GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 1:1! Doskonała okazja zmarnowana

Paruyr Tovmasyan
Zagłębie uratowało remis tuż przed końcem
Zagłębie uratowało remis tuż przed końcem Arkadiusz Gola (Polskapresse)
W sobotnie popołudnie doszło do arcyważnego pojedynku w ramach 29. kolejki piłkarskiej drugiej ligi w grupie zachodniej. Znajdujący się na czwartej pozycji GKS Tychy podejmował Zagłębie Sosnowiec, które ma minimalne szanse na awans.

Oba zespoły w tabeli znajdują się tuż obok siebie, różnica wynosi zaledwie trzy punkty. Natomiast miasta są oddalone od siebie o 19 217 metrów. Na papierze są to lokalne derby, jednak w rzeczywistości, w sercach kibiców ze Śląska i z Sosnowca, takie określenie jest absolutnie nie na miejscu.

Przed spotkaniem, gospodarze w przypadku zwycięstwa mogli awansować aż na drugie miejsce, które zapewniałoby rozpoczęcie przyszłego sezonu na zapleczu Ekstraklasy. Jednocześnie przewaga nad Zagłębiem Sosnowiec wzrosłaby do sześciu punktów. Automatycznie piąty zespół w tabeli przestałby się praktycznie liczyć w walce o awans.

Pierwsze groźne sytuacje w tym spotkaniu miały miejsce w okolicach 10. minuty, po rzutach rożnych. Najpierw grający z numerem 17. Mariusz Masternak źle ocenił lot piłki i w polu karnym próbował przewrotką pokonać Oleksii Shliakotina. Efektowna próba strzału nie mogła być jednak udana, gdyż piłka znajdowała się na wysokości metra. Po chwili rzut rożny wykonywał Michał Zółtowski z drugiej strony boiska i tak dośrodkował piłkę, że niewiele brakowało, aby zdobył w ten sposób bramkę. Czy taki był jego zamiar, wie tylko on.

Sześć minut później w polu karnym okazję miał młody wychowanek Ruchu Chorzów, obecnie reprezentujący barwy tyskiego klubu, Paweł Lesik. Mógł także podawać do bardzo doświadczonego Krzysztofa Bizackiego. Zaryzykował i skończyło się to strzałem tuż obok słupka.

Najgroźniejsze okazje dla zespołu gości miał w pierwszej połowie Michał Filipowicz. Najpierw w 25. minucie, z pięciu metrów trafił głową minimalnie obok bramki, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Następnie po upływie piętnastu minut mocnym uderzeniem w środek bramki z kilku metrów chciał pokonać Michała Kojdeckiego, ten jednak wykazał się bardzo dobrym refleksem, skutecznie broniąc strzał Filipowicza.

Między jednym a drugim strzałem zawodnika Zagłębia, doszło do najważniejszego momentu dla gospodarzy. W 32. minucie, ponownie po rzucie rożnym, piłka trafiła do „zamykającego” Bartłomieja Babiarza. Ten wykazując się piłkarską inteligencją nie dośrodkowywał w pole karne, gdzie było mnóstwo zawodników obu drużyn. Zamiast tego wycofał piłkę do niepilnowanego Dominika Kruczka, który „płaskim” strzałem w długi róg bramki pokonał ukraińskiego bramkarza gości.

Druga połowa była zdecydowanie słabsza w wykonaniu zawodników trenera Rafał Góraka. Gospodarzom wydawało się, że kontrolują przebieg spotkania, dzięki długiemu utrzymywaniu się przy piłce. Przez całą drugą połowę piłkarze obu drużyn oddali zaledwie cztery celne strzały.

Pod koniec spotkania, gdy niektórzy kibice zebrani na stadionie przy ulicy Edukacji 7, już „dopisywali” sobie trzy punkty i myślami byli przy kolejnym meczu swojego klubu, doszło do decydującego o losach awansu do I ligi, momentu dla obu drużyn. Na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry kapitan klubu z Sosnowca, Marcin Lachowski wykazał się dużym doświadczeniem i w zamieszaniu w polu karnym trafił do bramki strzeżonej przez Michała Kojdeckiego.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1. Był to zaledwie siódmy punkt GKS-u Tychy w siódmym spotkaniu w tej rundzie na własnym boisku. Z takim bilansem trudno realnie zapatrywać się na miejsce w podium II Ligi.

