Klepczyński po zwycięstwie z Zawiszą: Długo czekaliśmy na tę bramkę

Damian Orłowicz
Piast pokonał Zawiszą 3:0
Piast pokonał Zawiszą 3:0 Łukasz Łabędzki
- Gdy już udało nam się strzelić bramkę, to ciśnienie zeszło i ta gra wyglądała zdecydowanie lepiej. Dzisiaj najważniejsze było to, żeby wreszcie trafić do siatki – powiedział Adrian Klepczyński, obrońca Piasta Gliwice.

Pierwsza część spotkania nie należała do najciekawszych. Była wręcz bardzo nudna. Do tego kibice nie prowadzili dopingu. Po przerwie Piast zagrał lepiej i zdobył trzy bramki, co wcześniej było nie lada sztuką w ich wykonaniu. - Pierwsza połowa nie wyglądała zbyt pięknie. Wydaje mi się, że było też trochę nerwowości, że nie możemy trafić tej bramki. Raz wpadła w pierwszej połowie, sędzia odgwizdał jednak spalonego. Ale tak jak sobie powiedzieliśmy, że jak wpadnie pierwsza bramka, to wszystko powinno ruszyć do przodu. Efektem były dwie kolejne bramki i pierwsze zwycięstwo – powiedział Klepczyński.

Jednym z cichych bohaterów piątkowego spotkania był Badia, bez którego Piast nie miałby szans na zdobycie pełnej puli. - Wprowadzał dużo akcji i dryblingów. Uderzał na bramkę i na pewno trzeba go dzisiaj pochwalić. Ale trzeba pochwalić także całą drużynę, bo kolejny mecz zagraliśmy na zero z tyłu, gdzie wcześniej był to jakiś mankament. I w końcu z przodu zaczęliśmy strzelać bramki – ocenił zawodnik Piasta.

Teraz drużynę Pereza Garcii czeka dwutygodniowa przerwa, bo za tydzień swoje spotkania grają reprezentacje krajowe. - Będzie to czas, aby odpocząć, zregenerować się. Do następnego meczu podejdziemy w zdecydowanie lepszych humorach – zakończył Adrian Klepczyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24