Kamiński: Z karnymi jeszcze nie skończyłem

Bartosz Grzelak
Marcin Kamiński
Marcin Kamiński Grzegorz Dembiński
- Z góry było już ustalone, że karnego będzie strzelał Tomek. Chociaż ja na pewno jeszcze z tym nie skończyłem. Jeżeli będę miał strzelać karne, to bez wahania podejdę - mówił po meczu z Jagiellonią Białystok obrońca Lecha Poznań, Marcin Kamiński.

Dziś cieszą nie tylko ważne trzy punkty, ale chyba również mecz bez straconej bramki?
Na pewno tak. Wiedzieliśmy, że dziś przed nami bardzo ciężki mecz. Spodziewaliśmy się, że wszystko może rozstrzygnąć się w końcówce i tak faktycznie było. Wygrana do zera cieszy dodatkowo. Wiadomo, graliśmy z wiceliderem więc te punkty są tym bardziej dla nas cenne. Teraz dobrze byłoby to przenieść na mecze wyjazdowe bo jak wiadomo na obcych boiskach nie wyglądamy najlepiej.

Była dziś chęć żeby podejść do piłki i uderzyć z jedenastu metrów?
Z góry było już ustalone, że karnego będzie strzelał Tomek. Chociaż ja na pewno jeszcze z tym nie skończyłem. Jeżeli będę miał strzelać karne to bez wahania podejdę. Dziś wyznaczony był Tomek. Ten element dobrze wychodził mu na treningach i udało się również w czasie meczu. Cieszy fakt, że mamy wydaje się pewnego wykonawcę jedenastek.

Czyli jakiejś wielkiej chęci by zostać poznańskim Vrdoljakiem nie było?
Nie o to nawet chodzi (śmiech). Po prostu dziś wyznaczony był ktoś inny, ale jeśli przyszłoby znów mi wykonywać karnego to nie miałbym problemu z tym by podejść i uderzyć.

Zaskoczyło Was, że wicelider grał tak zachowawczo?
Wiedzieliśmy, że Jagiellonia może na nas czekać i nastawić się na kontrataki. Tak było bodaj w tych wiosennych meczach i w Warszawie i we Wrocławiu. Wiedzieliśmy z kim będziemy grali, co jest ich mocną stroną i byliśmy na to przygotowani.

By nie było tak kolorowo powiedz coś o tej sytuacji z drugiej połowy, kiedy to bardzo groźnie zrobiło się pod Waszą bramką po Twoim nieporozumieniu z Maciejem Gostomskim.
Ciężko to tak na gorąco ocenić. Maciej zdecydował się, że będzie zagrywał do mnie piłkę. Ja byłem na to oczywiście na to przygotowany, ale to podanie było chyba zbyt lekkie. Rzecz jasna nie mam zamiaru zrzucać winy na Maćka bo to zamieszanie było wynikiem zarówno jego jak i mojego błędu. Takich zachowań musimy unikać. Nie chcemy jednak każdej piłki wybijać gdzieś na oślep i może stąd taka sytuacja miała miejsce. Z pewnością jest co analizować.

Jaga miała jeszcze jedną sytuację kiedy to Maciej Gajos uderzał głową. Masz takie poczucie, że gdyby wtedy piłka wpadła do bramki to ciężko byłoby Wam już zrobić tu dobry wynik?
Oczywiście, że mogło tak być. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że kto w tym meczu strzeli bramkę to może wyjść niego zwycięsko. Wiedzieliśmy o potencjale jaki jest w zespole trenera Probierza i spodziewaliśmy się, że jakąś sytuację będą rywale mieli. Na szczęście kiedy była taka potrzeba Maciek popisał się świetną interwencją chroniąc nas przed utratą bramki. Potem jak wiadomo gole strzelali Barry i Tomek i to my cieszymy się ze zwycięstwa.

Po pierwszej bramce wydawało się, że cofniecie się by obronić wynik tymczasem było zupełnie na odwrót. Czuliście już krew i chcieliście dobić Jagiellonię?
Myślę, że to wszystko było bardziej w naszych głowach. Nie mogliśmy się cofnąć. Wiedzieliśmy, że jeżeli byśmy pozwolili Jagiellonii na granie dłuższych piłek, na swobodne rozgrywanie akcji to byłoby niebezpiecznie. Wiemy dobrze, że w takiej sytuacji zawsze może zdarzyć się jakaś wygrana przebitka, jakiś strzał rozpaczy i dlatego widać było po nas, że chcemy, idziemy dalej po swoje i robimy wszystko by dowieźć te trzy punkty do końca. Udało się to udokumentować jeszcze jedną bramką.

Przed meczem z Legią czekają Was teoretycznie łatwiejsze zadania. Wyjazd do Zawiszy a potem praktycznie wygrany już ćwierćfinał ze Zniczem.
Uważam, że teraz czeka nas bardzo trudne spotkanie. Jedziemy do ostatniego zespołu w lidze, który marzy jeszcze o utrzymaniu. Wiadomo jak to jest z naszą formą na wyjazdach i spodziewam się, że Zawisza może być dla nas ciężkim rywalem. Jeżeli chodzi o mecz w pucharze to wysokie zwycięstwo oczywiście cieszy. Wynik jest już raczej przesądzony, ale jest jeszcze drugi mecz i tu będzie trzeba udowodnić swoją wyższość, postawić tą przysłowiową „kropkę nad i”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24