Jak Smolny zamienił siekierkę na kijek [KOMENTARZ]

Maciej Pietrasik
Jan Kocian nie spełnia w Szczecinie pokładanych w nim nadziei
Jan Kocian nie spełnia w Szczecinie pokładanych w nim nadziei Andrzej Szkocki/Polskapresse
W październiku zeszłego roku wielu kibiców dziwiło się dwóm zwolnieniom – Jana Kociana z Ruchu Chorzów i Dariusza Wdowczyka z Pogoni Szczecin. Słowak pracy nie szukał długo, zastąpił bowiem właśnie Wdowczyka. Niedługo na Twardowskiego może go już nie być.

Gdy zwalniano Jana Kociana z chorzowskiego Ruchu, wielu oskarżało działaczy „Niebieskich” o zbyt pochopne decyzje. Podobnie było zresztą w przypadku szczecińskiej Pogoni, gdy po dotkliwej porażce 0:5 w Białymstoku pracę stracił Dariusz Wdowczyk. Była to decyzja o tyle zaskakująca, że „Wdowiec” wcale nie zostawiał „Portowców” w złej sytuacji w tabeli. Pogoni nie było wówczas co prawda w grupie mistrzowskiej, ale traciła do niej jedynie jeden punkt.

W Szczecinie zatrudniono bezrobotnego zaledwie przez dwa tygodnie Kociana, licząc że Słowak powtórzy w stolicy Pomorza Zachodniego osiągnięcie z zeszłego sezonu, kiedy to wprowadził Ruch nie tylko do grupy mistrzowskiej, ale nawet do europejskich pucharów. Wdowczyk udzielił natomiast głośnego wywiadu, w którym ujawnił niesnaski na linii trener-dyrektor sportowy. Tym drugim był wówczas Grzegorz Smolny, który podobno chciał ingerować w skład za kadencji Wdowczyka. To właśnie Smolny miał też stać za zwolnieniem szkoleniowca.

Teraz w klubie nie ma żadnego z nich – były już dyrektor sportowy usunął się w cień w styczniu, ustępując miejsca Maciejowi Stolarczykowi. Wygląda na to, że niedługo w Szczecinie może nie być już Kociana. Na początku pracy słowackiego szkoleniowca zadziałał tak zwany „efekt nowej miotły”, udało się pokonać na własnym boisku Cracovię i Legię Warszawa, a z pierwszych sześciu meczów nowy szkoleniowiec Pogoni wygrał trzy, dwa razy remisując.

Później tak dobrze już jednak nie było. Ostatnie zwycięstwo „Duma Pomorza” zanotowała bowiem szóstego grudnia, pokonując u siebie Koronę Kielce. Piłkarską jesień szczecinianie zakończyli porażką z Piastem Gliwice. Początek wiosny nie zapowiadał katastrofy – niewiele brakowało, aby Pogoń pokonała na własnym boisku Lecha Poznań. Później było już jednak tylko gorzej. Po remisie z Wisłą przyszła seria trzech porażek: z Górnikiem Łęczna, Ruchem i Lechią.

Nie chodzi jednak tylko o suche wyniki, ale o styl, w jakim prezentują się na boisku „Portowcy”. W każdym z trzech ostatnich meczów Pogoń była zespołem o klasę gorszym od rywalu. Najgorsze jest to, że trener Kocian wydaje się nie mieć pomysłu na grę zespołu. Słabo wygląda to zarówno w ofensywie, gdzie wszystko próbuje unieść na swoich barkach Marcin Robak, jak i w defensywie. Słowacki szkoleniowiec dopuścił, aby z klubu odszedł Maciej Dąbrowski, a dziury w obronie musi łatać teraz młodym Michałem Kojem, który nie radzi sobie najlepiej. A wygląda na to, że na dłużej z gry może zostać wykluczony Hernani, który prawdopodobnie wybił bark.

Pogoń rozegrała w tym sezonie 24 mecze ligowe. Wdowczyk i Kocian zasiadali na ławce szczecińskiego klubu po 12 razy. Ten pierwszy zdobył wówczas 16 punktów, a więc o trzy więcej od swojego następcy. Co więcej, poza meczem z Jagiellonią za kadencji Wdowczyka piłkarze Pogoni walczyli niemal o każdą piłkę, do końca wierząc w korzystny rezultat. Tego samego nie widać w drużynie Kociana – po czerwonej kartce dla Rogalskiego zespół nie wierzył już w odrobienie strat, co przyznał sam szkoleniowiec. Wymowne były także słowa Michała Janoty – jak nie chce się grać w piłkę, to trzeba za nią biegać.

Zaskakująca jest też reakcja Kociana (a raczej jej brak) na boiskowe wydarzenia w piątek. Po tym, jak Rogalski otrzymał od sędziego Jakubika ostatnie ostrzeżenie, stało się jasne, że za każdy poważniejszy faul wyleci z boiska. Wszyscy spodziewali się więc zmiany, ale ta nie nastąpiła. Nic więc dziwnego, że wielu kibiców domaga się zwolnienia Słowaka i powrotu Wdowczyka. Na Facebooku powstała nawet specjalna strona „Szczecin prosi. Darku wróć”, która ma już ponad cztery tysiące fanów. Sam Kocian nie myśli o dymisji. Na razie wyklucza ją też zarząd klubu, choć obecny dyrektor sportowy, Maciej Stolarczyk, po porażce z Lechią długo rozmawiał z zespołem w szatni.

Według plotek Kociana w przyszłym tygodniu może zastąpić Franciszek Smuda, który był podobno widziany w jednym ze szczecińskich hoteli. Wśród kandydatów znajduje się również Tomasz Kafarski. W tej chwili zasadne wydaje się jednak pytanie, czy zmiana szkoleniowca jesienią była w ogóle potrzebna. Nie po raz pierwszy okazuje się bowiem, że "lepsze" może być wrogiem dobrego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24