Kapustka: W szkole mogę chodzić z podniesioną głową

Jacek Żukowski/Gazeta Krakowska
Bartosz Kapustka, 17-letni piłkarz Cracovii zagrał w niedziele w wielkich derbach Krakowa, które zakończyły się zwycięstwem jego drużyny. To dopiero pierwszy krok młodego zawodnika w dorosłym, piłkarskim świecie.

Wygrane derby smakują chyba szczególnie?
Oczywiście, to spełnienie moich marzeń.

Spodziewał się Pan tego, że zagra Pan od pierwszej minuty?
Szczerze mówiąc, to nie bardzo. Liczyłem w ogóle na to, że będę w osiemnastce meczowej. Zadecydowało chyba to, że dobrze zaprezentowałem się w meczu Pucharu Polski z Okocimskim. Na treningach bardzo się starałem i dostałem szansę. Przed samym meczem dowiedziałem się, że zagram.

To był Pana debiut w derbach, czym różni się ten mecz od innych?
Takie spotkanie siedzi w głowie od dłuższego czasu. Chodziłem na te spotkania jako kibic, trzymałem kciuki za Cracovią, dla mnie to było zawsze wielkie przeżycie. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem brać udział w takiej historii.

Mówi Pan o przeżywaniu tego spotkania, ale gdy już się zacznie mecz, chyba nie myśli się o nim w sposób szczególny?
Tak, jak już zabrzmi pierwszy gwizdek arbitra, stres szybko opada. Gram już w piłkę trochę czasu, choć jestem młody. Mecz jak mecz, trzeba dawać z siebie wszystko.

Czego trener oczekiwał od Pana?
Dał mi duże pole manewru, mogłem improwizować, razem ze Sławkiem Szeligą mieliśmy zabezpieczyć środek pola, by "Budzik" z Denissem Rakelsem mieli większe pole do popisu z przodu. Mieliśmy ich ubezpieczać i też atakować.

Nie przestraszył się Pan rutyniarzy, którzy mają rozegranych wiele spotkań w ekstraklasie na swoim koncie.
Nie, takie mecze jeszcze bardziej mobilizują, dają kopa, by nie odpuszczać żadnej piłki.

W Szkole Mistrzostwa Sportowego, gdzie się Pan uczy, ma Pan wielu kolegów z Wisły?
W klasie nie, ale w szkole tak. Mam wielu przyjaciół z tego rocznika w Wiśle. Chłopcy po juniorskich derbach się śmiali, bo moja drużyna przegrała 0:10, chodzili z głowami do góry, ale teraz ja mam okazję do tego.

Spokojnie rozwija się Pana kariera, w ubiegłym sezonie debiutował Pan w ekstraklasie, w tym sezonie do meczu z Wisłą nie miał Pan okazji jeszcze grać. Czy zadomowi się Pan w pierwszym składzie?
To już zależy ode mnie. Jeśli "sodówka" mi nie odbije i będę robił dalej to, co robię, będzie dobrze. W poprzednim sezonie trochę kontuzje dały mi się we znaki. Zadebiutowałem w meczu z Widzewem, a potem skręciłem kostkę. Leczyłem się, zagrałem ze Śląskiem i potem znów było coś nie tak. Trochę brakowało mi szczęścia i zdrowia, ale mam nadzieję, że teraz mi ono dopisze.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24