Ivan Runje: Gole traciliśmy pechowo

Tomasz Dworzańczyk
Tomasz Dworzańczyk
Ivan Runje (na czarno) jest filarem jagiellońskiej defensywy
Ivan Runje (na czarno) jest filarem jagiellońskiej defensywy Adrzej Banaś
Cieszymy się, że wróciliśmy na pozycję lidera i mam nadzieję, że utrzymamy ją także po najbliższej kolejce - mówi Ivan Runje, obrońca Jagi.

Chorwacki stoper Jagi, podobnie jak jego koledzy z zespołu, ma powody do zadowolenia. Dwie wygrane z rzędu pozwoliły żółto-czerwonym wrócić na szczyt tabeli.

- Zawsze miło być liderem, a tę pozycję straciliśmy przecież po pierwszej wiosennej kolejce i trochę czasu minęło, zanim ją odzyskaliśmy - zauważa Runje. - Ale to jeszcze nic nie znaczy, najważniejsze, że wygraliśmy ostatnie dwa mecze i udowodniliśmy, że jesteśmy w grze o najwyższe cele. Fajnie, że pokazaliśmy charakter i odwróciliśmy losy, przegrywając 0:1 zarówno ze Śląskiem, jak i z Koroną - dodaje.

Choć wygrane cieszą, to martwi fakt, że białostoczanie tracili bramki w czterech z pięciu tegorocznych meczach.

- Nie robiłbym z tego wielkiego problemu. Większość goli traciliśmy pechowo. W meczach u siebie często to było pierwsze i ostatnie zagrożenie stworzone przez rywala i nasz bramkarz nie miał później nawet okazji do interwencji - dodaje Runje.

Jagiellończycy w tym roku lepiej radzą sobie u siebie niż na wyjazdach. W poprzedniej rundzie było odwrotnie.

- Rzeczywiście, w pierwszej części sezonu byliśmy najlepszą wyjazdową ekipą. Teraz na razie dwa razy przegraliśmy na obcych boiskach, ale to jeszcze nic nie znaczy. W Gdańsku, czy Krakowie łatwo się nie gra. Niemniej, nie były to nasze najlepsze występy, dlatego musimy wyeliminować błędy i grać dalej - tłumaczy Chorwat.

Być może w przełamaniu niemocy wyjazdowej pomoże fakt, że część drogi na najbliższy mecz do Szczecina drużyna przebędzie samolotem, co skróci znacząco czas wyprawy.

- Podróże są wliczone w życie piłkarza. Polska to duży kraj i rzeczywiście często trzeba spędzić w autokarze po osiem godzin i więcej. Nie możemy jednak tym tłumaczyć ewentualnych niepowodzeń. Jeśli chcemy być mistrzem kraju, to nie można na takie rzeczy zwracać uwagi - dodaje Runje.

Oprócz istotnej roli na boisku, Chorwat jest też przewodnikiem nowego nabytku Jagi - Cilliana Sheridana. Z Irlandczykiem zna się ze wspólnych występów w Omonii Nikozja.

- Wiedziałem już na co go stać, kiedy do nas przychodził. Na razie co prawda jeszcze gola nie strzelił, ale ma już na swoim koncie asystę i dobrze wprowadził się do zespołu. Myślę, że dodaje nam sporo jakości z przodu. To typ gracza, który gra dla drużyny i przy nim łatwiej będzie Fedorowi Cernychowi, Koście Vassiljevowi, czy Przemkowi Frankowskiemu - mówi Runje. - Jeśli chodzi o aklimatyzację Cilliana w nowym otoczeniu, to jak na razie przebiega ona w porządku. Trochę go tu wprowadziłem, ale nie chcę go odseparowywać od innych - niech sam poznaje zespół. Myślę, że czuje się w nim całkiem dobrze, tym bardziej że jest jeszcze Szkot Ziggy Gordon, z którym mają wspólny język. Poza tym, na treningi dojeżdża ze mną i z Gutim, wybrał już mieszkanie i przyjechała do niego dziewczyna. Chyba nie ma za bardzo na co narzekać - kończy Runje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ivan Runje: Gole traciliśmy pechowo - Kurier Poranny

Wróć na gol24.pl Gol 24