Historyczne zwycięstwo Polaków! Niemcy polegli na Narodowym

Jakub Seweryn
W drugiej kolejce eliminacji Euro 2016 w grupie D Polska wygrała z Niemcami 2:0. Zwycięskie gola strzelili Arkadiusz Milik i Sebastian Mila. To pierwsza wygrana Polaków z Niemcami w historii.

Jeszcze nigdy w swojej historii piłkarska reprezentacja Polski nie wygrała meczu z Niemcami. W osiemnastu próbach biało-czerwoni sześciokrotnie remisowali i aż 12 razy musieli uznać wyższość swojego przeciwnika. Teraz jednak, za dziewiętnastym razem miało się udać, nawet jeśli nasi zachodni sąsiedzi ledwie trzy miesiące temu zdobyli tytuł mistrza świata. W przypadku drużyny Joachima Loewa koniec tak udanego brazylijskiego turnieju wiązał się jednak z początkiem nowego zespołu. Reprezentacyjne kariery zakończyli bowiem doświadczeni Philipp Lahm, Per Mertesacker czy Miroslav Klose. W dodatku Die Mannschaft w ostatnim czasie nawiedziła plaga kontuzji, z powodu której do Warszawy nie mogli przyjechać: Mesut Oezil, Sami Khedira, Bastian Schweinsteiger czy też Marco Reus. W reprezentacji Polski jedynym poważniejszym osłabieniem był brak kontuzjowanego kapitana Jakuba Błaszczykowskiego, ale mimo to przed tym spotkaniem w biało-czerwonym obozie panował umiarkowany optymizm i wiara, że to właśnie tym razem może się udać.

Pierwszą połowę ciężko było nazwać dobrym widowiskiem. W poczynaniach polskiego zespołu widać było bardzo dużą nerwowość, szczególnie w rozegraniu piłki. Podopieczni Nawałki potrafili jednak przez długie minuty odpierać niezbyt konkretne ataki swojego rywala. To sprawiało, że przez długi czas pod obiema bramkami działo się stosunkowo niewiele. W 11. minucie Wojciech Szczęsny nie miał większych problemów ze złapaniem uderzenia z dystansu Thomasa Muellera. W odpowiedzi szybka akcja biało-czerwonych zakończyła się upadkiem w polu karnym Roberta Lewandowskiego, który najzwyczajniej w świecie odbił się od silniejszego od niego Jerome'a Boatenga.

Na pierwszy strzał w wykonaniu reprezentacji Polski musieliśmy czekać aż do 31. minuty, kiedy to bardzo kiepskiej jakości strzał z woleja Kamila Grosickiego dość wyraźnie minął bramkę Manuela Neuera. Ta sytuacja jednak nieco rozzłościła aktualnych mistrzów świata, bo ci w końcówce pierwszej części gry rzucili się do ataków, które omal nie przyniosły im zasłużonego prowadzenia. Zaczęło się od bardzo dobrej sytuacji debiutanta Karima Bellarabiego, który po akcji Mario Goetze z bliska nie był w stanie skierować piłki w światło bramki Wojciecha Szczęsnego. Po chwili błyskawiczna kontra naszych zachodnich sąsiadów pozwoliła wyjść sam na sam z bramkarzem Arsenalu Thomasowi Muellerowi, ale ten również uderzył niecelnie. Polacy w tym okresie grali niezwykle nerwowo, a to przyniosło kolejne szanse Muellera, Bellarabiego oraz Hummelsa, którzy jednak solidarnie bili albo niedokładnie, albo w ręce Szczęsnego. Zawodnikom Nawałki wreszcie z pomocą przyszedł sędzia Pedro Proenca, który zakończył pierwszą połowę, po której można było wreszcie zejść do szatni na przerwę.