Zagłebie Sosnowiec, dzięki bramce zdobytej pod koniec meczu, przedłużył passę spotkań bez porażki do ośmiu. Dlatego też, mimo zdecydowanie słabszej gry, doprowadzenie do remisu absolutnie nie było dziełem przypadku.

Rywale tyszan o drugą lokatę – Zawisza Bydgoszcz i Miedź Legnica dopisali sobie po trzy punkty dzięki wycofaniu się z rozgrywek rywali – Polonii Słubice i Polonii Nowy Tomyśl. Strata do drugiego miejsca wzrosła do czterech punktów. Natomiast znajdująca się na pierwszym miejscu Olimpia Grudziądz, będzie podejmować w niedzielę o godzinie 16:00 Tura Turek.

Wypowiedzieli się po spotkaniu:

Paweł Lesik (GKS Tychy): Mieliśmy kilka sytuacji bramkowych, które musieliśmy wykorzystać. Niestety nam się to nie udało, na dodatek straciliśmy bramkę niemalże w 90. minucie, znów po wyrzucie piłki z autu. W drugiej połowie chcieliśmy dalej grać to, co w pierwszej połowie, ale niestety nie wychodziło nam to. Nie mieliśmy tyle sytuacji ile przed przerwą, możliwe, że brakowało sił. Szkoda, że nie strzeliliśmy drugiego gola, bo tracimy trzy punkty na własne życzenie.

Rafał Górak (GKS Tychy):
Od kiedy prowadzę GKS Tychy, z tego spotkania jestem najbardziej zadowolony. Ze sposobu rozegrania, z tego jak zawodnicy się poruszają, w jaki sposób stwarzali sytuacje. Uważam, że przez 87 minut było to bardzo ciekawe widowisko. Bardzo żałuję, że nie wywalczyliśmy trzech punktów. Moja drużyna grała dzisiaj bardzo dobre zawody.

Leszek Ojrzyński (Zagłębie Sosnowiec):
Był to ciężki mecz dla nas. Wiedzieliśmy, jaki to jest teren. Wiedzieliśmy także, że GKS w ostatnim spotkaniu gdzie wygrał, grał bardzo dobrze. To było oczywiste, że po tych ostatnich niepowodzeniach, które tu mieli, będą chcieli ten mecz wygrać. Przede wszystkim graliśmy do końca i wywalczyliśmy przynajmniej jeden punkt. Jest takie powiedzenie, że jak się nie uda trzech to trzeba zdobyć przynajmniej jeden. W ogólnej konsekwencji dwa straciliśmy. W poprzedniej kolejce było podobnie. Też remis i cztery punkty stracone w dwóch meczach na pewno nas nie cieszą. Ale tak jak mówię, to już jest historia, są następne mecze. Mamy tam jakieś większe albo mniejsze problemy i gramy dalej.

GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 1:1 (1:0)
1:0 - Kruczek (32.)
1:1 - Lachowski (86.)

Sędziował:
Sebastian Krasny (Kraków).

GKS Tychy: 1. Kojdecki - 10. Odrobiński, 19. Kopczyk, 17. Masternak, 15. Balul - 9. Furczyk, 6. Babiarz, 18. Kruczek (80, 14. Czupryna Ż), 20. Lesik - 8. Bizacki - 7. Feruga. Trener: Rafał Górak.

Zagłębie Sosnowiec: 22. Shliakotin - 3. Bednar, 20. Białek, 19. Jarczyk, 4. Żółtowski - 21. Stefański (78, 2. Strojek), 10. Markowski, 29. Grabowski (61, 16. Dziółka), 5. Lachowski, 9. Posmyk (45, 24. Napora) - 28. Filipowicz (68, 6. Grunt Ż). Trener: Leszek Ojrzyński.

Widzów: 1200.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24