Jóźwiak o sprawie poinformował podczas rozmowy z Antonim Bugajskim z "Przeglądu Sportowego". Jak przyznał były dyrektora ds. transferów Legii, na adres kancelarii adwokackiej "Tomczak i Partnerzy", której on jest partnerem, przyszło pismo z klubu, z którego jasno wynika, że Jóźwiak jest osobą niepożądaną na Pepsi Arenie. Pod dokumentem widnieje podpis prezesa Wojskowych, Bogusława Leśnodorskiego.
- Ale za co ta kara? Za to, że pan Leśnodorski przed rokiem zwolnił mnie z Legii, której poświęciłem kawał życia i zdrowia? Krew się we mnie burzy, gdy myślę o tym, jak zostałem teraz potraktowany - mówi rozgoryczony Jóźwiak, cytowany przez "PS".
Co zatem było powodem sporu i działania na szkodę Legii? - Ostatnio reprezentowany przez naszą agencję piłkarz przeszedł z Piaseczna do Jagiellonii Białystok, choć Legia też go chciała. Chodzi o Dominika Prusaczyka, kapitan reprezentacji Polski U-16 - opowiada popularny "Beret".
- Nie mam wątpliwości, że dla niego lepszą opcją była Jagiellonia. Rozumiem, że szefa Legii mogło to zasmucić, ale sorry - liczy się interes młodego chłopaka - dodaje Jóźwiak.
Były obrońca dodaje, że dalej zamierza chodzić na domowe mecze Legii, a jeśli Leśnodorski mu to utrudni, nie wyklucza pozwu sądowego. - Nie pozwolę, żeby pan Leśnodorski decydował, co w swoim życiu mogę robić, a czego nie. Jemu chyba pomyliły się epoki. Stadion Legii nie jest jego prywatną własnością i klub z jego historią oraz dokonaniami też nie. Jeżeli mam bilet i nie złamałem prawa, to mogę wejść na stadion - kończy Jóźwiak.
źródło: Przegląd Sportowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?