Rzeszowianie ruszyli w stronę Wejherowa już w czwartek i był to dobry pomysł. W odróżnieniu od meczu w poprzednim sezonie, resoviakom tym razem posłużyło nadmorskie powietrze w Wejherowie. „Pasiaki” po raz trzeci w tym sezonie strzelili 3 gole i po raz trzeci wygrali. Odarli gospodarzy ze złudzeń długo przed końcowym gwizdkiem arbitra.
W porównaniu do meczu ze Zniczem Pruszków szkoleniowiec naszej drużyny dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie. W miejsce Szymona Kalińca (czeka go drobny zabieg) od początku posłał do gry Grzegorza Płatka.
W poprzednim sezonie Gryf pokonał Resovię 1-0. Wtedy gol padł w 80 minucie. Tym razem miejscowi mieli szansę znacznie szybciej. W 10. minucie Hebel uwolnił się spod opieki naszych defensorów, ale w dobrej sytuacji uderzył bardzo niecelnie. Resovia szybko odpowiedziała i tylko centymetrów brakło, aby cieszyła się z prowadzenia. Daniel Świderski wycelował jednak w poprzeczkę.
- Na początku nie graliśmy swojej piłki. Daliśmy się niepotrzebnie wciągnąć przez gospodarzy w taka przepychankę, nerwówki. Kiedy uspokoiliśmy sytuację, wszystko wyglądało już tak jak trzeba – komentował tuż po meczu Szymon Grabowski, coach „pasiaków”.
O ofensywnej sile rzeszowian Gryf przekonał się krótko przed przerwą. Po dośrodkowaniu piłkę przejął Kamil Radulj, wypatrzył w polu karnym Szymona Fereta, który z sfinalizował wszystko mocnym strzałem pod poprzeczkę.
- Ładna była też akcja na dwa do zera. Szymon Hajduk idealnie wyłożył piłkę do Daniela Świderskiego i ten strzelał do pustej bramki – poinformował trener resoviaków, które dalsze fragmenty meczu mógł obserwować ze spokojem. Tym bardziej, że na tablicy wyników dość szybko pokazał się wynik 3-0 dla gości. Po faulu w polu karnym sędzia bez namysłu podyktował dla naszej drużyny rzut karny. Do piłki podszedł Radulj, odważył się na strzał-podcinkę a’la Panenka i za moment zbierał gratulacje za efektowną przymiarkę.
Rzeszowianie kontrolowali boiskowe wydarzenia, mieli też ochotę na więcej i w ostatnich minutach była szansa na czwarte trafienie. Na pole karne centrował Radosław Adamski, ale Radulj źle trafił w „skórę” i okazja przepadła.
Resovia walczyła w Wejherowie dodatkowo zmotywowana chęcią zadedykowania zwycięstwa Mateuszowi Kantorowi, do którego w piątek dotarła tragiczna wiadomość.
– Kantiemu zmarł ojciec. W piątek samolotem wrócił do domu, a cały zespół zagrał dla niego i zadedykował zwycięstwo – dodał trener Resovii.
Gryf - Apklan Resovia 0-3 (0-1)
Bramka: 0-1 Feret 40, 0-2 Świderski 50, 0-3 Radulj 63 karny.
Gryf: Leleń – Biedrzycki, Wojcinowicz, Koprowski, Prusinowski (46 Pek), Hebel (72 Sikorski żk), Goerke żk, Sławek, Czychowski, Szewczyk (68 Kwidziński), Małolepszy (46 Majewski żk). Trener Łukasz Kowalski.
Apklan Resovia: Daniel – Geniec żk (46 Hajduk), Kubowicz, Zalepa, Mikulec żk – Płatek (67 Frankiewicz), Domoń, Radulj, Feret, Krykun (46 Adamski) – Świderski (74 Twardowski). Trener Szymon Grabowski.
Sędziował Szczerbowicz (Olsztyn).
Widzów 500.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?