Francja - Ukraina LIVE! "Trójkolorowi" gotowi umrzeć za awans

mgs
Plan Michaiła Fomienki wypalił z nawiązką. Pod jego wodzą reprezentacja Ukrainy osiągnęła na pozór coś, co początkowo wydawało się niemożliwe. Przebojem przeszła przez rundę eliminacyjną i już dziś może zapewnić sobie awans na mistrzostwa Świata. Ostatnia prosta krętej drogi wiodącej do Brazylii wiedzie przez Stade de France, bastion "Trójkolorowych", od którego obrony zależeć będzie honor i dobre imię reprezentacji Francji.

Kiedy Zozulja i Andrij Jarmolenko trafili w zeszłym tygodniu do bramki Hugo Llorisa sensacja stała się faktem. Ukraina, prezentująca niezbyt atrakcyjny na pierwszy rzut oka futbol, zdołała zwyciężyć ze znacznie silniejszym, przynajmniej "na papierze" rywalem, który uznawany był dodatkowo za faworyta dwumeczu. Drużyna Michaiła Fomienki po raz kolejny udowodniła, że w futbolu liczy się coś więcej, niż posiadanie w drużynie supergwiazd, które na co dzień występują w największych europejskich klubach i pokazała, w najlepszy możliwy sposób w jaki mogła to uczynić, że przyszłoroczne Mistrzostwa Świata rozgrywane na brazylijskich stadionach są absolutnie w ich zasięgu.

Początków świetnej formy, jaką niezmiennie od kilku miesięcy prezentuje narodowa drużyna Ukrainy należy doszukiwać się w grudniu zeszłego roku, kiedy to schedę po Olegu Błochinie tuż po nieudanych dla Ukraińców Mistrzostwach Europy 2012 przejął Michaił Fomienko. Pod jego wodzą reprezentacja znad Dunaju z łatwością przedarła się przez rundę eliminacyjną mundialu, a w grupie uległa tylko Anglikom, liderom grupy H. Zanotowała także imponującą passę, bowiem w jedenastu meczach odniosła dziewięć zwycięstw i tylko dwa remisy, nie przegrywając żadnego z meczów. Jeszcze efektowniej prezentuje się bilans bramkowy - 33 strzelone i tylko dwa stracone gole, czego dużą zasługą jest wspaniała forma golkipera Ukrainy, Andrija Piatowa, który w dodatku w meczu z Francją ustanowił nowy rekord swojego kraju i od 908 zachował czyste konto. Choć poziomem piłkarskim Ukraińcy mogą znacznie odstawać od światowej czołówki i nie ulega wątpliwości fakt, że daleko im jeszcze do potęg pokroju Hiszpanii, Niemców czy też Holendrów, co najważniejsze w piłce sercem do gry, ambicją i ogromną wolą walki udowodnili i pokazali szczególnie nam, Polakom, jak osiąga się sukcesy w wielkim świecie futbolu.

Dla Ukrainy awans na Mundial jest ucieleśnieniem jednych z największych marzeń sportowych tego kraju. Nacja, która na futbolowej mapie często niesłusznie spychana jest na margines, może przebojem wkraść się na największy piłkarski bal i wszystko wskazuje na to, że nie zamierza pełnić na nim roli Kopciuszka. Piłka nożna ostatnimi czasy stała się na Ukrainie sportem narodowym, kibice wręcz oszaleli na punkcie swojej reprezentacji, która nie dość, że w zmaganiach z klasowymi przeciwnikami radzi sobie niezwykle dobrze, jest teraz o krok od wywalczenia awansu na największą i najbardziej prestiżową imprezę piłkarską. Nic więc dziwnego, że za naszą wschodnią granicą z utęsknieniem oczekuje się od reprezentacji powtórzenia sukcesu, jaki ta osiągnęła na choćby na Mundialu w 2006 roku, kiedy zakwalifikowała się do ćwierćfinału. Zatem jeden mecz, mecz przeciwko Francji w świątyni futbolu, na Stade de France może sprawić, że ukraińska drużyna z rozmachem wkroczy na drogę wiodącą do miejsca, gdzie sny o wielkim futbolu nareszcie staną się rzeczywistością.

- Wszyscy rozumiemy, jaki mecz czeka nas jutro. Ze wsparciem kibiców i takim wynikiem w pierwszym spotkaniu Francuzi będą iść do przodu. Będą grali agresywnie, bo dla nich jest to mecz życia. Ale dla nas to także mecz życia. Zrobimy wszystko, by pokazać, że nasze zwycięstwo w Kijowie nie było przypadkowe - mówił przed odlotem zawodnik ukraińskiej reprezentacji Anatolij Tymoszczuk.

