia zaczęła źle. Już w pierwszej minucie mogła dostać piłkarskiego dzwona, ale podanie Daisuke Matsuiego niechlujnie wykończył Marcin Pietrowski. W 13. minucie Kuciak musiał już jednak wyjąć piłkę z siatki. Goście zaatakowali lewą stroną, na której rozpędził się Piotr Wiśniewski. „Wiśnia” wbiegł na szybkości w pole karne, odegrał do środka do Pawła Buzały, a ten zdobył swoją trzecią bramkę w sezonie - w trzecim kolejnym występie. Buzała szansę w pierwszej połowie miał jeszcze jedną; w 45 minucie minimalnie minął się z piłką, którą dogrywał Matsui.

A Legia? Przed zmianą stron grała bez polotu. Zrywał się Henrik Ojamaa, indywidualnych akcji próbował Patryk Mikita, a raz po rzucie rożnym celnie główkował Mateusz Cichocki. Warszawianie oddali trzy celne strzały, ale żaden tak naprawdę nie stanowił większego zagrożenia. W drugiej połowie Legia też nie zachwyciła. Większość sytuacji stworzyła sobie po stałych fragmentach gry, a piłka po uderzeniach zazwyczaj lądowała na trybunach. Nie pomogły nawet zmiany, jakie dali Ivica Vrdoljak i Michał Kucharczyk. W końcówce więcej roboty miał stojący w bramce Lechii Sebastian Małkowski, ale zachował czyste konto do ostatniego gwizdka.

To była pierwsza ligowa porażka Legii na własnym boisku od listopada zeszłego roku. Wtedy trzy punkty z Łazienkowskiej wywiozła Jagiellonia Białystok, która wygrała 2:1.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24