Frankowski: Nasi kibice zachowali się nieodpowiedzialnie

Wojciech Maćczak
- Fajnie się gra przy publiczności w liczbie dwudziestu kilku tysięcy. W Białymstoku nie dość, że przychodzi garstka kibiców, to jeszcze słabo dopingująca – mówił po meczu z Lechem Poznań Tomasz Frankowski.

"Franek" odniósł się w ten sposób do sytuacji, gdy po meczu kibice Jagiellonii obrzucili wyzwiskami swoich piłkarzy, którzy chcieli podziękować im za doping.

W sobotę Jagiellonia po raz pierwszy w historii wywiozła punkty ze stolicy Wielkopolski. I to od razu trzy, bo podopieczni Tomasza Hajty pokonali „Kolejorza” 2:0. Obie bramki zdobyli obrońcy, w tym Alexis Norambuena, dla którego było to drugie trafienie w tym sezonie. Dzięki temu lewy obrońca… został najskuteczniejszym zawodnikiem Jagiellonii. Nie do końca zadowolony z tej sytuacji był Tomasz Frankowski, który przecież jest jednym z zawodników, odpowiedzialnych w Białymstoku za strzelanie goli. – Wspomniał mi nie bez sarkazmu o tym, że prowadzi w klasyfikacji strzelców – stwierdził z uśmiechem na twarzy „Franek”, po czym kontynuował już na poważnie: – W sumie jest to powód do smutku, bo ja jako napastnik zatrzymałem się na jednej bramce, nie strzelają też inni, którzy powinni odpowiadać za zdobywanie goli – powiedział "Franek".

Oczywiście niezadowolenie napastnika nie wynikało z tego, że bramki zdobyli koledzy z defensywy, a raczej z nieskuteczności graczy ofensywnych. Najważniejsze jest w końcu to, by bramka padła, a nie fakt, kto ją strzelił. – W każdym zawodowym klubie, który chce się liczyć, obrońcy czy też defensywni pomocnicy strzelają bramki na wagę zwycięstw. Tak też się stało dzisiaj, Pazdan i Alexis wykończyli fantastycznie dwie akcje i dlatego trzy punkty jadą do Białegostoku, a nie zostają w Poznaniu – mówił najlepszy grający snajper w historii Ekstraklasy.

Frankowski w meczu z Lechem ukarany został żółtą kartką za symulowanie faulu w polu karnym rywala, a później sędzia nie uznał jego bramki, odgwizdując spalonego. Napastnik Białostoczan ocenił oba werdykty jako słuszne decyzje arbitra. – Wydaje mi się, że obydwie sytuacje sędzia rozstrzygnął tak, jak powinien. W pierwszej myślałem, że będzie kontakt z bramkarzem, który wyhamował, więc żółta kartka jak najbardziej zasłużona. No i spalony moim zdaniem też był, chociaż teraz Canal+ lepiej to rozstrzygnie niż ja z boiska – komentował Frankowski.

Były reprezentant Polski przyznał, że dobrze grało mu się w Poznaniu, gdzie piłkarzy wspiera grupa ponad dwudziestu tysięcy fanów. Przy okazji odniósł się do kibiców z Białegostoku, którzy po zwycięstwie obrzucili wyzwiskami piłkarzy, dziękujących za doping. – Fajnie gra się przy publiczności w liczbie dwudziestu kilku tysięcy, szkoda, że w Białymstoku nie dość, że przychodzi garstka kibiców, to jeszcze słabo dopingująca. Dzisiaj też ci, co przyjechali i których było parę razy słychać nie popisali się, gdy po meczu poszliśmy podziękować to jeden czy drugi zachował się nieodpowiedzialnie. Trudno, za tydzień mamy mecz z Widzewem w Białymstoku i chcielibyśmy, aby był doping, tak jak w dobrych czasach chwilę temu. Bez pomocy kibiców będzie ciężko, jak się okazuje więcej punktów zdobywamy na wyjeździe niż u siebie. To jest przykra rzeczywistość, oczywiście niechciana przez nas – mówił.

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24