Inauguracyjne niewypały w składzie Lechii

Paweł Stankiewicz/Dziennik Bałtycki
W grze Lechii Gdańsk miała być nowa jakość i jakże ważne zwycięstwo w pierwszym meczu, podnoszące wiarę u zawodników. Tymczasem do Gdańska przyjechała Polonia Warszawa, drużyna, która z powodu perturbacji z sytuacją w klubie najpóźniej zaczęła przygotowania i pewnie wygrała z biało-zielonymi 3:1.

- Nie przegraliśmy ze słabym zespołem. W Polonii nie ma przypadkowych piłkarzy - tłumaczył po meczu Bogusław "Bobo" Kaczmarek, trener Lechii.

Tymczasem gra Lechii okazała się rozczarowaniem. Ambicji, walki i serca zawodnikom nie można odmówić, ale to wszystko. Pozostałe elementy futbolowego rzemiosła były po stronie "Czarnych Koszul".

Na kilku pozycjach mieliśmy inauguracyjne niewypały. Pomimo zapewnień, że Lechia ma bramkarza, po kontuzji Sebastiana Małkowskiego, to poniedziałkowy mecz pokazał co innego. Michał Buchalik był kompletnie zagubiony. Jak szybko się pozbiera? Bartosz Kaniecki szybko może doczekać się debiutu w Lechii, choć czy to jest taki bramkarz, który coś zmieni?

Tymczasem wciąż wolnym graczem pozostaje Artur Boruc, którego trener Kaczmarek przecież doskonale zna z reprezentacji Polski za czasów Leo Beenhakkera. - Jak będzie źle ze znalezieniem klubu, to zawsze mogę grać za darmo. Wówczas chętnych chyba nie zabraknie - mówił Boruc miesiąc temu.

Szkoleniowiec biało-zielonych apeluje o cierpliwość. - Jeśli chodzi o Michała, to za wcześnie na oceny. Muszę zrobić analizę i jeszcze raz obejrzeć dokładnie te sytuacje. Na pewno chłopak ma talent i trzeba dać mu spokój. A Boruc? Mamy Buchalika i Kanieckiego. Nie szukamy bramkarza.

Kolejny słaby punkt to środek i lewa obrona. Krzysztof Bąk rozegrał bardzo słabe spotkanie, ale do gry - po przerwie za czerwoną kartkę - wróci już Jarosław Bieniuk. Do lepszej gry defensywy nie przyczynił się też Piotr Brożek. Widać, że ma braki w przygotowaniu, że nie grał i oby jak najszybciej je nadrobił. W drugiej połowie wszedł do gry Lewon Hajrapetjan i udowodnił, że można na niego stawiać.

Kompletnym nieporozumieniem była gra Grzegorza Rasiaka. Można wręcz powiedzieć, że Lechia w tym meczu musiała radzić sobie bez napastnika. Rasiak przegrywał pojedynki z rywalami, nic nie wniósł do gry, nie był żadnym zagrożeniem dla bramki Polonii. Obrońcy gości bez problemu sobie z nim radzili. Szkoda, że szansy nie dostał Adam Duda. Pamiętamy młodego napastnika Lechii z końcówki poprzedniego sezonu i prezentował się o niebo lepiej od Rasiaka.

Ogólnie żal, że jednak młodzież biało-zielonych nie otrzymała możliwości gry w tym meczu. A we wczorajszym spotkaniu Młodej Ekstraklasy drużyna Lechii wygrała w Warszawie z Polonią 5:0. A nawet patrząc tylko na kadrę meczową gdańszczan w spotkaniu z Polonią, to chociażby Piotr Grzelczak zagrał dużo lepiej od Rasiaka.

- Ciężko było przebić się przez dobrze zorganizowaną obronę Polonii - mówi Grzelczak. - Goście prowadzili, byli zadowoleni z wyniku i wycofali się czekając na okazje do kontry. My z kolei nie mieliśmy nic do stracenia, więc zaatakowaliśmy, żeby doprowadzić do wyrównania. Mieliśmy okazje bramkowe, ale brakowało nam skuteczności. Sam miałem dobrą sytuację, ale piłka mi podskoczyła. Gdyby nie to, strzeliłbym pewnie i bramkarz nie miałby szans. W drugiej sytuacji strzeliłem mocno i Mariusz Pawełek jakimś cudem odbił piłkę - dodaje piłkarz.

Dziennik Bałtycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24