Głowacki: Demony wróciły

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
- Kolejny raz w tym sezonie przyjdzie nam podnosić się po porażce. Teraz jest chyba jeszcze trudniej, bo wszyscy myśleliśmy, że wróciliśmy na dobre tory - mówi Arkadiusz Głowacki

Z Arkadiuszem Głowackim rozmawiał Bartosz Karcz

W meczu z Koroną nie takiego wyniku spodziewali się wasi kibice i przede wszystkim nie takiej gry z waszej strony.
Cóż, demony z początku wiosny wróciły. Ten mecz wyglądał tak samo jakie wiele innych, które przegraliśmy. Szybko straciliśmy bramkę, a później nie potrafiliśmy odpowiedzieć na to lepszą grą i golami.

Dlaczego tydzień wcześniej w meczu z Lechem, czyli dużo lepszą drużyną niż Korona, potrafiliście zdominować środek pola, a tym razem oddaliście drugą linię praktycznie bez walki?
Nie wiem, z czego to wynikało. Szczególnie źle prezentowaliśmy się w pierwszej połowie, w której Korona miała duże pole do popisu. Było wiele momentów, w których zawodnicy z Kielc mogli nam rzucać piłkę za plecy, a my mieliśmy z tym wiele problemów. W drugiej części udało nam się to trochę uregulować. Graliśmy już więcej na połowie przeciwnika i mieliśmy swoje okazje na strzelenie bramki. Niestety, nie wykorzystaliśmy ich i Korona "dowiozła" swoje prowadzenie do końca.

Dawno nie popełniliście tylu błędów w obronie.
A czy gra obronna polega tylko na grze obrony?

Oczywiście, że nie, ale np. Marcelo, odkąd jest w Polsce, chyba nie przegrał w jednym meczu tylu pojedynków o górne piłki.
Trudno mi to oceniać z perspektywy boiska. Mnie się wydaje, że Marcelo wiele razy wychodził obronną ręką z powietrznych pojedynków i grał tak jak wszystkich nas do tego przyzwyczaił. Oczywiście, jeśli tracimy bramkę, to nasza gra zaczyna być bardziej otwarta. Narażamy się przez to na kontry. Korona to zespół, który ma silne punkty w ofensywie. To drużyna, która nastawia się na szybki odbiór piłki w środku pola i wyprowadza szybkie ataki. My nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić, szczególnie w pierwszej połowie. Stąd tak dużo dobrej gry Korony.

Nie ma Pan wrażenia, że na własne życzenie mistrzostwo Polski wymyka się wam z rąk?
Oczywiście że mam. Kolejny raz w tym sezonie przyjdzie nam podnosić się po porażce. Teraz jest chyba jeszcze trudniej, bo wszyscy myśleliśmy, że wróciliśmy na dobre tory. Wydawało się, że kroczymy od zwycięstwa do zwycięstwa, że gra wygląda już znacznie lepiej. Tymczasem w meczu z Koroną przyszło zaprzeczenie tego wszystkiego.

Gdzie zatem szukać powodów do optymizmu przed niezwykle ciężkim wyjazdem do Warszawy?
Z doświadczenia wiem, że potrafimy szybko dobrze zareagować po takich przegranych meczach jak ten z Koroną. Wierzę, że tym razem również tak będzie.

W ostatnich latach takiej sytuacji jednak nie było, żeby Wisła jechała na Legię z nożem na gardle. Nie ma się co oszukiwać, jeśli chcecie zdobyć mistrzostwo Polski, musicie pokonać warszawian na ich stadionie.
Wiemy doskonale, że tak jest. Sami zgotowaliśmy sobie jednak ten los. Mimo porażki z Koroną, mimo smutku, jaki panuje w zespole po tym meczu, mogę zapewnić, że szybko zaczniemy myśleć już tylko o spotkaniu z Legią i o zwycięstwie w nim.

Pytanie tylko, jaką Wisłę zobaczymy w Warszawie. Czy tę z meczu z Lechem, walczącą o każdą piłkę, czy tę bezradną z meczu z Koroną?
Chciałby zobaczyć Wisłę przede wszystkim zwycięską.

Tylko że jesienią, gdy przegraliście z Legią w Sosnowcu, takiej reakcji na mecz derbowy nie było i wypadliście równie blado.
Wierzę, że teraz będzie zupełnie inaczej. Nie mamy prawa nawet myśleć, że możemy zagrać w Warszawie kolejny słaby mecz.

Nie zgubiła was nadmierna pewność siebie po wysokim zwycięstwie w Gliwicach z Piastem?
Nie, bo nie mamy prawa czuć się zbyt pewnie. Mnie życie nauczyło dużo pokory. Szczególnie przez dziesięć lat gry w Wiśle wiele było takich momentów, gdy trzeba było właśnie z pokorą podejść do sprawy. Dlatego nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek z nas pomyślał po meczu w Gliwicach, że już jesteśmy mistrzami Polski. Mogę zapewnić, iż w szatni raczej rozmawialiśmy o tym, że droga do tego celu jest jeszcze daleka, że pozostały cztery trudne mecze. Dlatego moim zdaniem przyczyn naszego nieudanego występu przeciwko Koronie trzeba szukać gdzie indziej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24