Gdy wydawało się, że od pierwszego gwizdka w drugiej połowie reprezentacja Polski będzie przeżywała zapoczątkowaną jeszcze przed przerwą prawdziwą obronę Częstochowy, jedna wspaniała kontra biało-czerwonych zupełnie odmieniła to spotkanie. W 51. minucie akcję naszych piłkarzy rozpoczął udanie Jakub Wawrzyniak, następnie kapitalnym długim krossem popisał się Tomasz Jodłowiec, a jeszcze piękniejszym dośrodkowaniem Łukasz Piszczek. Obrońca Borussii idealnie zawiesił piłkę w szesnastce, gdzie Arkadiusz Milik uprzedził Manuela Neuera i głową doprowadził do ekstazy 55 tysięcy polskich kibiców oraz miliony przed telewizorami.

Od tego momentu Wojciech Szczęsny i pozostali biało-czerwoni wiedzieli, co ich czeka. Wyraźnie podrażnieni mistrzowie świata już nie mieli na co czekać, a to wiązało się z bardzo ciężkimi chwilami dla polskiej obrony. Bramka dla Polski wprawiła jednak w trans zgromadzonych na Stadionie Narodowym biało-czerwonych fanów, którzy stworzyli atmosferę, której nie powstydziłby się nawet Stadion Śląski w pamiętnych meczach z Portugalią, Anglią czy Austrią przed kilkoma laty. W transie byli kibice, w transie był także Szczęsny, który co chwila uwijał się jak w ukropie, broniąc kolejne uderzenia w bardzo dobrych sytuacjach Bellarabiego, Goetze, czy przede wszystkim Schuerrle. To właśnie skrzydłowy Chelsea był najbliżej doprowadzenia do remisu w środkowej części drugiej połowy, ale za każdym razem w tych "małych derbach Londynu" to bramkarz Arsenalu okazywał się lepszy.

Polacy ograniczali się do nielicznych kontr. W jednej z nich kapitalnym indywidualnym rajdem popisał się Kamil Grosicki, któremu w efektownym slalomie pomiędzy niemieckimi obrońcami przez pół boiska zabrakło tylko mocniejszego strzału, aby móc pokonać Manuela Neuera. Minuty upływały, a na boisku pojawiali się kolejni nowi gracze: Sobota, Mila, Draxler, czy Podolski. Nie zmieniał się tylko wynik meczu, a biało-czerwoni byli z każdą sekundą bliżej cudownego i historycznego zwycięstwa. Kapitalny mecz rozgrywał zespół Nawałki, z Wojciechem Szczęsnym na czele, który na kilkanaście minut przed końcem obronił bardzo mocny i precyzyjny strzał Juliana Draxlera. Chwilę później bliski fenomenalnej bramki z woleja był Lukas Podolski, ale tym razem Polskę uratowała poprzeczka.

Niemcy atakowali, Niemcy próbowali, ale ten wieczór należał jednak do nas - do całej piłkarskiej Polski. Tuż przed końcem regulaminowego czasu kolejna cudowna kontra przyniosła biało-czerwonym drugiego gola. Fantastyczną robotę zrobił w tej akcji Robert Lewandowski, który z obrońcą na plecach był w stanie utrzyma się przy piłce, wpaść w pole karne i wyłożyć ją Sebastianowi Mili, który bardzo mocnym uderzeniem przesądził o pierwszym w historii triumfie nad Niemcami.

11 października, podobnie jak 2006 i 2008 roku, ponownie był historycznym dniem dla Polski. 2:0, jakże cudownie brzmiał przy takim wyniku polski hymn, jakże pięknie było widzieć tę radość w zgromadzonym na odczarowanym Stadionie Narodowym narodzie, którą w końcu była w stanie dać mu reprezentacja Polski. Biało-czerwoni pokonali mistrzów świata Niemców i zameldowali się na pierwszym miejscu w tabeli grupy D. Dziś jest czas na świętowanie, dziś jest czas na wspaniałą radość, ale będzie ona trwała krótko, bo już we wtorek jeszcze ważniejsze spotkanie ze Szkocją, w którym zwycięstwo będzie potężnym krokiem na mistrzostwa Europy we Francji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24