Jarosław Chwastek: Otwarcie stadionu to koniec wymówek. Trzeba grać o trofea

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Jarosław Chwastek (z prawej) w sezonie 2018/19 był asystentem Wojciecha Polakowskiego w Świcie Szczecin
Jarosław Chwastek (z prawej) w sezonie 2018/19 był asystentem Wojciecha Polakowskiego w Świcie Szczecin Andrzej Szkocki
Piast jest poukładanym zespołem, ma wielu doświadczonych zawodników, ale wierzę w pozytywną reakcję Pogoni na porażkę w Mielcu – mówi Jarosław Chwastek, były obrońca Pogoni.

Jarosław Chwastek dla Pogoni rozegrał 55 spotkań w elicie, strzelił 2 bramki w najbardziej trudnych latach klubu w końcówce lat 90. XX wieku. Najczęściej grał jako boczny obrońca, ale występował też w środku defensywy czy jako defensywny pomocnik. Był też związany m.in. z Lechią Gdańsk, Gwardią Koszalin czy Gryfem Polanów. Od paru lat głównie zajmuje się swoim biznesem, ale podejmuje też pracę trenerską.

Był Pan jednym z zaproszonych byłych piłkarzy na niedawnym otwarciu stadionu Pogoni. Same pozytywne wrażenia?

Jarosław Chwastek: Przez chwilę człowiek mógł się znów poczuć potrzebny Pogoni Szczecin. Byłem przeszczęśliwy, gdy tylko otrzymałem zaproszenie, a jak jeszcze się dowiedziałem, ilu wybitnych piłkarzy w historii Pogoni przyjedzie, to już nie mogłem się doczekać tego dnia. W porównaniu z wieloma wielkimi postaciami to ja byłem zwykłym kopaczem, ale jednak dla tej Pogoni dałem kilka ładnych lat. Ta cała impreza otwierająca stadion to było cudowne przeżycie. Już dwa tygodnie przed zacząłem wyrywać kartki z kalendarza. Wrażenia – cudowne. Piękny jest ten nowy stadion. Mogę jedynie zazdrościć, jak sobie przypomnę, na jakim obiekcie moja Pogoń grała. Dołączyłem do Pogoni na początku 1997 r. i były okresy, gdy klub przez kilka miesięcy nam nie płacił. Czasami brakowało też ciepłej wody w szatniach, a stadion nie miał krytej trybuny. Ale wchodziły coraz to nowsze przepisy związane z obiektami i w końcu zaczęła się budowa małego zadaszenia, by otrzymać licencję na występy w lidze. Patrzyliśmy sobie na budowę i żałowaliśmy, że na drużynę pieniędzy nie było, a na stadion tak.

W planach na nowym stadionie są m.in. jeszcze restauracja czy klubowe muzeum.

To jest stadion miejski, ale przecież będzie utożsamiany głównie z Pogonią. Pogoń jest wiodącym klubem Szczecina, ale nie jedynym, bo przecież jest Świt, Arkonia, Stal i wiele innych. Fajnie, że środowisko Pogoni ma w końcu normalne miejsce, gdzie może się spotkać, porozmawiać. Na stadionie są też loże biznesowe, które mają służyć nie tylko co dwa tygodnie przy okazji spotkań, ale można tam organizować różnego rodzaju spotkania i przy okazji podziwiać nowy stadion. I na tym też klub może zyskać. Cały zresztą obiekt imponuje, bo to nie tylko stadion, ale cała baza szkoleniowa czy budynek akademii. Czekam na muzeum, gdzie już obiecałem przekazać dwie koszulki z moich występów w Pogoni. Jeszcze bez nazwiska na plecach, ale wtedy ich nie mieliśmy. Trochę zazdrościliśmy innym klubom, więc ustaliliśmy, że porozmawiamy z prezesem Krzysztofem Lewanowiczem o nadrukach. W imieniu zespołu sprawę poruszył Maciej Stolarczyk, a prezes odpowiedział: „to zdecydujcie: chcecie mieć numery czy nazwiska”. Pospadaliśmy z ławek, ale taka była wtedy bieda. Wtedy zresztą jeszcze się grało według numeracji 1-11. Numer odpowiadał pozycji boiskowej.

Miał Pan okazję znów bliżej poczuć atmosferę stadionu, nastroje środowiska, oczekiwania. Zespół jest w stanie sięgnąć po
mistrzostwo w tym sezonie? Pytam, bo mecz z Lechią to zwycięstwo i euforia, a po tygodniu kopniak od Stali Mielec.

