Już wiosną w ekstraklasie sędziowie bramkowi?

Tomasz Kuczyński / Dziennik Zachodni
Jeśli myślałeś, że sędziowie liniowi będą już na stałe biegali z kamerkami, tak jak w meczu Ruchu Chorzów z Lechią Gdańsk, to jesteś w błędzie. Są jednak konkretne przymiarki, aby od rundy wiosennej pojawili się u nas sędziowie bramkowi.

W Polsce mieliśmy już w akcji pięciu arbitrów na boisku, chociażby podczas Euro 2012.

- Myślę, że wprowadzenie wiosną do ekstraklasy dwóch dodatkowych sędziów jest całkiem realne - ocenia przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN, Zbigniew Przesmycki. - Jestem już po spotkaniu z prezesem Zbigniewem Bońkiem, właśnie wybieram się do UEFA na rozmowy w tej sprawie. Konieczne jest też oczywiście spotkanie z szefami Ekstraklasy SA. Eksperyment z piątym i szóstym sędzią trwa już na tyle długo i jest tak udany, że pora wprowadzić te rozwiązania do naszych rozgrywek. Ja zdecydowanie jestem "za" - dodaje.

Jak zwykle w takich przypadkach największym problemem mogą być pieniądze, m.in. związane z techniką. Zestawy łączności między czterema arbitrami kosztują 3.400 euro. Dla sześciu sędziów (główny, liniowi i asystenci za bramka-mi oraz techniczny) taki zestaw kosztuje ok. 5 tys. euro.

- Dla dziesięciu drużyn sędziowskich, przeliczając na złotówki, koszt zakupu sprzętu do łączności, to około 200 tys. Sfinansowaniem zajmie się PZPN - podkreśla Przesmycki.

Dla przewodniczącego Kolegium Sędziów, oprócz podwyższenia poziomu sędziowania i eliminowania błędów, dodatkowi arbitrzy w ekstraklasie to również szansa dla środowiska arbitrów na rozwój.

- Młodzi ludzie, którzy sędziują w niższej lidze, będą mieli możliwość poznania atmosfery ekstraklasy, nowych stadionów, coraz bardziej wypełnionych trybun. To będzie dla nich nobilitacja i motywacja do dalszej pracy - dodaje.

Szef sędziów jest przychylny nowinkom technicznym i zapowiedział "wyjście z epoki kamienia łupanego". Analiza pracy sędziów już odbywa się w tzw. systemie Houston, który wychwytuje wszystkie błędy związane ze spalonym. Jednak kamerki na piersiach sędziów w meczu w Chorzowie nie były dodatkowym orężem w walce z błędami. To stacja Canal+ realizowała materiał, pokazujący pracę arbitrów, na przykładzie Tomasza Musiała.

- Zgodziłem się na to, bo chcemy pokazywać, jak trudne wykonujemy zajęcie - informuje przewodniczący Przesmycki. - W przypadku liniowego, w ocenie sytuacji spalonego, decyduje wzrok, refleks, doświadczenie, a czasami... słuch. Nie żartuję! W niższych ligach, gdy jest cicho na trybunach, można usłyszeć kopnięcie piłki, a przecież o spalonym decyduje moment podania.

W PZPN nie wykluczają, że materiały zarejestrowane przez kamerki zainstalowane na piersiach sędziów, będą wykorzystane do celów szkoleniowych. Jednak obraz przez nie zarejestrowany nie zawsze jest idealny.

- Te kamery mogą nie obejmować całego pola gry, w którym rozgrywana jest akcja, nie zawsze jest to ujęcie prostopadłe do boiska, bo przecież sędziowie różnie się ustawiają, biegają, zmieniają kierunki - wylicza szef polskich sędziów.

Czytaj także w Dzienniku Zachodnim: Czy własne stadiony były atutem śląskich pierwszoligowców?

Dziennik Zachodni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24