Kary dla Śląska Wrocław po ataku „kibica” na Valentina Cojocaru [KOMENTARZ]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Valentin Cojocaru dostał butelką w plecy, gdy podchodził do leżącego na murawie Alexandra Gorgona po udanej interwencji.
Valentin Cojocaru dostał butelką w plecy, gdy podchodził do leżącego na murawie Alexandra Gorgona po udanej interwencji. tv
Poniedziałkowe nadzwyczajne posiedzenie Komisji Ligi zajęło się incydentem podczas meczu Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin (0:1). Bramkarz Portowców Valentin Cojocaru został trafiony butelką.

Śląsk atakował, ale Pogoń dobrze się broniła i próbowała kontrować. Przetrwać napór gospodarzy pomógł gościom „kibic” lidera. Rzucił butelką w Valentina Cojocaru. Został trafiony, chociaż - jak pokazały powtórki - dość lekko. Padł na murawę, a inni zawodnicy Pogoni oraz będący w pobliżu trener przygotowania fizycznego Rafał Buryta natychmiast zasygnalizowali to Szymonowi Marciniakowi. Arbiter przerwał spotkanie, interweniowali medycy Pogoni. Zrobiło się nerwowo. Gdy po 2-3 minutowej przerwie zespoły wracały na boisko, znów coś spadło na trawę i Marciniak wezwał oba zespoły do szatni.

- Widziałem, że w jego stronę poleciała butelka. Takie sytuacje nie powinny się zdarzać na boiskach piłkarskich - mówił Gustafsson.

- Wyglądało to na aktorską grę bramkarza, bo nie widziałem, by ta butelka go musnęła. Zagrał „taktycznie”, ale... naganne jest rzucanie butelek na boisko - stwierdził trener Śląska.

Drużyny grę wznowiły, Pogoń utrzymała wynik do końca.

Było jasne, że Śląsk otrzyma karę, ale w dobie wszech obecnych kamer telewizyjnych zaczęto kwestionować zachowanie Cojocaru. Słowa Magiery zostały podchwycone i coraz więcej było głosów typu: „może butelka wcale nie trafiła bramkarza”, „przecież nic się nie stało”, „bramkarz-pajac udawał”, „aktor”. W takiej reakcji było sporo obłudy, bo tzw. faule taktyczne czy gra aktorska sportowców, trenerów, dodatkowa presja na arbitrów – jest czymś niestety naturalnym w sporcie. Nawet wyrzucić doping ze sportu jest szalenie trudne i co chwilę mamy informacje o sportowcach, którzy chcą osiągnąć sukces na skróty. A co dopiero takie „małe gierki”. W Szczecinie też były były podobne sytuacje: rzucane śnieżki, butelki, zapalniczki. A rywale tylko to podkręcali i cierpieli. Nic złego się nie stało, a kończyło się na karach dla klubu.

Dobra była reakcja ligi. Natychmiastowy komunikat, że sprawa będzie wyjaśniona. Śląsk miał trochę czasu, by wykryć sprawcę, ukarać go i tym samym złagodzić karę na klub. Nic nie zrobił. W poniedziałkowe południe Komisja Ligi nałożyła na Śląsk karę w wysokości 50 tys. zł, zobowiązała klub do zainstalowania siatki oddzielającej sektor B od boiska (do 31 marca) oraz zakazała na jeden mecz wyjazdu zorganizowanej grupy kibiców na najbliższe spotkanie w Poznaniu.

Śląsk: "przez wybryk jednej nieodpowiedzialnej osoby cierpi cała grupa kibiców, która nie weźmie udziału w prawdziwym piłkarskim święcie, jakim bez wątpienia jest mecz na szczycie PKO Ekstraklasy." Jeszcze też „stadionowy monitoring został zabezpieczony. Zidentyfikowaliśmy potencjalnego sprawcę i ściśle współpracujemy z policją".

Pogoń nie zabiera w tej sprawie głosu. Śląsk nie zadecydował, czy będzie się odwoływał od kar.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kary dla Śląska Wrocław po ataku „kibica” na Valentina Cojocaru [KOMENTARZ] - Głos Szczeciński

Wróć na gol24.pl Gol 24