Bolał ten wynik i chyba wszyscy odczuliśmy tę porażkę. Ja wiem – jako były zawodnik czy początkujący trener – że w piłce nie wszystko da się przewidzieć. Zespoły nie są w stanie wygrać wszystkich spotkań w rundzie, czy wszystkie spotkania rozgrywać na najwyższym poziomie. Porażki też się przytrafiają, ale mam nadzieję, że wpadka w Mielcu da dużo do myślenia dla drużyny. Pogoń w ostatnich sezonach świetnie prezentowała się na wyjazdach, u siebie też punktowała na wysokiej skuteczności i dlatego była w ligowej czołówce. Otwarcie nowego stadionu to już koniec wymówek. Trzeba grać o trofea. Każdy musi zdać sobie sprawę, że zajęcie trzeciego czy nawet drugiego miejsca odebrane zostanie z niedosytem. Może, nie jak porażkę, ale z niedosytem na pewno. Oczekiwania już wzrosły. Jest stadion, jest świetna atmosfera. Nawet mi ciarki po plecach przechodziły, jak kibice dopingowali. A po meczu jeszcze oglądałem filmiki z tego spotkania czy wydarzeń stadionowych i to też już jest poziom światowy. Drużyna musi się do tego dopasować. Daleki jestem od tego, by teraz mówić, co zespół potrzebuje, bo od tego jest sztab i zarząd. Łatwo się wymądrzać, a tego nie chcę. Jestem szczęśliwy, że Pogoń jest w czubie ekstraklasy. Pamiętam dobrze, że była w IV lidze. Warto docenić obecną stabilizację. Wielka w tym zasługa prezesa Jarosława Mroczka, który rządzi już ponad dziesięć lat i są efekty.

Tak Pan chwali, więc tym trudniej wyjaśnić porażkę w Mielcu.

A czy to tylko problem Pogoni? Taka jest specyfika całej ligi. Legia zdobywa mistrzostwo, gra dobrze w europejskich pucharach i raptem broni się przed spadkiem. Ta liga może nie jest słaba, ale jest chimeryczna. Z mocnego zespołu jak odejdzie 2-3 zawodników to robi się kłopot. Puchary to też jakieś przekleństwo dla zespołów. Ja teraz nie potrafię tego wszystkiego wyjaśnić, podobnie jak porażki ze Stalą. Może nastąpiło pewne rozprężenie po meczu z Lechią. Jednak otwarcie stadionu to był dla zespołu duży ładunek emocjonalny i energetyczny. Otworzyli, wygrali i może to napięcie zeszło. Szkoda, bo mecz nam się świetnie ułożył, a później przecierałem oczy ze zdumienia, co się dzieje. Trzeba poprawić się z Piastem, pójść za ciosem i przezimować na pozycji lidera.

Z Piastem będzie zwycięstwo? Gliwiczanie też mają problem.

Piast jest poukładanym zespołem, ma wielu doświadczonych zawodników, ale wierzę w pozytywną reakcję Pogoni na porażkę w Mielcu. Jak chce walczyć o coś dużego, to musi to pokazać właśnie w takich meczach. W takich meczach zdobywa się mistrzostwo. Trzeba skonsolidować szeregi, zacisnąć zęby, będzie pełny stadion i tak… Pogoń go wygra.

Kto Panu imponuje z obecnego zespołu.
Niekwestionowanym liderem jest Kamil Grosickim, który cały czas imponuje formą. Drugim liderem jest zawodnik z mi bliskiej pozycji, czyli Damian Dąbrowski. Bardzo dużo zależy od jego dyspozycji, a nawet bym powiedział, że od kapitana zależy więcej niż od „Grosika”. Dąbrowski jest klinem w środku pola. Jest dyrektorem defensywy, nawet w większym stopniu niż stoperzy. A takim najbardziej niedocenionym zawodnikiem w Pogoni jest Sebastian Kowalczyk. Nieraz sobie myślę, że jakby miał łysą głowę, czy bliznę na buzi to byłby lepiej doceniany. To świetny zawodnik, bardzo waleczny i ambitny. Ale generalnie niedoceniany jest w Polsce.

Przez brak liczb.

Na pewno tych asyst trochę jednak brakuje, ale i tak uważam, że w ostatnim roku więcej daje drużynie. Trzeba też pamiętać, że Pogoń nie jest zespołem, który robi jakieś świetne statystyki bramkowe. Może się rozstrzelają, ale na razie mamy szybkiego i przebojowego Szweda z przodu. Wygrał rywalizację z Zahoviciem, a ja tęsknię do starego ustawienia 4-4-2. Chciałbym ich zobaczyć obok siebie. Może, w którymś domowym spotkaniu to nastąpi, ale pewnie nie z Piastem, bo w sobotę liczą się punkty, a nie eksperymenty.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jarosław Chwastek: Otwarcie stadionu to koniec wymówek. Trzeba grać o trofea - Głos Szczeciński

Wróć na gol24.pl Gol 24