Franciszek Smuda eksperymentuje, ale na razie bronią go wyniki

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
Pięć punktów, jakie zgromadziła Wisła w trzech pierwszych meczach nowego sezonu, to bardzo przyzwoity dorobek drużyny, która przez wielu była skazywana na walkę o utrzymanie. A trzeba pamiętać , że dwa z trzech spotkań "Biała Gwiazda" rozegrała na wyjeździe.

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków. Śląsk podzielił się punktami z Wisłą [ZDJĘCIA]

Na razie widać, że Smuda eksperymentuje z ustawieniem drużyny. We Wrocławiu zdecydował się na grę bez nominalnych skrzydłowych. Posadził na ławce Patryka Małeckiego i Emmanuela Sarkiego, a rolę "fałszywych skrzydłowych" pełnili wymiennie Rafał Boguski, Michał Chrapek i Łukasz Garguła.

Eksperyment nie do końca się udał, ale Smuda nie chciał po ostatnim gwizdku przesądzać sprawy, czy w kolejnych meczach jego drużyna będzie grała podobnie, czy raczej wróci do ustawienia z Małeckim i Sarkim na bokach pomocy.

- Po jednym spotkaniu nie można tego ocenić - mówi szkoleniowec Wisły. - Musimy parę meczów rozegrać w takim ustawieniu, żeby wyciągnąć głębsze wnioski. Czy w kolejnych meczach również tak będziemy grać? Zastanowimy się, choć teraz mamy mecz u siebie. Musimy mieć zatem większą siłę uderzeniową z przodu.

Na jeden z aspektów taktyki Wisły zwrócił natomiast uwagę Łukasz Garguła. - Przede wszystkim zagraliśmy sennie tę pierwszą połowę - mówi zawodnik. - Założenia przy tym ustawieniu były takie, żeby zagrać agresywnie, postarać się o jak najszybszy odbiór piłki. Nie wyszło nam to, bo bardziej to Śląsk założył nam pressing i zmusił do gry długimi podaniami. Nie wiem, z czego to wynikało. Może zadecydowała o tym dyspozycja dnia. Trenowaliśmy przez kilka dni grę w takim ustawieniu. Było ono trochę eksperymentalne i może potrzeba trochę czasu, żeby to jeszcze poprawić.

Mecz we Wrocławiu z wysokości trybun śledził były piłkarz Wisły, a dzisiaj ekspert stacji Orange Sport, Andrzej Iwan. Po spotkaniu zastanawiał się, co leżało u podstaw decyzji Smudy, że świadomie zrezygnował ze skrzydłowych w pierwszej połowie. - Trener Smuda chyba obawiał się siły Śląska i tego, co ten zespół zaprezentował w wybitnym w jego wykonaniu meczu z Brugią - mówi "Ajwen". - Rozumiem zatem, że "Franz" chciał zablokować wrocławian w środkowej strefie i liczył na kontry. Tylko że bez szybkich skrzydłowych jest o to bardzo trudno. Poza tym Wisła we Wrocławiu miała w pierwszej połowie jedno bardzo słabe ogniwo, czyli Stjepanovicia. O tym, że jeden zawodnik może zrobić różnicę, przekonaliśmy się w drugiej połowie, gdy Macedończyka zmienił Patryk Małecki. Gra Wisły w ofensywie od razu nabrała rozmachu i uważam, że prawie cała druga połowa tego meczu była najlepszym fragmentem, jaki "Biała Gwiazda" zaprezentowała w tym sezonie. Przyznam szczerze, że nie byłem zwolennikiem zatrudnienia Franciszka Smudy, ale jak na razie "Franza" bronią wyniki. O grze nie można jeszcze powiedzieć, że jest znakomita, ale przynajmniej jest dyscyplina i wszyscy angażują się w walkę.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24