Mało tego, klub ma w ciągu dwóch lat walczyć o europejskie puchary, mimo że jeszcze nie zakończył przebudowy. Trudno oprzeć się wrażeniu, że po prostu brakuje w tym wszystkim spójności i konsekwencji...
Przypomnijmy, w jakim celu został sprowadzony "Bobo". Jego zadaniem było wywietrzenie kadry, wprowadzenie młodzieży i walka o środek ligowej tabeli. Ile z tych celów udało się zrealizować? Można powiedzieć, że właściwie dwa. Lechia wreszcie pozbyła się kilku słabych piłkarzy, którzy widnieli tylko na liście płac.
Z głównych celów wyraźne zastrzeżenia można mieć zatem tylko do wprowadzania młodzieży, gdyż - o czym zresztą niejednokrotnie pisaliśmy - odbywało się to nieco na siłę i brakowało w tym regularności.
To wszystko tak naprawdę nie miało znaczenia. Wynik sportowy odegrał marginalną rolę, skoro Lechia podjęła rozmowy z Michałem Probierzem jeszcze przed końcem rozgrywek. A przecież - w przypadku wygranej nad Górnikiem Zabrze - mogła zająć nawet szóste miejsce w tabeli! To byłoby nie tylko spore osiągnięcie, ale również niemałe wpływy do budżetu.
Inna sprawa, że gdańszczanie wcale nie mieli potencjału (pamiętajmy też o licznych kontuzjach) na osiągnięcie czegoś więcej niż ósme miejsce. Wyższe miejsce byłoby dziełem szczęścia i słabości naszej ligi, bo - niestety - poziom między średnimi zespołami a najsłabszymi uległ spłaszczeniu. Tym bardziej zaskakuje brak satysfakcji.
Zaskakujące są również odpowiedzi na pytanie o zwolnienie trenera Kaczmarka. Oficjalnie Lechia nie tłumaczy się ze swojego ruchu, ale w kuluarach można usłyszeć kilka - niekiedy absurdalnych - argumentów. Kiepska frekwencja na PGE Arenie wiosną? Nie ulega wątpliwości, że wyniki przekładają się na liczbę widzów, ale nie do tego stopnia, by mówić o ogromnych stratach. Stratą było odejście Abdou Razacka Traore, bo to on gwarantował nieprzeciętny poziom. Po jego odejściu w drużynie nie byłoby nikogo, nad kim eksperci i kibice mogliby się zachwycać. A przecież to jest najlepszy magnes.
Mówi się również o nietrafionych transferach. Sęk w tym, że nie wszystkie decyzje "Bobo" podejmował samodzielnie. A i nietrafionych ruchów wcale nie było tak wiele - Piotr Brożek, Mohammed El Amine Rahoui i Julian Ripoli. Dwaj ostatni pobierali jednak niewielkie wynagrodzenie, adekwatne do podjętego ryzyka. Poza tym błędy są nieuniknione.
Nie jest też tajemnicą, że na linii prezes Bartosz Sarnowski - trener Kaczmarek nie było dobrych relacji. W tym wszystkim wcale nie chodzi o obronę "Boba", bo - patrząc z perspektywy zawodników - zmiana może wyjść na dobre, lecz o brak konsekwencji władz klubu. To powód do obaw. Jeśli zespół jest w trakcie przebudowy, to potrzebuje czasu. W ciągu dwunastu miesięcy nie uda się zbudować solidnej drużyny, zwłaszcza gdy nie ma się tak naprawdę żadnych środków na transfery i niewielkie na płace. Poza tym biało-zieloni nie zwolnili 63-letniego szkoleniowca (umowa nie została rozwiązana), lecz po prostu z niego zrezygnowali.
Władze Lechii rysują świetlaną przyszłość - już teraz zapowiadają, że chcą w ciągu dwóch lat awansować do europejskich pucharów. Ma to zagwarantować nowy trener Michał Probierz, który potrafił sporo wykrzesać z przeciętnej Jagiellonii Białystok. To odpowiedni czas, ale pod warunkiem, że w najbliższym sezonie dostanie taryfę ulgową.
Egzamin będzie musiał zdać nie tylko 41-letni szkoleniowiec, ale również władze klubu. W tym przypadku potrzebna będzie cierpliwość i konsekwencja, bo w przyszłym sezonie może być jeszcze trudniej niż w zakończonym. Oby tylko z Lechią nie było jak z polskimi drogami, które wiecznie budujemy, ale nie możemy ich skończyć.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?