Po pierwszym meczu barażowym Francuzi pozwolili na to, by Ukraińcy zemścili się na nich za porażkę w meczu fazy grupowej Euro 2012, w którym to "Trójkolorowi" pewnie pokonali rywali 2:0, pozbawiając ich szans na awans do fazy pucharowej turnieju. Tym samym na własnej skórze mogli się przekonać, że futbolowa fortuna wcale nie jest tak łaskawa i można by rzec, że w końcu dostali srogą karę za wielką kontrowersję, jaka stała się ich udziałem podczas eliminacji do poprzednich mistrzostw w RPA. Tak samo jak teraz, tak i przed czterema laty Francuzi, zanim wywalczyli sobie awans na mundial musieli wziąć udział w barażach. Wówczas w meczu, który miał zadecydować o tym, która drużyna pojedzie do Afryki - Francja czy Irlandia decydował ostatni, rewanżowy mecz w Dublinie. Wówczas w dogrywce Thierry Henry przyjął piłkę ręką w polu karnym, a jego strzał na bramkę dobił William Gallas i właśnie jego gol zapewnił Les Bleus udział w mistrzostwach. Pomimo ewidentnego przewinienia ze strony byłego gracza między innymi Arsenalu i Barcelony, który później przyznał, że popełnił błąd, sędzia uznał, że bramka została zdobyta prawidłowo.

Trudno wyobrazić sobie jednak tak wielką i prestiżową imprezę, jaką są Mistrzostwa Świata, bez reprezentacji Francji, która nawet jeśli nie zachwyca formą i osiąganymi wynikami, wciąż pozostaje jedną z najbardziej utytułowanych w historii. W Paryżu zarówno piłkarze, jak i trener zapowiadają pełną mobilizację sił, a drużyna jednoznacznie stwierdziła, że jest w stanie umrzeć w zamian za awans, który jest dla niej sprawą życia i śmierci.

- Jesteśmy gotowi zrobić wszystko, nawet zginąć na boisku tylko po to, aby wywalczy ten awans - ocenił napastnik "Trójkolorowych", Olivier Giroud.

Francuzi pomimo tego, że mecz rewanżowy zagrają na własnym obiekcie, nie mogą liczyć na duże wsparcie ze strony swoich kibiców. Ludzie żyjący we Francji już dawno przestali utożsamiać się z reprezentacją narodową, kadra w tym właśnie kraju bije wszelkie rekordy niepopularności, a podupadła drużyna, która niczym nie przypomina tej wielkiej, magicznej Francji choćby z niemieckiego Mundialu, nie ma jak na razie żadnych argumentów, żeby przekonać do siebie tłumy i zmienić ich nastawienie względem kadry.

- Chcemy pokazać Francji, wszystkim Francuzom, a także nam samym, że potrafimy wygrywać i jesteśmy dumni z tego, że reprezentujemy ten kraj. Chcemy uczynić dumnymi wszystkich ludzi, którzy nas kochają i wspierają. Ale to nie będzie łatwe. Jesteśmy pełni stresu, a także strachu. To jest w końcu mecz roku - dodał.

Wiele wskazuję jednak na to, że los może być przewrotny dla Les Bleus, a historia zatoczy koło, bowiem równo dwadzieścia lat temu, 17 listopada 1993 roku francuska drużyna prowadzona przez Gerarda Houlliera w ostatniej kolejce zmagań w eliminacjach do Mistrzostw Świata potrzebowała tylko remisu z Bułgarią, aby zapewnić sobie awans. Do 90. minuty na Parc des Princes utrzymywał się korzystny dla nich remis 1:1, ale wówczas do bramki gospodarzy po raz drugi trafił Emil Kostadinov i to Bułgarzy pojechali do USA.

Przed Les Blues stoi arcytrudne zadanie. Trójkolorowi znaleźli się w niedogodnej dla siebie sytuacji, muszą odrobić dwubramkową stratę, a w przypadku gdy goście zdołają choć raz trafić do siatki, podopieczni Deschampsa będą zmuszeni wygrać różnicą aż trzech trafień. W dodatku przyjdzie im radzić sobie bez Laurenta Kościelnego, który w poprzednim meczu został ukarany czerwoną kartką za uderzenie w twarz Ołeksandra Kuczera, także ukaranego w tamtym spotkaniu czerwonym kartonikiem.

- Musimy pozwolić sobie na trochę szaleństwa, aby rozegrać wyjątkowy mecz. Ale trzeba zdać sobie sprawę, że Ukraińcy nie zagrają dziesięcioma zawodnikami z tyłu. Od początku trzeba poddać ich ogromnej presji, wykazać dużo determinacji oraz utrzymać wysokie tempo aż do końca - oznajmił szkoleniowiec gospodarzy, a także były reprezentant Francji, Didier Deschamps.

Relacja LIVE z meczu Francja - Ukraina w Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24